Wczoraj (6 grudnia) na głównym miejscu znalazła się notka sugerująca, iż PiS wzoruje się na epoce Gierka. Słowem to postkomuniści. A "dowodem" ma być grzana od pewnego czasu teza, iż to właśnie w czasach PRL faktyczna władza należała do Pierwszego Sekretarza PZPR, a Premier był tylko jego marionetką. W ten sposób Sekretarz rzeczywiście kierujący sprawami kraju miałby uniknąć odpowiedzialności za skutki tegoż rządzenia.
A tymczasem jest taki kraj na świecie, który jest uważany jako kolebka współczesnej demokracji, kraj dość młody, a mianowicie USA. Tam obecny Prezydent jest faktycznie Premierem, bo stoi na czele Rządu, zwyczajowo nazywanego Administracją(!). (Tytułowanie go Prezydentem jest podobnym zjawiskiem językowym, jak tytułowanie Donalda Tuska "Prezydentem Europy".) Donald Trump został wybrany jako kandydat Partii Republikańskiej ale ... nigdy nie stał na czele Partii Republikańskiej. Zacytuję tu wykaz obecnie najważniejszych osób w Partii Republikańskiej:
Chairperson Ronna Romney McDaniel (MI)
U.S. President Donald Trump (NY)
U.S. Vice President Mike Pence (IN)
Speaker of the House Paul Ryan (WI)
House Majority Leader Kevin McCarthy (CA)
Senate Majority Leader Mitch McConnell (KY)
Czyż nie przypomina to dzisiejszego układu w Prawie i Sprawiedliwości?
Podobnie poprzedni Prezydent - Premier Barack Obama też nigdy nie był liderem Partii Demokratycznej. Podobnie kandydująca w ostatnich wyborach Hilary Clinton.
Natomiast w niedawnej historii Polski mieliśmy Pierwszego Sekretarza Wojciecha Jaruzelskiego, który zarazem był Premierem. I nie tylko. Był jeszcze Generałem, Ministrem Obrony, stał na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Powołał do życia Trybunał Konstytucyjny i był duchowym ojcem Okrągłego Stołu, a więc i obowiązującej dzisiaj Konstytucji. (wszystko oczywiście za wiedzą, w porozumieniu i za przyzwoleniem ówczesnych władz na Kremlu).
Dzisiejsze nawoływanie, aby Jarosław Kaczyński "przestał się chować w cieniu" można więc także rozumieć tylko jako wycie z bezsilności, przejaw ślepej głębokiej niechęci, by nie powiedzieć nienawiści, do niego i do całego PiS-u.
A może i także tęsknoty za tamtymi czasami, gdy "wykuwały" się dzisiejsze Autorytety, fortuny, media i układy. I kto tu, panie Barbie, tak naprawdę jest postkomunistą????
Inne tematy w dziale Polityka