Właśnie czytam o tym, jak to w roku 2001 Levi Strauss zamknął ostatni swój zakład produkcyjny w USA. Płacił swoim pracownikom na produkcji 9 - 14 dolarów na godzinę (plus koszty) i z takimi płacami nie był w stanie konkurować, więc śladem konkurencji przeniósł swoją produkcję do Azji. Przyjmijmy ówczesny kurs dolara = 4 zł, czyli na godzinę było to 36 - 56 złotych na godzinę. Przy 180 godzinnym miesiącu pracy mamy odpowiednio od 6,5 do 10,0 tys. złotych na godzinę. W Chinach w tym czasie średnia płaca na produkcji wynosiła 11 tys. juanów rocznie - nieco ponad 900 juanów miesięcznie albo inaczej jakieś 110 dolarów. W Polsce dla porównania średnia płaca w tym czasie wynosiła około 2000 złotych. Z tym że nawet dzisiaj kobiety przy szyciu dostają około 7,2 złotego "na rękę" - patrz: http://cleanclothes.pl/a1192_ile_moze_zniesc_polska_szwaczka_.html#.VYlivPntlBc
Jest to oczywiście sytuacja skrajna, ale zdarza się. Pensja 10,0 złotych na godzinę jest normą. Często bez umowy o pracę. O ile więc dla amerykańskiego przedsiębiorcy przeniesienie produkcji do Chin było koniecznością, zwłaszcza gdy zrobili to już jego konkurenci, o tyle w przypadku Polski przeniesienie produkcji (czy też zamówień) do Chin nie miało zbytniego uzasadnienia. Dla Ameryki oznaczało to redukcję kosztów robocizny 20-krotną! Dla Polski, jak widać, co najwyżej pięciokrotną. W dodatku w Chinach trzeba zamawiać towar z wyprzedzeniem, w dużych seriach, płacić z góry. Gdy robocizna jest tańsza 20 razy, to można nawet zamówić kilka razy więcej towaru, sprzedać go po poprzednich cenach, a to co zostanie najpierw przecenić o 80, 90%, sprzedać na wagę lub wyrzucić. Zysk i tak był gwarantowany. W przypadku Polski przeniesienie produkcji do Chin było lekkomyślnością, często koszty okazywały się wysokie, zwłaszcza gdy towar "nie trafił" na klienta, albo też często był kiepskiej jakości.
Dzisiaj sytuacja zaczyna się diametralnie zmieniać. Pensje w Chinach w sektorze produkcji przekraczają 50 tys. juanów rocznie. To już blisko 32 tys. złotych - 2650,00 złotych miesięcznie! W Polsce wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w zeszłym roku to niecałe 4000 złotych. Efekt widać już dzisiaj w galeriach handlowych. Chińskie buty, jeśli są, to albo tanie i bardzo kiepskiej jakości, albo w cenach porównywalnych z polskimi (parę znanych światowych marek szyje je wciąż w Chinach, ale kosztują one nawet 500, 600 złotych para). Z odzieżą jest jest podobnie - znikają znane marki, nie mogące dłużej oferować towaru na polską kieszeń i jednocześnie zarabiać. Wysyp sklepów z używaną odzieżą jest tego przejawem. Zabrakło wyobraźni albo też umiejętności zarządzania, gdy likwidowano polskie zakłady przemysłu lekkiego, oferowano doskonałe warunki dużym sieciom handlowym, wymiatającym polski drobny handel i rzemiosło. Amerykanie w międzyczasie mają Twittera, Facebooka, Google, Imaxa, Microsoft, Hewlett-Packarda czy Apple. Ta ostatnia firma co prawda ma w Chinach całe miasto - Shenzhen - które na nią pracuje, ale z każdego sprzedanego iPhone'a 321 dolarów zostaje jako czysty zysk w USA (inna sprawa, że ta firma unika na wszelkie sposoby płacenia podatków, ale w Ameryce płaci świetne pensje). Ale Amerykanie powoli zaczynają wracać z produkcją do siebie. Robią tak General Electric, Carbonite, Otis Elevator. Ostatnio nawet chińska firma Yuncheng przeniosła się z Szanghaju do Spartanburga w Południowej Karolinie!
Polska potrzebuje zdecydowanie nowej koncepcji rozwoju, lepszej od planu Junckera. Nie możemy biernie czekać, aż nas skolonizują Chińczycy. Na Silikonową Dolinę u nas za wcześnie, ale produkcję materialną mozemy i powinniśmy rozwijać.
Inne tematy w dziale Gospodarka