Jednym z ostatnio gorących tematów jest kwestia, czy Polska się dynamicznie rozwija, "przeżywa swoją złotą erę", a kto tego nie widzi, jest ślepy, czy też przeciwnie, bardziej się zwija, narastają zagrożenia, problemy. Według obozu rządzącego cały czas odnosimy sukcesy, których inni mogą nam tylko pozazdrościć. Cóż, kiedy porównania wybierają jako bazę odniesienia już to okres upadku PRL-u, czyli lata osiemdziesiąte, już to pogrążone od lat w recesji, a co najwyżej w stagnacji, kraje europejskie, zwłaszcza strefę euro.
Zupełnie inny obraz mamy, jeśli za tło weżmiemy cały Świat. Oto tabelka pokazująca przyrosty PKB w procentach w kolejnych latach.
Rok
|
Świat
|
Polska
|
Różnica
|
2004
|
5,4
|
5,3
|
-0,1
|
2005
|
4,9
|
3,6
|
-1,3
|
2006
|
5,6
|
6,2
|
0,6
|
2007
|
5,7
|
6,8
|
1,1
|
2008
|
3,0
|
5,1
|
2,1
|
2009
|
0,0
|
1,6
|
1,6
|
2010
|
5,4
|
3,9
|
-1,5
|
2011
|
4,1
|
4,5
|
0,4
|
2012
|
3,4
|
2,0
|
-1,4
|
2013
|
3,3
|
1,8
|
-1,5
|
2014
|
3,3
|
3,0
|
-0,3
|
Dane w drugiej kolumnie pochodzą z portalu www.statista.com. Dane dla Polski pochodzą ze strony GUS.
Jak widać z tabelki, Polska nie prezentuje się szczególnie dobrze na tle gospodarki światowej. Owszem, nie odnotowaliśmy takiego spadku w feralnym roku 2009, ale było szereg krajów, które w owym roku odnotowały lepsze, a nawet dużo lepsze wyniki. Zahamowanie gospodarki światowej było bowiem skutkiem dość silnej recesji w krajach najbogatszych, które najbardziej ważą na światowym PKB. W ostatnich latach jednak widzimy, ze Polska wpadła w pułapkę "średniego wzrostu". Wzrost niby jest, ale patrząc na cały świat idziemy zbyt wolno do przodu, inni nas przeganiają. Wystarczy wspomnieć wielkie kraje zwane po angielsku "emerging", takie jak Chiny, Indie, Pakistan, które mniej więcej co 10 lat podwajają swoje PKB. Dotychczasowi giganci G7 drepczą w miejscu, ale są na tyle bogaci, że ich na to stać. Wczoraj czytałem wyliczenia p. Kolanego (na bankier.pl), według których możemy dogonić Niemcy za około 100 lat. Niezbyt to porywająca perspektywa, nawet dla wnuków dzisiejszych noworodków...
Dla porównania Chiny dzisiaj mają PKB (mierzony siłą nabywczą) na marnym poziomie rzędu 10 tyś USD na głowę (Polska odpowiednio rzędu 22 tys.). Jeśli jednak utrzymają swe tempo rozwoju, to około roku 2025 osiągną nasz dzisiejszy poziom PKB na głowę nie tylko mierzony siłą nabywczą, ale i w wartościach bezwzględnych. Czyli między Polską a Chinami mamy dystans tylko 10 lat. Do Niemiec duuużo więcej.
Jeśli jeszcze na te mizerne tempo wzrostu spojrzeć z perspektywy demografii i rosnącego zadłużenia, to czy naprawdę można się dziwić głosom niezadowolenia z obecnego stanu rzeczy?
Inne tematy w dziale Gospodarka