Jak to wszem i wobec i każdemu z osobna od rana do wieczora się tłumaczy, Świat przeżywa "największy kryzys finansowy/gospodarczy/ekonomiczny (do wyboru)" w swych dziejach. Postanowiłem to sprawdzić w pewnym popularnym miejscu czyli w WIkipedii.
Na początek ranking krajów według wzrostu PKB w roku minionym, czyli 2013: Dla leniwych wklejam całą tabelę, jak kto nie wierzy, proszę sprawdzić: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_real_GDP_growth_rate
Na początek proszę znaleźć Polskę, która wg Van Rompuy'a jest wzorcem dla UE. Nie możecie Państwo znaleźć? Mała podpóreczka: proszę nie szukać na czele tabeli!!!
I jak? Tak, na pozycji numer 166 na świecie. Nie wiem, czy to można nazwać sukcesem gospodarczym. Oczywiście, można się przyczepić, iż wg GUS w roku 2013 polski PKB przyrósł o 1,6%, a nie o 1,3%. Ta ostatnia liczba była wstępnym szacunkiem, skorygowanym pod koniec kwietnia tego roku. Ale nawet z tym 1,6% to awansujemy co najwyżej na 152 miejsce wśród 219 krajów!!! Ciągle jest to dolna strefa stanów średnich. Jak na kraj wymagający rozwoju jest to, delikatnie mówiąc, mizeria. Albo cytując samoocenę Rządu ****, ****, i kamieni kupa.
Rok bieżący też raczej nie przyniesie tu rewelacji. Akualnie prognozuje się wzrost w granicach 3,3 - 3,4%. Wracając do tabeli widzimy, iż z takim wynikiem możemy się uplasować co najwyżej na początku drugiej setki.
Tabela pokazuje jednak bardzo wyraźnie obecne tendencje: kryzys wcale nie jest światowy, mnóstwo krajów rozwija się w znacznym tempie. Kryzys, spadki dochodu narodowego, wzrost zadłużenia dotykają dziś głównie kraje europejskie. Większość z nich zajmuje dolną część tabeli, z liczbami ujemnymi. Z Cyprem i Grecją idącą w zawody (kto gorszy) z ogarniętą praktycznie wojną domową Libią.
W pierwszej setce z dumnej UE mamy tylko dwa kraje: Łotwa (83) oraz Rumunię (94).
Są tam natomiast tak duże kraje jak Chiny (16), Filipiny (25) Indie (43), Indonezja (50) czy Malezja (63), ze wzrostem 4,7%. W tych kilku krajach mieszka prawie 3 mld ludzi, czyli blisko połowa ludności Ziemi. I w tych krajach wyraźnie nie mają pojęcia o kryzysie "niespotykanym w dziejach świata". A nie są to już kraje głodujące, tylko tak zwane "emerging", czyli rozwijające się! W tych krajach poziom życia w pewnych rejonach (nie warstwach społecznych!) jest jak najbardziej porównywalny z biedniejszymi krajami Europy, w tym z Polską!!! Sic!
Jeśli się widoczny tu trend utrzyma jeszcze przez kilka lat, to mówiąc o Europie Azjaci będą mogli stosować się do wskazań Mao Zedonga: "Europa? Pozostawmy sprawy tego przylądka własnemu biegowi..."
Kto chce być dumny z nominowania Donalda Tuska na przewodniczącego Komisji Europejskiej, niech sobie będzie. Kto ma inne zdanie, ma do tego prawo. Ale jeśli sprawy naszego "przylądka" będą dalej biegły, jak biegły (w tym w Polsce!), to wkrótce będziemy sobie zadawać pytanie, czy można być dumnym z bycia Europejczykiem...
Inne tematy w dziale Gospodarka