Pytanie jest jak najbardziej poważne. Redaktor Lis, jak chyba wszystkim wiadomo, jakiś czas temu pojechał do Olsztyna i trafiło go. Co dokładnie nie wiadomo, ale chyba udar mózgu. Dość częsty to przypadek i dość częsta przyczyna zgonów. Czynnikiem warunkującym szansę przeżycia i powrotu do normalnego życia jest czas od wystąpienia udaru do momentu podjęcia właściwej terapii.
A jak to często Opozycja podkreśla, w państwie pisowskim Służba Zdrowia sama jest w stadium zapaści. Ciągle jeszcze Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna ciągle powtarza (np. https://www.pb.pl/schetyna-mamy-konkretny-program-ratowania-sluzby-zdrowia-970668) iż w Polsce (to znaczy w tym kraju) "ludzie umierają na SOR-ach, kolejki do specjalistów się wydłużają".
A tu dziw nad dziwy: w nagłym przypadku red. Tomasz Lis znajduje szybką i profesjonalną opiekę w lokalnym bądź co bądź szpitalu i po kilku dniach intensywnej terapii jest już zdolny do podróży, zaczyna tweetować, a nawet żartować. Jakim cudem? Nie umarł na izbie przyjęć gdzieś w kącie na podłodze? Nie musiał czekać dwa lata na zbadanie przez specjalistę? Same znaki zapytania.
No, chyba że Przewodniczący Grzegorz Schetyna (oraz szereg innych polityków opozycyjnych) jednak rozmija się z prawdą i bezpodstawnie uogólnia jakieś jednostkowe dramatyczne przypadki, oczerniając w ten sposób Polskę (bo rządy się zmieniają, a złe słowa zostają w pamięci). Jednostkowe przypadki zdarzają się i będą się zdarzać. Niestety nie da się ich nigdy wyeliminować, bo najczęściej zawodzi jakiś człowiek. A w dodatku nie można tego przewidzieć, można tylko interweniować następczo. Nawet w takim kraju jak Austria, bogatym i z perfekcyjną służbą zdrowia, w dużym, dobrze wyposażonym szpitalu, w Wiedniu, pewien człowiek zeszedł po prostym zabiegu ...
Inne tematy w dziale Polityka