Nie wiadomo kiedy powstał zwyczaj wyrażania życzeń na widok spadającej gwiazdy. Jeśli ktoś zdążył je sobie pomyśleć, zanim zgasła, mógł mieć nadzieję, że się spełni.
Dzisiaj jest szansa na zwrot o 180 stopni. I będzie można sobie zażyczyć, nie tylko w myślach, ale całkiem realnie, widoku spadającej gwiazdy. A nawet ich setek, bez oczekiwania na te nieliczne dni, kiedy Ziemia wchodzi na trasę danego roju meteorów, chociaż nawet i wtedy nie zawsze udaje się zobaczyć ich więcej, niż 2 -3 naraz. A wszystko to dzięki tokijskiej firmie ALE Co i jej projektowi: "Sky Canvas". Opracowała ona niedużego satelitę, który po osiągnięciu odpowiedniej orbity może strzelać niewielkimi kulkami. Kulki te będą się spalać w atmosferze, dając efekty analogiczne do wejścia meteoru. A nawet lepsze, bowiem szybkość spadania kulek i kąt opadania mogą być odpowiednio dopasowane, tak aby charakterystyczna biała smuga była widoczna jak najdłużej, nawet do kilkudziesięciu sekund. Wysokość "strzelania" to 60 do 80 km, a promień pola widzialności zjawiska może wynosić do 200 km! Fajerwerki, dla porównania, mogą wznieść się na 500 m i są widzialne w promieniu 10 km.
Debiut jest przewidywany na 28 listopada. Satelita zawierający 400 kulek o średnicy ok. 2,5 cm ma być wyniesiony przez rakietę Electron (produkcji Rocket Lab) wystrzeloną z kosmodromu na Nowej Zelandii. A docelowo pierwszy komercyjny pokaz jest planowany na rozpoczęcie Igrzysk Olimpijskich...
Już wkrótce co bogatsi tatusiowie będą wiedzieli, czym można dodatkowo uświetnić urodziny ich ukochanego dziecka.
Promocyjne wideo można obejrzeć tutaj: https://vimeo.com/231032391
Inne tematy w dziale Technologie