W polskojęycznych mediach wśród zauważalnych "newsów" znajdujemy jeszcze mniej informacji o bieżących wydarzeniach po ostatnich wyborach na Ukrainie, niż wcześniej. Niżej dwa aktualne wątki. Drugi - czysto ukraiński, moim zdaniem, znacznie ciekawszy i kolorowy, ale cóż, skoro rzeczywistość akurat w ten sposób skrzeczy...
W tej notce chciałbym m.in. zwrócić uwagę na ciekawą "roszadę" nad Dnieprem. Byłego badacza gospodarki w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy Komitecie Centralnym PZPR, L. Balcerowicza, który doradzał prezydentowi Poroszence zmienił jeden z byłych sekretarzy KC PZPR, M. Święcicki, w roli... rzecznika praw przedsiębiorców. W kraju, w którym wszelkie prawa ustanawia oligarchia, a cały system bardzo wydajnie działa, by to te prawa, a nie zapisane w kodeksach egzekwować. Ciekawe, że kolejna taka nominacja przychodzi po doniesieniach dotyczących młodszego przedstawiciela replikującego się środowiska. Ponad miesiąc temu, m.in. na portalu kresy.pl mogliśmy przeczytać:
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skrytykował fatalny stan ukraińskich dróg, za co jego zdaniem odpowiada Państwowa Agencja Dróg Samochodowych Ukrainy (Ukrawtodor), kierowana od 2016 r. przez byłego polityka PO Sławomira Nowaka. Według Zełenskiego, kierownictwo Ukrawtodoru powinno trafić do więzienia.
(źródło i całość)
Sławomir Nowak nie ma szczęścia. Problemy dopadły go także na Ukrainie, gdzie agencja zapobiegania korupcji NAPK zarzuciła mu naruszenie przepisów antykorupcyjnych.
"Gazeta Wyborcza" powołuje się na ogłoszony wczoraj przez ukraińską agencję komunikat, z którego wynika, że byłemu ministrowi transportu w rządzie PO-PSL postawiono zarzuty naruszenia wymogów prawa dotyczących etycznego zachowania, zapobiegania i uregulowania konfliktu interesów, a także naruszenie innych przepisów ustawy o zapobieganiu korupcji.
(źródło i całość)
Jakie są inne problemy, a być może kwalifikacje na intratne stanowiska nad Dnieprem? Warto dodać, że Nowak w 2016 r. przyjął z rąk P. Poroszenki ukraińskie obywatelstwo. Był to warunek konieczny, by mógł zostać prezesem akurat Ukrawtodoru, odpowiednika polskiej GDDKiA. Były minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej oraz szef gabinetu w rządzie D. Tuska, wg. finanse.wp.pl, tylko w 2018 r. zarobił 238 tys. zł.
Z zeznań Chojny-Duch wynikło też, że nieformalną polityczną władzę nad formułowaniem prawa podatkowego na etapie prac rządowych miał szef gabinetu premiera Sławomir Nowak, który „przejął funkcje ministra finansów”. Zaznaczyła, że gdy przekonywała, że nie może być tak, że kto inny - społeczny doradca w MF Renata Hayder czy Nowak - podejmują decyzje, a ona za nie ponosi odpowiedzialność, w krótkim czasie został jej odebrany departament podatkowy i dostała departament rachunkowości w MF, a później przeszła do RPP. (PAP)
Standardy jakby znajome. Ciekawe, kiedy zostanie opisany mechanizm, zgodnie z którym oddajemy wschodnim sąsiadom kadrowe "srebra rodowe". Akurat z jednego środowiska. Trudno nie odnieść wrażenia, że "parytet musi się zgadzać".
Istotniejszym wątkiem, który chciałbym poruszyć są tegoroczne, wczorajsze, obchody Dnia Niepodległości Ukrainy. Symbolem praktyk poprzednich władz i osobiście P. Poroszenki były bombastyczne parady z udziałem ciężkiego sprzętu. Zwykle, zbiegiem okoliczności, w tym samym czasie Ukraina ponosiła kolejne klęski na wschodzie, a odmalowany i czasem zmodernizowany sprzęt wracał do garnizonów i magazynów w zachodniej i centralnej części kraju.
[karykatura z ukraińskiego internetu]
W. Zełenski zupełnie zmienił tę praktykę. W dość skromnej defiladzie wzięły udział kompanie reprezentacyjne ukraińskich sił zbrojnych. Za nimi w pochodzie poszli przedstawiciele zawodów publicznego zaufania w rodzaju nauczycieli i lekarzy. Nowością był też brak wojskowych delegacji innych państw jako uczestników parady. Na oficjalnych obchodach nie zauważono symboliki banderowskiej. Paradę nazwano "Pochodem Godności".
[foto: radiosvoboda.org]
Odbył się również marsz nieoficjalny, zorganizowany przez organizacje nacjonalistyczne i stowarzyszenia weteranów walk w Donbasie - "Marsz Obrońców Ukrainy". Skupił ok. 15 tys. osób - na samym Majdanie nawet do 50 tys. Pochód otwierały rodziny poległych na Donbasie i w czasie Majdanu.
[foto: kresy.pl]
[foto: radiosvoboda.org]
Dalej szli banderowcy ze "Swobody", Prawego Sektora, rozwiązanych nacjonalistycznych ochotniczych batalionów w rodzaju OUN, czy "Ajdara".
[foto: unian.net]
Pierwsza część marszu była wymieszana i wśród czerwono-czarnych można dostrzec charakterystyczne pionowe żółte flagi stworzonego przez Ruch Azowski "Braterstwa Weteranów"
[foto: Reuters/Unian.net]
Jednak to na czele drugiej części kolumny znajdowali się weterani pułku "Azow" (grupa batalionowa "Azowa" od kilku miesięcy zajmuje "gorące" pozycje pod Gorłówką) oraz liderzy stowarzyszeń weteranów.
[foto: nackor.org]
Dalej szli weterani, głównie jednostek istniejących i zwolennicy partii Korpus Narodowy. Marsz ten skupił również wielu tzw. "zwykłych" uczestników.
[foto: unian.net]
Tytułem komentarza zaryzykuję stwierdzenie, że wczorajszy dzień przeczy opiniom o demobilizacji wśród patriotycznie nastawionych Ukraińców. Najwyraźniej oczekują jednak nieco innego modelu patriotyzmu, niż oferował P. Poroszenko z hymnem OUN, jako "Marszem Nowej Ukraińskiej Armii", mimo iż ten utwór w kilku wersjach często wczoraj rozbrzmiewał.
Zasługą prezydenta wydaje się nie tyle kreacja nowego modelu, co umożliwienie zainteresowanym świętowania w wybranych formach. Komu było bliżej do konwencji w stylu pierwszomajowym - wybierał "oficjałkę". Zdecydowana większość wybrała jednak Marsz Obrońców Ukrainy bardzo przypominający klimatem i składem coroczne marsze z okazji 14.10. A wbrew polskim stereotypom, o czym wielokrotnie pisałem, Ukraińcy mają trochę tożsamościowych odniesień.
[infografika "tradycje ochotników" z ukraińskiego internetu - od zachodu Ukrainy do wschodu - od lewej do prawej: walczące pod Grunwaldem chorągwie smoleńskie i halickie (punkt szczególnie dla tych, którzy uważają, że Galicję stworzyli austriaccy zaborcy), powstańcy styczniowi pod flagą Litwy i Ukrainy (Archanioł Michał), UPA, Strzelcy Siczowi, kozaczyzna, wojowie Rusi Kijowskiej z "pretryzubem" Światosława I oraz krymscy Tatarzy]
P. Skwieciński w 2014:
"Bardzo pouczająca jest burza, jaka przeszła przez polski internet po decyzji prezydenta Poroszenki o przeniesieniu Dnia Obrońcy Ojczyzny ze wspólnej z Rosją daty dawnego święta Armii Czerwonej (23 lutego) na 14 października.
„Patriotyczne” portale zaroiły się od oburzonych komentarzy, bo przecież jest to oficjalna data powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii. Przy czym mało kto zwracał uwagę na to, że przede wszystkim jest to dzień bardzo ważnego święta zarówno prawosławnych, jak i unitów – Matki Boskiej Pokrowskiej. Przez wieki było to główne święto kozackie, a to do kozackiej tradycji nawiązywali zawsze ukraińscy niepodległościowcy. Również w latach 1918-1920 święto to było – właśnie jako kozackie – obchodzone w ówczesnych oddziałach ukraińskich. Dlatego też, kiedy powstała UPA, jej dowództwo po pewnym okresie wahania uznało, że przyjmuje tę datę jako dzień powstania tej formacji. Ale w 1999 roku prezydent Kuczma ogłosił 14 października świętem jako Dzień Ukraińskiego Kozactwa, bez odniesień do UPA.
Innymi słowy Ukraińska Powstańcza Armia była tylko jednym z podmiotów, które na przestrzeni wieków nawiązywała do Święta Pokrowy jako ukraińskiego symbolu. Obecne polskie oburzenie ustanowieniem tego dnia ukraińskim świętem państwowym można więc porównać z hipotetyczną sytuacją, w której nagle Żydzi zaczęliby się oburzać faktem, że w skarbcu na Wawelu Polacy przechowują i oddają cześć oczywistemu symbolowi antysemityzmu – czyli Szczerbcowi. Byłoby to absurdalne, bo choć w okresie międzywojennym Szczerbiec istotnie został przyjęty jako znak przez antysemicki ONR, to przecież wcześniej już od wieków był bardzo ważnym elementem polskiej symboliki narodowej."
(źródło i całość)
EDIT: w odpowiedzi na maile i zapytania - zwiastun filmu o praktycznie nieznanym w Polsce Ruchu Azowskim. Zwracam uwagę na symbolikę.
jak widać, polskie napisy.
Inne tematy w dziale Polityka