Kultura? Czym jest? To pytanie nie jest prowokacją, ponieważ nie da się powiedzieć czym jest kultura. Można tylko snuć teorie. Wiele teorii. I niech tak pozostanie. Co mi może odpowiadać w poszczególnych kulturach skoro nie odnajduję się w tej najbliższej? W tym polskim niezdecydowanym mutancie - który kona i skonać nie może? Który z wieloma rzeczami nie może się pogodzić? Który zjada swój własny ogon? Który jest opóźniony w rozwoju? Chwata się tylko przeszłości i nie potrafi pogodzić się z tym, że kultura to nie tylko "Polska", to też "cały świat", wszyscy ludzie, nie tylko religia, ale też człowiek. Religia jest cząstką kultury - ale nie jej jedynym aspektem.
James Clifford wyraża ważne niepokoje współczesnego świata: , przewidział to, że człowiek wykorzeniony będzie figurą codzienną nowej rzeczywistości. Jest to naturalny proces po Holocauście - człowiek i jego dorobek się wyczerpał. Człowiek godząc się na wojnę popełnił czyn niewybaczalny - po pierwsze: naruszył/rozerwał międzyludzkie więzi uczuciowe, jedno z najważniejszych przykazań: "Miłuj bliźniego swego jak siebie samego". Po drugie: i to boli szczególnie ludzi konserwatywnych, ponieważ nie potrafią się z tym pogodzić - Bóg umarł, nie stąpa po ziemi. Jednak oprócz Boga umarło coś jeszcze: nasze odczuwanie historii, nauki, a także całego dorobku ludzkości. Okazało się, że to co człowiek stworzył nie koniecznie służy ogólnoludzkiemu dobru. Wręcz przeciwnie - to co tworzy człowiek, służy spętaniu jego samego. "Świat współczesny zamieszkany jest przez ludzi wykorzenionych, których korzenie jednak bolą". W tym zdaniu James Clifford ratuje istotę ludzką - dążenie do odzyskania tych korzeni to donkiszotowska walka z wiatrakami. Ale jaka to walka!
Nigdy. Nigdy nie pisałem - jestem Polakiem. Jestem Niemcem. Jestem Żydem. Jestem Rosjaninem. Nie poczuwam się do tego. Nie potrafię zawłaszczyć "jednej" kultury. Jestem Polakiem - kocham ten język. Jestem Niemcem - odczuwam krew tej ziemi po której moje nogi mnie noszą, wiem, że faszyści są temu winni, ale chce mi się płakać nad losem nie tylko ofiar, ale i katów. Jestem Żydem - to tylko główne korzenie, oderwane w historii naszej rodziny. Co to znaczy być Żydem nigdy dane mi nie było. Pozostaje mi tylko poznawać kulturę ludzi i próbować ją rozumieć. Nigdy jej nie zrozumiem w pełni - tak jak drugiego człowieka.
Nie mam kultury na "własność" i nigdy mieć nie będę. A czy Wy, drodzy czytelnicy - macie kulturę o której możecie powiedzieć: "jest moja, tylko moja!". Jeżeli macie - jesteście szczęśliwymi ludźmi. Jeżeli nie macie - to to nie jest nieszczęście. To jest tylko smutek i pragnienie tego co się utraciło.
Jeżeli tak mogę to nazwać: to to jest moja kultura. I tylko to.
Inne tematy w dziale Kultura