Całun Turyński

Unukalhai zasugerowal, żebym poczytał o Całunie Turyńskim, który jest, według Niego dowodem na boskość Jezusa. 

Całun widziałem (albo jego kopię dla turystów), więc chętnie poczytałem na ten temat.

Jak zwykle w takich sytuacjach jest grupa artykułów, z których wynika, że ludzka ręka wizerunku na Całunie nie mogła zrobić, i jest druga, z których wynika zupełnie coś przeciwnego. 

Nie będę analizował wartości przedstawianych dowodów, bo nie mam argumentów, żeby decydować kto ma rację. Natomiast odpowiem (Unukalhajowi) tak, jak odpowiadam wszystkim wielbicielom zjawisk"nadprzyrodzonych", takich jak różdżkarstwo, wahadełka, czy telekineza.

Otóż na świecie (głównie w USA) ufundowanych jest szereg milionowych nagród dla tych, co udowodnią przed komisją złożoną z naukowców i iluzjonistów, że "mają nadnaturalną moc" w sobie. Niestety, jeszcze nikt nagrody nie dostał. 

Podobnie jest z Całunem. Gdyby miał jakieś wspaniałe właściwości, albo wizerunku na Całunie nie można byłoby zrobić żadną obecnie znaną metodą, to w interesie Kościoła byłoby udostępnić Całun do badań nie tylko badaczom katolickim, ale przede wszystkim zatwardziałym ateistom. Niestety, Całun nie jest udostępniany, więc można nabrać podejrzeń, że te cudowne własności to jedna wielka lipa. Nawet jeżeli w Całun zawinięte były zwłoki ukrzyżowanego człowieka (np., Jezusa), to czego to dowodzi? Tylko okrucieństwa człowieka. Ale na to mamy aż nadto różnych dowodów.