Głośnym echem odbiło się ujawnienie przez IPN faktu, iż minister odpowiadający w prezydenckiej kancelarii za sprawy zagraniczne, M. Handzlik został zarejestrowany przez SB pod pseudonimem wziętym od imienia, jakie otrzymał podczas bierzmowania: "Piotr". Sam zainteresowany natychmiast (po publikacji...) wydał oświadczenie, w którym szczegółowo opisał swoje kontakty.
Na potrzeby tej notki nie będę rozwijał merytorycznej oceny działalności pana ministra. Dość przypomnieć "reinterpretację" przebiegu telefonicznej rozmowy L. Kaczyńskiego z B. Obamą, jakoby prezydent USA zadeklarował, że projekt budowy tarczy antyrakietowej będzie na pewno kontynuowany - co musiał dementować sam L. Kaczyński.
Skoro prezydent znał sprawę rejestracji swojego współpracownika przez SB, kancelaria miała obowiązek przedstawić jej okoliczności publicznie w dniu nominacji - z komentarzem, dlaczego mimo tego faktu zapadła decyzja o zatrudnieniu w niej akurat osoby z takim epizodem. Trafiają do mnie wyjasnienia M. Handzlika oraz znaczenie momentu, w którym do kontaktu doszło - rok 1987, przed wyjazdem za granicę, ale...
Trzeba sobie powiedzieć jasno - albo uważa się, że osoby, które weszły w kontakt z dawnym tzw. "aparatem represji" nie powinny zajmować eksponowanych funkcji publicznych - albo wręcz przeciwnie. Z mojej perspektywy, jako osoby podzielającej pierwsze z tych podejść, dopuszczalna jest zaproponowana wyżej transparentna sytuacja, gdy kładzie się karty na stół - a konkretniej publikuje się wszystkie dokumenty dotyczące współpracy/kontaktów danej osoby z SB/WSW w chwili nominacji, a osoba za nią odpowiedzialna ponosi tą odpowiedzialność również w przytaczanym kontekście.
Tymczasem L. Kaczyński i/lub ludzie odpowiadający za politykę kadrową jego kancelarii zachowują się dokładnie tak samo, jak antylustracyjne lobby, które fakt jakichkolwiek kontaktów skwapliwie ukrywa. Całe szczęście, że reprezentują poziom na tyle wyższy, że krytyków swojej postawy nie pałują słowami w rodzaju "gnoje", "faszyści", "łajdaki", itd., itp.
Nie zmienia to faktu, że nie na takie standardy oddałem głos w wyborach prezydenckich 2005.
Inne tematy w dziale Polityka