... AP II Ds. 5/04/05 w wątku dotyczącym bezpieczeństwa energetycznego państwa. Jest to tytuł dokumentu, o którym w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" pisze W. Wybranowski. Rzecz jest o tyle ciekawa, że prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie rzekomego złamania prawa przez Z. Ziobro, polegającego na zaprezentowaniu J. Kaczyńskiemu - w czasie, gdy nie był jeszcze premierem - informacji dot. mafii paliwowej w kontekście energetycznego bezpieczeństwa państwa twierdzi, że dokument ten... nie istnieje.
Jego istnienie byłoby wszak bardzo niewygodne dla "śledczych" chcących podważyć linię prezentowaną od początku przez Z. Ziobro. Twierdzi on, że J. Kaczyński, będący wtedy członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego oraz liderem rządzącej partii, jest osobą najodpowiedniejszą do prezentacji tego typu informacji - wszak miał największy, zarówno formalny, jak i realny wpływ na działania ówczesnego rządu. A teraz zestawmy dwa teksty:
Dwa tygodnie temu były minister sprawiedliwości usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i ujawnienia tajemnicy służbowej. Prokuratura zarzuca mu, że wydał polecenie prokuratorowi Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, Wojciechowi Miłoszowskiemu, by ten udostępnił Jarosławowi Kaczyńskiemu - jako osobie nieuprawnionej - niektóre protokoły przesłuchań jednego ze świadków śledztwa w sprawie tzw. mafii paliwowej. Według śledczych Ziobro ujawnił tajemnicę służbową, działając na szkodę interesu publicznego. (...)
(
tvn24.pl)
"Rz" dotarła do dokumentu, który nie istnieje zdaniem Prokuratury Okręgowej w Płocku zarzucającej Zbigniewowi Ziobrze ujawnienie tajemnic śledztwa w sprawie mafii paliwowej.
Chodzi o analizę dotyczącą bezpieczeństwa energetycznego państwa, którą w 2006 r. prokurator Wojciech Miłoszewski na prośbę Ziobry pokazał wraz z kilkoma innymi dokumentami Jarosławowi Kaczyńskiemu. (...)
Według informacji "Rz" analiza znajduje się w aktach sądu dyscyplinarnego, który odmówił uchylenia immunitetu prokuratorskiego Miłoszewskiego. Dlaczego płoccy śledczy nie zajęli się tym dokumentem? (...)
Według prokuratury zarzucającej Ziobrze złamanie tajemnicy służbowej analiza Miłoszewskiego... nie istnieje.
– Ze zgromadzonego dotychczas materiału dowodowego nie wynika, że prokurator Wojciech Miłoszewski sporządził pisemny referat w celu przedstawienia go na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim – mówi prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Płocku. (...)
Pokazaliśmy byłemu ministrowi analizę, do której dotarliśmy. – Poznaję. To opracowanie, które na moje polecenie przygotował prokurator Miłoszewski – mówi "Rz" Ziobro.
– Przygotowałem analizę, która odnosiła się do spraw bezpieczeństwa energetycznego państwa – potwierdza "Rz" prokurator Miłoszewski. – Nie było w niej żadnych informacji, które naruszałyby tajemnicę śledztwa, lecz propozycje działań, które należałoby wykonać w celu usprawnienia walki z mafią paliwową.
Analiza koncentruje się na sprawach naruszenia założeń polityki gospodarczej w sferze bezpieczeństwa energetycznego państwa, ryzyku dopuszczenia do uzależnienia krajowej branży petrochemicznej od jednego źródła dostaw ropy – Jukosu. Pojawia się wątek "pozornej dywersyfikacji dostaw" oraz domniemanej "zmowy kartelowej pomiędzy J&S, BMP oraz Petrovalem".
Według naszych informacji to opracowanie jest w aktach sądu dyscyplinarnego, który po kilku miesiącach
nie zgodził się na uchylenie immunitetu Miłoszewskiemu (śledczy wnioskowali o jego uchylenie, podejrzewając, że przekroczył uprawnienia, ujawnił tajemnicę śledztwa i naruszył ustawę o ochronie danych osobowych).
Dlaczego analizą nie zajęli się śledczy stawiający zarzuty byłemu ministrowi sprawiedliwości? Nie wiadomo. (...)
(
rp.pl)
Pomijając już pełną "utratę powonienia" u "dziennikarzy śledczych" TVN 24, należy jednak zadać pytanie, czy naprawdę 'nie wiadomo". Oczywiście jest dość jasne, że fakt istnienia tej analizy mocno komplikuje sytuację płockiej prokuratury, która jeszcze od poprzedniego ministra sprawiedliwości otrzymała polecenie zaćwiąkania Z. Ziobry. Nie pierwsza i nie ostatnia to komplikacja, wszak nie od razu laptop utopiono.
Moją uwagę zwróciła jednak nazwa J&S (dla przypomnienia:
Szara sieć Czarnych Stóp). Coraz bardziej przypomina się schyłkowy Miller...