Zbliżające się wybory do europarlamentu powodują aktywizację polityków w sieci. Najbardziej zauważalna, po "słomianym ogniu" Polski XXI jest aktywność polityków z okolic LPR. Rzeczą, która nie może nie zwrócić uwagi jest ich świetne samopoczucie. Najpierw członek Rady Programowej TVP zdecydował się na komentarz volty pogrobowców Ligi i Samoobrony w telewizji publicznej pod tytułem...
Prawicowy komentarz do sytuacji w TVP. Tekst napisany na poziomie, wszak mamy do czynienia z jednym z rodzynków pod tym względem w tamtym środowisku. Niestety K. Bosak nie napisał np. o
sms-ie R. Giertycha do R. Sikorskiego. A szkoda, bo zarówno sam fakt jego wysłania, jak i treść starczą za cały "prawicowy komentarz" do tej sprawy.
Jako warunkowy (brak alternatywy) wyborca PiS w chwili przesilenia 2006 byłem radykalnym przeciwnikiem koalicji z LPR i SO, uważając, że jedynym akceptowalnym rozwiązaniem było samorozwiązanie Parlamentu. Zresztą głosowanie Platformy Obywatelskiej przeciwko temu wnioskowi PiS, po deklaracji polityków tej ostatniej partii, że jedyna możliwa większość w poprzedniej kadencji może zostać uzyskana wyłącznie w koalicji, która w końcu została zawarta - najlepiej ukazuje, kto do niej najbardziej dążył, a kto nieco mniej. Jest to też świetna pointa do tych wszystkich jęków, jakim to złem była ona dla Polski, jako państwa.
Z obecnej perspektywy jednak decyzję o jej zawarciu oceniam pozytywnie - wystarczy porównać legislacyjny dorobek jedynego roku, w którym ta większość funkcjonowała z dorobkiem koalicji PO - PSL w sferze
gospodarczej
,
personalnej
, czy
jakiejkolwiek innej
. Wszystko wskazuje na to, że za wynik wyborów 2007 będziemy płacić bardzo długo. Z dzisiejszego punktu widzenia, współrządzenie z indywiduami w rodzaju A. Leppera, czy W. Wierzejskiego, w przypadku trzymania ich na dystans od stategicznych obszarów państwa lecz oddania w jasyr TVP, wyglada znacznie mniej niebezpiecznie, niż
szemrane działania otoczenia PSL przy energetyce
, czy
brak kontroli nad służbami specjalnymi
- które mogą robić, co chcą - o ile jednocześnie będą szukały haków na poprzedników. Jak
pisałem parokrotnie
, wyjątkowej naiwności wymaga pogląd, że sytuacja taka nie stwarza świetnego pola dla działalności obcych wywiadów. Jednym słowem, J. Kaczyński trzymał szemrane środowiska z dala od tych wszystkich miejsc, w których mogły zaszkodzić państwu - nawet, jeżeli weźmiemy pod uwagę tragiczne decyzje personalne będące wynikiem wpływu L. Kaczyńskiego - z J. Kaczmarkiem (w pakiecie z K. Kornatowskim i J. Netzlem) na czele. W chwili, gdy "wyszło szydło z worka" przynajmniej nie zawahał się ich nie kryć przed wymiarem sprawiedliwości. D. Tusk, dla odmiany, zdaje się skupiać na wirtualnej kampanii wizerunkowej do tego stopnia, że "myszy harcują", jak chcą. Wyjątkiem, który wydaje się potwierdzać tę regułę jest ostatni szczyt europejski i działanie w sprawie tzw. "pakietu klimatycznego".
Wspomniałem o TVP. Otóż dość krótko po przejęciu mediów publicznych przez poprzednią koalicję - chociaż takie uogólnienie byłoby krzywdzące np. dla K. Skowrońskiego, robiącego świetną robotę w "Trójce" - miałem okazję rozmawiać z jednym z politycznych nominatów LPR na Woronicza. Powiedział mi bez ogródek, że traktują PiS jako wroga, na którym przy nadarzającej się okazji zamierzają pasożytować. Na moje delikatne próby nawiązania do politycznych celów, które byłyby warte wspólnego poparcia otrzymałem prostoduszną odpowiedź otwartym tekstem: "jesteśmy za mali, by realizować cele polityczne, dlatego skupiamy się na obsadzie miejsc w jedynej sferze dla nas strategicznej - mediach". O Kaczyńskich wypowiadał się z życzliwością równą T. Wołkowi i S. Niesiołowskiemu - późniejszy sms R. Giertycha akurat do R. Sikorskiego w tym kontekście nikogo nie powinien dziwić. Ten sam sort. "W takich okolicznościach przyrody" od chwili przehandlowania przez prezesa PiS stanowiska B. Wildsteina nie miałem wątpliwości, że ceną za niedopuszczenie późniejszych LiS-ów do polityki zagranicznej, czy służb specjalnych jest całkowite poddanie TVP. Ceną wysoką, ale chyba jestem skłonny zaskoczyć kilka osób twierdzeniem, że było warto. Więcej,
błędem
J. Kaczyńskiego było nie zerwanie pępowiny z TVP w chwili, gdy przestał być w stanie utrzymywać polityczny parasol nad zmianami przeprowadzanymi przez B. Wildsteina, zgodne zresztą z wizją własnych wyborców. Nie robiąc tego, żyruje obecne, pełne pasożytów, bagno, dając okazję do komentarzy autorom mówiącym językiem W. Wierzejskiego (w rodzaju W. Kuczyńskiego), czy przedstawicielom partii, której sztab wyborczy w czasie kampanii wyborczej 2005 wykonał telefon do zaprzyjaźnionego prezesa, nomen-omen Dworaka, by zdjąć z anteny przygotowywany reportaż o D. Tusku. Został zdjęty oczywiście.
Dzisiaj, w ramach post-LiS-owego przedwyborczego wysypu mamy
tekst wzmiankowanego wyżej W. Wierzejskiego
- człowiek, który w wyborach na prezydenta Warszawy uzyskał wynik 0,35% i został zdystansowany przez Komitet Wyborczy Wyborców Gamonie i Krasnoludki (0,41%), dzieli się z czytelnikami swoimi politycznymi przemyśleniami. Więcej, snuje plany tworzenia kolejnej formacji politycznej. O ile po wyborach 2005 LPR mogła dla PiS być mrówką, która idzie przez most razem ze słoniem, twierdząc "ale głośno tupiemy", o tyle dzisiaj polityczne dyskusje tego środowiska przypominają dywagacje jakiegoś wirusa o fizyce kwantowej.
Dość zaskakujące jest, że zainteresowani sami tego nie widzą. W każdym razie przypominam im, że wciąż mają kandydata na lidera jednoczącego się LiS-a i okolic ("
grupa Filipka
"! :))). Jest nim oczywiście znany autorytet środowisk narodowych, ich kandydat na premiera z sierpnia 2007: Jaaanusz Kaaaczmareeek!
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Fotkę pobrałem
stąd
.
Inne tematy w dziale Polityka