Dawno nie byliśmy w sytuacji, w której w takim stopniu trudno przewidzieć co się wydarzy w nadchodzącym roku. Praktycznie w każdej możliwej sferze równie prawdopodobne są zupełnie skrajne warianty.
Kryzys gospodarczy i sytuacja wewnętrzna
Rząd po listopadowych zaklęciach rzeczywistości, lekko skorygował założenia budżetowe dot. prognozowanego wzrostu PKB (z 4,8 % do 3,7%). W dalszym ciągu prognoza ta wydaje się niebezpiecznie optymistyczna, zważywszy np.
przewidywania Banku Światowego. Mniejsze dochody oznaczają brak środków na zaplanowane wydatki budżetowe lub niespodziewane zwiększenie deficytu budżetowego. Nawiasem,
Pan Profeska, w dzisiejszym programie w TVN 24 podzielił się z widzami prognozą... wzrostu wysokości 2%, twierdząc że 15 września 2008 (gdy upadł czwarty na świecie bank inwestycyjny - Lehman Brothers) zwątpił w swoje wcześniejsze - tradycyjnie entuzjastyczne w przypadku rządów PO, czy UW prognozy.
Tymczasem od premiera słyszymy głównie o zbawczym wpływie wejścia Polski do strefy Euro, z pominięciem informacji, że Europejski Bank Centralny zawsze będzie działał w interesie gospodarek krajów największych - w wypadku postępującego kryzysu, będących wtedy w - być może mocnej - recesji. Polska pozostałaby z zerowym wpływem na politykę monetarną na terenie własnego państwa. Taka ciekawostka.
Ze względu na niezwykły charakter aktualnego kryzysu, może się jednak okazać, że czarne prognozy się nie spełnią - a wtedy Słońce Peru będzie mogło się pławić we własnym blasku. Oraz przyjaznych mediów. Czego w tej sytuacji sobie życzyć, gdy kryzys w oczywisty sposób może dotknąć każdego Polaka, a sukces lidera PO grozi zakonserwowaniem
rzeczywistości ufundowanej przez twórców oryginalnej III RP na trwałe? Dobrego wyjścia brak.
Obyśmy tylko zdrowi byli. I swoje robili ;)
Sytuacja międzynarodowa
Dyskutujemy o tym częściej, niż o perspektywach dla gospodarki, bo rzecz wydaje się bardziej związana z ideolo. Poprzeć Izrael, czy potępić? Eurofederalizm, czy eurorealizm? Ignorować imperialne zapędy Rosji, czy nie? Myślę, że na potrzeby tej notki raczej nie ma sensu do tego wracać.
W każdym razie sytuacja międzynarodowa jest niejasna w równym stopniu, co gospodarcza. Bardzo wiele zależy od ponownego odrzucenia Traktau Lizbońskiego przez Irlandczyków. Zachowanie liderów UE w ostatnich miesiącach nie pozostawia złudzeń. Co z tego, że został wynegocjowany
protokół brytyjski, pozwalający Polsce na nie stosowanie automatyczne zapisów Karty Praw Podstawowych na terenie RP, skoro dominujące w UE lewicowo-liberalne "elity" zamierzają wszelkimi dostępnymi środkami, nomen-omen, zunifikować "wspólnotę" w jedno superpaństwo, a rządząca partia przywiązuje większe znaczenie do notowań swoich polityków za granicą, niż zachowania elementów suwerenności Polski w traktatach międzynarodowych.
Życzę więc nam wszystkim, by Irlandia po raz drugi powiedziała "nie".
Wszystkim Czytelnikom życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku, 2009. Również dość często odiwedzającym ten blog komentatorom "z drugiej strony barykady".
.