Przez pół wczorajszej nocy się cieszyłem prezentem od Żony, płytą Przemysława Gintrowskiego "Tren do wierszy Zbigniewa Herberta". Po prostu uczta. Jednocześnie zaś najlepsze zwieńczenie uchwalonego przez Sejm poprzedniej kadencji "Roku Herbertowskiego 2008", o którym nawiasem pisząc pamiętali głównie fani Poety.
Co w kontekście jego losów w "oryginalnej III RP" oraz jej "wielkiego powrotu" po ostatnich wyborach nie należy do rzeczy niezwykłych.
Tak, czy inaczej - szkoda jednak, że wśród całorocznej multimedialnej fety osób w rodzaju L. Wałęsy, zabrakło miejsca dla osoby nieco innego formatu.
W każdym razie słuchając tej muzyki mogłem dopiero się wyciszyć i oddalić od codziennej "bieżączki"... A wcale nie byłem pewien, czy strona instrumentalna przypadnie mi do gustu - wszak P. Gintrowski w solowych projektach miewał słabość do nienajlepiej dobranych plastikowych, syntetycznych brzmień, które były jakieś takie... matowe. Tymczasem "Tren" jest bardzo dobrze zrealizowanym optymalnym dla konwencji tego gatunku zestawieniem, na które się składają:
- grający na fortepianach Tadeusz Domanowski i Wojciech Świętoński bardzo sprawnie nawiązują do stylu Zbigniewa Łapińskiego, tak bliskiego fanom tria Kaczmarski/Gintrowski/Łapiński
- Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus akompaniująca, gdy trzeba kameralnie, gdy trzeba dynamicznie - zawsze przestrzennie
- dobrze wykorzystywana elektronika: w sposób oszczędny i przemyślany
- sam P. Gintrowski w dobrej formie
Kończę więc "rok herbertowski" na własny sposób - jak wynika z notki na okładce również dzięki również dzięki koordynatorowi programu "Rok Herberta", T. Makowskiemu. Jak napisałem wyżej, szkoda tylko, że wystarczyła zmiana władzy, by rok ten przebiegł właśnie tak, jak przebiegł... Cóż, "kwestia smaku"...
Na szczęście jest jeszcze sam Herbert. Również interpretowany przez Gintrowskiego.
Inne tematy w dziale Polityka