Foxx Foxx
184
BLOG

Kaczyńscy jak Buzek?

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 107
Postępowanie władz PiS, czyli J. Kaczyńskiego, w sprawie tzw. "afery alimentowej" jasno pokazuje pierwszy realny kryzys przywództwa w tej partii i całym środowisku. Bardzo dobrze wpisuje się weń propozycja złożona przez prezydenta Aleksandrowi Szczygle, by zastąpił Władysława Stasiaka na stanowisku szefa BBN z powodu... zawiadomienia przez drugiego z nich prokuratury w sprawie przecieku ze słynnej rozmowy L. Kaczyńskiego i R. Sikorskiego w wygłuszonym pomieszczeniu (wcześniejsze pogłoski na ten temat potwierdza dzisiaj Wprost.pl).

W tym momencie chciałbym przypomnieć okoliczności dymisji Lecha Kaczyńskiego ze stanowiska ministra sprawiedliwośći w AWS-owskim rządzie J. Buzka. Zwłaszcza w kontekście decyzji J. Kaczyńskiego, która doprowadziła do oddania władzy przez PiS - postawienia na J. Kaczmarka i dymisji L. Dorna. Za "Gazetą Polską":

Gdy w 2001 r. Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, nie znał środowiska prokuratorów. Kaczmarka zarekomendowała ówczesna prezydent Gdyni Franciszka Cegielska. Został zastępcą prokuratora generalnego i tak zaczęła się jego kariera po prawej stronie sceny politycznej.

Kaczmarek nadzorował wtedy najpoważniejsze śledztwa. Jedno z nich – w sprawie Centrozapu, wywołało konflikt między Lechem Kaczyńskim a koordynatorem służb specjalnych Januszem Pałubickim i ministrem MSWiA Markiem Biernackim. 26 czerwca 2001 r. zatrzymany został przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku kapitan UOP Mariusz Sz. pod zarzutem utrudniania śledztwa w sprawie Centrozapu. O aresztowaniu prokuratura poinformowała jego zwierzchników w UOP, ale nie powiadomiła koordynatora do spraw służb specjalnych Janusza Pałubickiego, czego, zgodnie z przepisami, Kaczyński nie musiał uczynić. Co więcej, premier chciał poręczyć za aresztowanego oficera, ale prokuratura nie przyjęła tej możliwości. Buzek zdymisjonował Kaczyńskiego.

Kaczmarek nadzorował sprawę Mirosława Sz. Sz. jako oficer UOP na Śląsku prowadził sprawę Krzysztofa Porowskiego, biznesmena związanego z SLD, m.in. z wiceministrem skarbu Andrzejem Szarawarskim, byłym szefem śląskiego SLD. Porowski został aresztowany w 2000 r., podejrzewano go o kontakty z Pruszkowem.

CBŚ, ABW, Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach i prokuratura zajmowały się już wtedy biznesami węglowymi. Jeden z byłych prezesów spółki węglowej powiedział wtedy, że dzwoniły do niego osoby z pierwszych stron gazet, m.in. Andrzej Szarawarski, i prosiły, by sprzedawał węgiel za pośrednictwem Krzysztofa Porowskiego.

Szarawarski temu zaprzeczył.

Krzysztof Porowski zasłynął z dobrych kontaktów z politykami i wymiarem sprawiedliwości. Od kilku lat jego obrońcą jest mecenas Leszek Piotrowski, pełnomocnik rodziny Blidów w sprawie akcji ABW, w czasie której Blida popełniła samobójstwo.

Czy i jaką rolę w konflikcie Lecha Kaczyńskiego ze służbami specjalnymi odegrał Kaczmarek, trudno przesądzić. Faktem jest, że po odejściu Kaczyńskiego z rządu, gdy zastąpił go związany z Mieczysławem Wachowskim Stanisław Iwanicki, odeszli ministrowie Ziobro i Wassermann, ale Kaczmarek pozostał. Od sierpnia 2001 r. był wicedyrektorem Biura Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej. Po objęciu władzy przez ekipę Leszka Millera Kaczmarek pozostał w Prokuraturze Krajowej, a w 2002 r. jako prokurator „krajówki” został mianowany na stanowisko prokuratora apelacyjnego w Gdańsku.
Do Prokuratury Krajowej wrócił jesienią 2005 r. Na wniosek Zbigniewa Ziobry, po rekomendacji prezydenta Kaczyńskiego, 31 października 2005 r. premier Kazimierz Marcinkiewicz powołał go na stanowisko prokuratora krajowego.
(źródło i całość)

Przytaczam ten dość obszerny fragment z kilku powodów. Podstawowy, to przypomnienie, kim został zastapiony L. Dorn (przypominam przyczyny). Czy ktoś wyciągnął jakiekolwiek polityczne wnioski ze skandalu tej skali? Nie? A szkoda, bo właśnie tej decyzji zawdzięczamy aktualną rekomunizację administracji i służb specjalnych.

Dzisiaj mamy dwie dość ciekawe, choć sprzeczne (jeżeli chodzio rolę L. Dorna), publikacje: PiS skończy jak AWS, Platforma jak SLD oraz Nowy gracz? Mimo wysokiej oceny pracy byłego marszałka Sejmu jako parlamentarzysty, męczy mnie ten jego "ciąg na szkło" oraz przeintelektualizowane bon-moty. Udzielił on jednak tydzień temu "Rzeczpospolitej" wywiadu, który praktycznie przeszedł bez echa. A szkoda, bo w ocenie "strategii" PiS jako opozycji trafił w sedno:

Dlaczego nie zgadza się pan z opinią Kaczyńskiego, że PO jest wrogiem narodu polskiego?

Nie uważam, by politycy PO byli pozbawieni patriotyzmu. Choć z ich emocjonalnego przeżywania związku ze wspólnotą narodową nie wynika żaden plan polityczny. Jest to więc anarodowa formacja subiektywnie dobrych Polaków. Skłaniam się natomiast do opinii, że Platformą rządzi towarzysz sondaż.

A Prawem i Sprawiedliwością nie rządzi ten towarzysz sondaż?

Politycy Platformy robią to inteligentniej niż PiS. Są lepszym pudłem rezonansowym towarzysza sondaża. I w tym sensie PO jest partią bezprogramową, ukłonów sondażowych. Moja koncepcja była taka, że PiS może doprowadzić do sytuacji, w której choć rządzi Platforma, to opozycja sprawuje polityczne i ideowe przywództwo. Nie byłaby to w historii sytuacja nowa – odsyłam chociażby do klasycznego eseju „Wzory opozycji w sześciu zachodnich demokracjach” Roberta Dahla z lat 60. Innymi słowy PO jest plasteliną, którą należy rozwałkować, a potem ugniatać. Może nie wyszłoby z tego programowo dokładnie to, co by chciał PiS, ale w wielu sprawach moglibyśmy wygrać. PO jest twarde w jednym – próbie bolesnego uderzenia w PiS za pomocą prokuratury. A tu ponosi klęskę za klęską – bo nie ma za co.

Niezbyt mnie ta koncepcja przekonuje, jeśli chodzi o jej realność.
Inna byłaby sytuacja, gdyby moja partia zaakceptowała mój pomysł koalicji konstytucyjnej z PO. Inna byłaby też sytuacja, gdyby przyjęła wypracowaną przez prof. Religę i mnie propozycję rozegrania zmian w systemie ochrony zdrowia. Proszę zauważyć, że obecnie polityka zagraniczna rządu Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego radykalnie odbiega od tego, co zapowiadał minister Sikorski w swoim sejmowym wystąpieniu. Ta polityka zmieniła się na lepsze. A zmieniła się pod wpływem sytuacji w Gruzji i rozegrania tej sprawy, także wewnątrz kraju przez prezydenta Kaczyńskiego.

Jarosław Kaczyński po wyborczej porażce sformułował doktrynę, że do współpracy potrzebuje ludzi łatwych. Ale z ludźmi łatwymi nic trudnego się nie zrobi

Ten przypadek pokazuje, że można Platformę rozgrywać. A pan Jarosław Kaczyński z platformerskiego misia-plastusia robi bałwaniszcze pogańskie, które jak w staroruskiej bylinie lub latopisie obwieszcza światu: „oto ja, podłe bałwaniszcze pogańskie, pójdę wojować cne chrześcijany”. Większość Polaków tylko na to wzrusza ramionami.
(źródło i całość)

Jeżeli odrzucimy archaiczną, ekscentryczną retorykę - trudno o, popartą zresztą pozytywnym przykładem, lepszą diagnozę. Zwłaszcza w kontekście tzw. "ludzi łatwych".

Przeżyliśmy kilkanaście zapowiedzi rozpadu PiS, trudno więc żeby jakoś specjalnie poważnie traktować aktualne medialne doniesienia. Trudno jednak ignorować również fakt, że publiczne rozstrząsanie spraw dot. życia prywatnego było przekroczeniem granicy. Dla uczciwego konserwatysty nie do zaakceptowania. Po kompromitacji w tym kontekście P. Gosiewskiego - w ogóle szkoda słów...

Pozostaje więc oczekiwanie na sensowną antyPOstkomunistyczną polityczną propozycję. Oraz żal, że niemały potencjał poparcia dla takiego projektu został koncertowo zmarnowany w wyborach 2007. I jest marnowany nadal. Przez potakiwaczy.

Przypomnienie:

O "aferze alimentacyjnej"
Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (107)

Inne tematy w dziale Polityka