Foxx Foxx
37
BLOG

Istota sporu - totalitarna pułapka liberalnych demokratów

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 25
Od jakiegoś czasu śledzę publikowaną przez Dziennik.pl debatę o stanie polskiej polityki, rozpoczętą przez początkującego publicystę tego tytułu - J.M. Rokitę. Nie komentowałem jej dotąd, gdyż wypowiedzi autorów obszernych tekstów są przewidywalne do bólu.

Do zmiany nastawienia skłoniły mnie dwie kwestie. Po pierwsze, przy okazji poprzedniego postu o "UPR na wojennej ścieżce" pojawiły się komentarze dot. celów, jakie powinny sobie dzisiaj stawiać partie prawicowe oraz, w tym kontekście, "wiadomej" roli mediów. Po drugie zaś - na Wyborcza.pl znalazłem tekst nieocenionego M. Beylina, który odnosząc się do polemiki J. Kaczyńskiego z Rokitą i P. Śpiewakiem wysnuwa taką oto wizję:

PiS w defensywie, PO w natarciu

Przeczytałem wczoraj w "Dzienniku", jak Jarosław Kaczyński ocenia rządy PO: dezintegrują społeczeństwo i państwo, rozbijają kulturę i edukację. Niby nic nowego. A jednak jakże inaczej brzmi głos szefa PiS-u dziś i jeszcze rok temu.

Wtedy Kaczyński nie tylko nazywał zło, lecz także obiecywał, że je wypleni. Walka - to było jego sztandarowe zawołanie. Dziś nie ma już obietnicy walki, jest tylko obrona przed złem. Od niedawna słowa Kaczyńskiego brzmią defensywnie: atakują nas, chcą nas zniszczyć, Polska cierpi. Charyzmatyczny konkwistador zamienił się w zagonioną ofiarę. Może epatować swą krzywdą, ale nikogo nie natchnie energią. Nie jest to krok do heroicznej klęski, która mogłaby obrosnąć legendą. Przeciwnie, to prosta droga do powolnego marnienia.

(źródło i całość)

Spójrzmy więc na tą "defensywę":

Pozorny minimalizm

W Polsce toczy się dziś zasadniczy spór o kształt naszego kraju i trzeba dużo złej woli albo też zupełnego braku kwalifikacji poznawczych, by go nie dostrzegać. Rzecz w tym, że przyznanie tego faktu zmusza do opowiedzenia się, a to dla wielu jest trudne, niewygodne, znacznie poręczniej jest udawać, że się nie wie, o co chodzi, nie przyjmować do wiadomości, biadać nad upadkiem obyczajów, broń Boże nie określając, która to strona z całą świadomością zastąpiła argument pomówieniem i inwektywą. Metoda ta jest łatwa i efektywna, gdyż stosuje ją też część mediów, i to znacząca cześć. A istota sporu jest jasna. Chodzi o to, czy społeczeństwo, naród i państwo integrować czy dezintegrować - radykalnie umacniając w ten sposób przewagę społecznych grup, które zdobyły ją w komunie i postkomunizmie i które w zdecydowanej większości za nic mają narodową wspólnotę.

W moim przekonaniu minimalizm obecnej ekipy rządzącej jest pozorny. Platforma Obywatelska występuje z pewnym projektem politycznym, który w ostatecznym rozrachunku przeciwstawia się przekonaniu, na którym swoją politykę buduje PiS, że warto być Polakiem. Rządy Donalda Tuska to nie jest polityka wyzbyta ambicji. Przeciwnie, ambicje są, i to wielkie: zdezintegrować społeczeństwo, podważając solidarność międzygrupową, międzypokoleniową i międzyregionalną. (...)

Indywidualistyczny utylitaryzm pojmowany dziś w specyficzny sposób jako "konserwatyzm ciepłej wody w kranie" to wyraz postawy wąskiej grupy dobrze sytuowanych ludzi w średnim wieku, którym najwyraźniej znudziły się potyczki z możnymi tego świata.

Ich sprawa, ale to nie oznacza, że należy im pozwolić demobilizować innych, a szczególnie pokolenia ciągle niespełnione w swych nadziejach. Warto być Polakiem, warto, by Polska trwała, a trwać to tworzyć warunki dla przyszłości swych obywateli. Budować sukces narodowy, wspólnotę można, gdy będzie ona czymś więcej niż luźnym zbiorem jednostek i społeczności zamieszkujących nasze terytorium, zbiorem bez trudu wykorzystywanym i manipulowanym przez różne silne grupy. I dlatego zamiast ogłaszać, że życie publiczne w Polsce zamarło, warto je opisać.

(źródło i całość)

Nie przytaczam tego fragmentu w celach "promocyjnych" ("propagandowych") opinie prezesa PiS, zwłaszcza że w opiniach w nim wyrażonych trudno znaleźć jakiś nowy element - chociaż tym razem pakiet jego poglądów jest podany dość syntetycznie.

Dobrze jest zauważyć, co takiego dziennikarz "G.W." wyciągnął z tego tekstu - można się z jego tezami zgadzać lub nie, ale to inna sprawa. "Wyciągnął"oczywiście to, co zwykle. W tym konkretnym wypadku miał jednak unikalną okazję, by napisać dlaczego Kaczyński się myli (czy też "bredzi", jak zwykli elegancko pisać jego liczni przeciwnicy narzekający na poziom debaty publicznej). Albo chociaż spróbować odnieść się do tych aspektów opisu dzisiejszego życia publicznego, których przejawy łatwo zaobserwować.

Biorąc np. pod uwagę całą rozgrywkę Agory z rządem L. Millera w sprawie nowelizacji ustawy medialnej, "zaskakująco" dziwi defensywna postawa tej spółki wobec planów aktualnego rządu, przy których pomysły Czarzastego i Jakubowskiej jawią się zapałką przy piorunie. Być może warto - pomijając zakładanie z góry złej woli - spróbować odpowiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Oto fragment jednego ze wcześniejszych tekstów M. Beylina:
(...) I choć wygraliśmy z PiS, to zarazem ponieśliśmy wiele porażek. Raczej nie udało się nam utrwalić pluralistycznego spojrzenia na przeszłość. PRL pozostaje czarną dziurą, jest albo rajem ze wspomnień byłych komunistów, albo piekłem z antykomunistycznej ideologii. Zachwiała się pamięć o III RP, kojarzy się ona dziś bardziej z przewinami władzy i złodziejstwem niż z wielkimi sukcesami. Wprawdzie lustracja została skompromitowana, ale, jak pokazuje niedawna dintojra IPN na Wałęsie, wciąż dotkliwie uderza w ludzi, choć już nie w państwo.
(źródło i całość)

No właśnie - to jest wojna, w której wszystkie środki są dozwolone. Skoro więc "puralizmu" można "bronić" trzymając media za przysłowiową "twarz" przy jednoczesnej świadomości, że ten "bat" nie będzie wykorzystywany przeciwko mediom zaprzyjaźnionym z rządem miłości narodowej - sprawy nie ma (najwyraźniej "liberałowie" zaczęli żyć w przekonaniu, że nastąpił polityczny "koniec historii" i nie jest możliwe, by z tych totalitarnych narzędzi skorzystała inna siła polityczna) . Warto oczywiście przypomnieć metody, jakimi "obrońcy pluralizmu" się posługiwali w innej sprawie:

- groźby D. Tuska wysuwane wobec IPN związane z informacjami o przygotowywanej publikacji nt. współpracy L. Wałęsy z SB

- pakiet inwektyw pod adresem jej autorów nie poparty żadnym merytorycznym argumentem (poza słabiutką próbą prof. A. Friszke)

- kolejny "rozkaz" A. Michnika, by "odpieprzyć się od Wałęsy"

- wznowienie książki byłego rzecznika prasowego L. Wałęsy, a obecnie pierwszego wicenaczelnego "Gazety Wyborczej" o symptomatycznym tytule "Wódz" (ciekawe, czy będzie tłumaczenie niemieckie i o jakim tytule ;) oraz nagłówek tekstu o pogodzeniu się tych dwóch panów w stylu "Pojednanie z Wodzem" (aktualnie, w wersji sieciowej, zmieniony na "Pojednanie po latach")

- pomijając szereg drobniejszych rzeczy - ostatnie naciski na IPN

Tymczasem ci wszyscy "praworządni pluraliści" nie chcą przyjąć do wiadomości, że skoro za radą prawników były prezydent, wbrew swoim głośnym zapowiedziom, zrezygnował z procesu przeciw autorom książki poświęconej jego współpracy z SB
, gyż na gruncie polskiego prawa nie jest w stanie podważyć zawartych w niej tez, oznacza to ni mniej, ni więcej - iż autorzy tego opracowania zreferowali problem zgodnie z prawdą.

Warto w tym miejscu przytoczyć wypowiedź byłego prezydenta expresis verbis:

Problem polega na tym, że jak prawnicy przejrzeli, to w przepisach obowiązujących dzisiaj nic nie da się zrobić. Taki proces jest nie do wygrania – stwierdził. Dodał, że pozwu można się spodziewać, kiedy w Polsce zmieni się prawo. – Pozew będzie, gdy prawo będzie logiczne. Mam granatem prawo zmieniać?

... oraz komentarz byłego sędziego T.K., W. Johana:

Mogę tylko wyrazić zdumienie, że były prezydent Rzeczypospolitej kwestionuje system prawny w Polsce. Sędziowie są niezawiśli, i jeśli Lech Wałęsa uważa, że naruszono jego dobra osobiste, powinien swych racji dochodzić w sądzie.

Ryszard Kalisz przed chwilą w "Kawie na ławę":

Ja się zgadzam, że Lech Wałęsa nie pozwał ich do sądu (...) on wielki Polak z dwoma historykami (...) oni przedstawili historię z lat '70-tych bez historycznego kontekstu, a Lech Wałęsa działał w historycznym kontekście, zgodnie z prawdom. (cytat z pamięci)

To jest wypowiedź mecenasa, który reprezentował wnioskodawców własnie przed Trybunałem Konstytucyjnym.

Być może PO wniesie więc pod obrady ustawę stwierdzającą wprost brak współpracy L. Wałęsy z SB - szkoda czasu na jakieś posiedzenia sądu. Najwyraźniej na dzisiaj tylko w ten sposób "liberałowie" mogą obronić pomnikowy obraz jednej ze swoich ikon. Przez dekret. Bo zakrzyczeć oponentów im się tym razem nie udało.

Mamy więc czytelne zestawienie celów obu stron: integracja społeczeństwa vs. monopol w "spojrzeniu na przeszłość"; przeciwdziałanie porządkowi pookragłostołowemu vs. "kompromitacja lustracji". Swoją drogą, ciekawe jest natężenie myślenia życzeniowego w tej ostatniej kwestii...

W tym miejscu chcę wrócić na chwilę do dyskusji o UPR. Otóż partia ta na osi zaprezentowanego wyżej sporu ląduje w okolicach... "indywidualistycznego utylitaryzmu", czyli - wychodząc wprawdze ze skrajnie odmiennych pozycji - wspiera społeczną atomizację, w której zagrożenie widzi szef PiS.

Żeby było jasne - mam mnóstwo zastrzeżeń do pomysłu na prowadznenie polityki oraz opieraniu się na działaczach biernych, miernych, ale wiernych, włącznie z postkomunistami w rodzaju K. Karskiego, czy W. Jasińskiego. Nie chcę nawet próbować zrozumieć podobnych motywów.

W dużym stopniu zgadzam się natomiast z diagnozą J. Kaczyńskiego. Zwłaszcza w sytuacji, gdy "liberalni demokraci" zdradzają tendencje autorytarne . Widać to zarówno w ich działaniach, jak i wypowiedziach zarówno polityków, jak i sprzyjających im komenatorów.
 
Taki laif. 
Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka