"Puls Biznesu" informuje dzisiaj:
Tylko w pierwszym półroczu tego roku doszło w Polsce do blisko 12 tysięcy strajków. Wzięło w nich udział 197 tysięcy osób. Dziennik podkreśla, że w ciągu roku liczba protestów skoczyła siedmiokrotnie. Najczęściej protestowano w oświacie, ale też w służbie zdrowia, górnictwie i na pocztach.
"Puls Biznesu" pisze dla porównania, że w pierwszym półroczu 2005 roku Główny Urząd Statystyczny zarejestrował 7 strajków.
(
źródło)
Widzieliście gdzieś te protesty? (pomijam szeroko komentowany marsz "Solidarności" i akcje Związku Nauczycielstwa Polskiego) A może zauważyliście jakiś program w "mediach głównego nurtu", którego autor przedstawiałby ten problem, poszukując przyczyn zjawiska - np. skrajnego populizmu PO w kampanii wyborczej, gdy "wszystkim" obiecano "wszystko"? Nie?
Wot siurpryza...
Tymczasem medialny "Matrix" żyje ponad 55% deklarowanym poparciem dla PO (zbliżajace się wybory do europarlamentu dodadzą do podobnych informacji kontekst faktycznej frekwencji - vide sukces LPR w poprzednich), czy "prowokacją"dziennikarzy TVN wobec działaczy PSL poobsadzanych na intratnych stanowiskach. Zwłaszcza ten drugi wątek zwraca uwagę. "Polityka" prowadzących "Teraz My!" już nie jest właściwie stronnicza. Jest prześmieszna.
W niekończących się dyskusjach o porównaniach rządu obecnego z poprzednim, zwolennicy PO często wracają do tekstu "jak narazie nie widziałem motywu w rodzaju scen z pokoju Beger" - i tu następuje ich ocena. No dobrze, Szanowni Państwo, ale jak mieliście cokolwiek widzieć, skoro "dziennikarzy śledczych" TVN nie zainteresowały wątki:
- rozmów o podziale stanowisk między PO i ówczesny LiD przed drugą turą wyborów samorządowych w Warszawie,
prowadzonych w chwili, gdy D. Tusk deklarował, że "nie będzie koalicji z SLD".
- przyczyn zamieszania z lokalizacją Stadionu Narodowego, gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz do pewnej chwili z niespotykanym zaangażowaniem zabiegała, by w miejscu Stadionu X-lecia "jakiś" developer postawił osiedle apartamentowców, zupełnie nie interesując się kwestią samego stadionu i rzucając propozycje jego lokalizacji "z kapelusza": Łomianki, Łembełtów - wszystko jedno. Byle zrobić miejsce na plac budowy.
- "dotarcia" do słynnych "raportów" J. Pitery. Nie wiemy więć, jakich zbrodni dokonywało CBA (przed wyborami porównywane przez polityków PO do SB i Stasi), ani na co wydawał pieniądze z rządowej karty R. Sikorski - no i jakie są kulisy jego kontaktów z byłym szefem WSI, Dukaczewskim. W tym kontekście.
-
wspólnego zaciągu skumplowanych protegowanych PO i SLD, do służb specjalnych ukoronowanego swoistą
"wisienką na torcie"
- okolicznościami wzrastania "tęczowej fali" w terenie, gdzie następuje konsolidacja działaczy PO i SLD, wypychająca na stanowiska persony w rodzaju Dyducha, czy Kurczuka. A z pewnością byłoby, co nagrywać, bo panowie bez cienia wątpienia są "ostrzy, jak brzytwa".
- szczegółami kontaktów marszałka Sejmu, do którego zwróciło się dwóch byłych oficerów WSI z propozycją sprzedaży aneksu do raportu o tych służbach i powodami nie zawiadomienia o tym fakcie prokuratury. W tym kontekście wypada przypomnieć konsekwentne zamilczanie sprawy W. Sumlińskiego.
- aferą sopocką z prezydentem Karnowskim
"pożyczającym" bez pokwitowania samochody od jednego z dużych dealerów.
Tymczasem mamy co innego - sygnał dla PSL: "hola, hola - zły człowieku". Jest to interesujące, jeżeli zwróci się uwagę, że ma szczeblu samorządowym odbywa się przejmowanie ludzi Samoobrony. PO "na prowincji", w koalicji z SLD jest dzisiaj dla PSL zupełnie innym partnerem, posiadając w swoich klubach tych "bezpartyjnych fachowców od gospodarki rolnej", niż pół roku temu. Ech, ileż to ciekawych rozmów mógłby nagrać A. Morozowski... Ale najwyraźniej chodzi o coś innego niż "śledzenie korupcji politycznej".
Mamy więc wielką dyskusję, kogo
ma zaprosić klub parlamentarny organizując konferencję o WZZ opatrzoną fikcyjną opozycją między
wizją historii najnowszej prezentowaną na ww. konferencji, a znaymi faktami. Tym razem medialni krytycy, nie odnosząc się zupełnie do meritum, jakoś nie przypominają sobie "zawłaszczania tradycji "Solidarności", gdy na konwencji PO przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi w gdańskiej Olivii, na tle baneru z hasłem napisanym "solidarycą", D. Tusk stwierdził, że jego partia jest jedyną kontynuatorką ww. tradycji. No, ale czego sie spodziewać, skoro w ostrych komentarzach do konferencji prezentowano L. Wałęsę, jako jednego z założycieli WZZ.
No i ostatnia rzecz, wydawałoby się lekkiego kalibru. Po weekendowych doniesieniach o rzekomych rozróbach, jakie spowodowali kibice Legii i "profesjonalnej akcji policji" w ramach której zatrzymano 752 os., rozwożąc je po komendach w całym województwie mazowieckim, w telewizji jakoś ucichło... Uzupełniam tą lukę, informując, że:
Kibice odwołują się od wyroków opartych o martwy, pochodzący z czasów PRL art. 254 kk, zakazujący uczestnictwa w nielegalnych zgromadzenia. Tylko taki zarzut była w stanie zdecydowanej większości zatrzymanych postawić prokuratura.
Nikt nie został aresztowany, gdyż sąd odmówił zastosowania tego środka wobec tych 8 z osób (spośród752), którym prokuratura przedstawiła udokumentowane zarzuty o udział w burdach.
Z najnowszej publikacji (dzisiejszej) przytoczę cytat, bo myślę, że rzecz stanowi ciekawy materiał dla dziennikarzy TVN i "Gazety Wyborczej", może przeczytają ;) Za Polska The Times:
(...)
Brutalne zachowania policji potwierdziło nam kilku funkcjonariuszy. - Szef powiedział mi wprost: masz wszystkich zmusić, by podpisali przyznanie się do winy. Więc wciskałem tym dzieciakom kit, że je zamkniemy, jeśli nie podpiszą oświadczenia. Gdy nie skutkowało, to koledzy z kryminalnego brali delikwenta do siebie i tam bicie było - mówi wywiadowca z jednej z komend w Warszawie.
Policję obciążają zeznania, wyniki obdukcji i filmy. Komenda stołeczna odrzuca oskarżeniaPolicja nazwała wtorkową akcję: Ostateczne rozwiązanie kwestii kibiców Legii. Jej efekty są dwa. Pierwszy, nagłośniony przez resort - nomen omen - siłowy, to komunikat, że 235 osób przyznało się do udziału w nielegalnym zgromadzeniu i zgodziło na dobrowolne poddanie się karze.
O drugim efekcie będzie głośno dziś, gdy 400 spośród 752 zatrzymanych kibiców złoży do prokuratury zażalenia na brutalne traktowanie przez policję. (...)
(
źródło i całość)
Czy pamięta ktoś może wielką aferę o kryptonim "Mengele"? Jakie będą komentarze do "ostatecznego rozwiązania"?
To wszystko dzieje się pod powierzchnią landrynkowej krainy grzanej przez Słońce Peru odbite w lustrach życzliwych mediów. Tak to wygląda naprawdę.