Przez blogosferę przetoczyła się fala komentarzy po dwóch publikacjach "Dziennika".
"Wywiadzie" z J. Jareckim, Rybitzky'm i moją skromną osobą (przeprowadzonym przy pomocy czata) oraz
komentarzu do niego, wygłoszonym przez naczelnego "Wprost", S. Janeckiego. W licznych wpisach pod notkami na blogach powtarzało się pytanie o sens przystania na - nieuczciwe, jak duża część blogerów uważa - warunki pojawienia się w którymś z mainstreamowych mediów. Teoretycznie godzimy się przecież na manipulacje naszymi wypowiedziami - czyli dobrowolnie poddajemy się działaniom, które mediom tym zarzucamy. Wyjaśnię więc (nie)krótko, dlaczego wziąłem w tym udział.
Niezależnie od sympatycznej osoby autora, Marcelego Sommera - od początku zachęciły mnie trzy kwestie. Po pierwsze - autor się do mnie zgłosił, a wiemy przecież, że chociaż na brak czytelników nie narzekam, trudno mnie nazwać "jednym z najbardziej poczytnych polskich blogerów", jak był łaskaw mnie zaprezentować na łamach. Założyłem więc optymistycznie, że być może przejrzał TAG "Dziennik" na moim blogu. Była to więc dobra okazja, by z "Dziennikiem" (a nie z samym autorem wywiadu) "zagrać". A ja "grać" zwyczajnie lubię. Jedni siedzą w "kurniku", a inni w "Dzienniku" ;) Niech więc będzie i "bazar", jak sobie życzy S. Janecki - ważniejsze, kto tym razem będzie robił za umownego Franka Dolasa ("Jak rozpętałem drugą wojnę światową") rozkładającego "trzy karty" ;)
Druga rzecz. Na moje pytanie o temat wywiadu padła odpowiedź "dlaczego tak nienawidzicie dziennikarzy". No, sorry, ale coś takiego mogło być zapowiedzią tylko świetnej zabawy :)
No i ostatnia, ale najważniejsza sprawa. Wywiad miał mieć formę czata. Co oznaczało, że będę miał dostęp do jego pełnego zapisu i w wypadku zbyt dużej objętości materiału, zawsze będę mógł uzupełnić ewentualne braki na blogu, by w ten sposób pomóc koledze-profesjonaliście. A "coś mi mówiło", że takie problemy wystąpić muszą :) (i to wcale nie z winy autora wywiadu, który sam zapowiedział że zmieści się ok. 1/3 naszego czatowania) Kilkoro czytelników pytało mnie po tej publikacji, dlaczego w sumie udzielałem się tak skromnie, choć znany bywam z "rozgadania". Otóż, ja się wcale mniej od kolegów nie udzielałem. Po prostu, siedząc przy biurku i popijając piwo, sprawdziłem sobie granice "prof-poprawności" w "Dzienniku". Czyli "zagrałem w trzy karty".
Każdy szczęściu dopomoże, każdy dzisiaj wygrać może. Raz, dwa ,trzy. Gdzie jest czerwona karta? O, szanowny pan wygrał...
Pierwsza karta
Twierdzenia ogólne dot. niewiarygodności mediów (zmieściło się w tekście - chociaż miejscami słowo "Dziennik" w oryginalnym wywiadzie zostało zamienione na słowo "media")
Druga karta
Nawiązanie do publikacji "Dziennika", raz bez podania tytułu gazety i raz z jego podaniem- info o liście Urbana do Kiszczaka w sprawie Waltera z krytyczną uwagą, że znalazło się tylko w wydaniu papierowym (zmieściło się w tekście - w wersji ogólnikowej, bez informacji o co w tym liście chodziło oraz tytułu)
Trzecia karta
Zarzuty postawione "Dziennikowi" wprost (niestety wypadło z tekstu)
Jeżeli się ma taką opinię o wiarygodności tego periodyku, jak ja - "wisienką na torcie" jest tu przytaczany już przeze mnie cytat - odpowiedź autora tekstów z "Dziennika" na pytanie, dlaczego gazeta ta zaczęła popierać PO. Co ciekawe - przytoczyłem tą opinię w wywiadzie, ale niestety się nie ukazała ;)
Zwrot w stronę PO? Oczywiście, na kilka tygodni przed wyborami już nikt nie miał co do tego wątpliwości. Z czego to wynikało? Sądzę, że z pewnej kalkulacji biznesowej. Skoro Dziennik ma być w założeniu gazetą skierowaną raczej do ludzi młodych i młodej klasy średniej, to naprawdę niewielu tam wyborców PiS, za to tych PO wielu. I zapewniam: dla mnie nic się nie zmieniło. zawsze starałem się być dziennikarzem, a nie quasi-dziennikarzem. Także w ND wiele moich artykułów nie odpowiadało linii RM, jak choćby o pracach nad blokowaniem list w ordynacji samorządowej.
(
źródło)
- trudno o lepszą okazję, by swoje zdanie powiedzieć zainteresowanym wprost - niech to będzie nawet przypadkowy redaktor i korektor. Dodatkowo zachęcała świadomość, że blogosfera dla czytelników wydań papierowych wciąż jest egzotyczną i średnio interesującą ciekawostką, więc cała ewentualna "burza" i tak przewali się w sieci. Bez wątpienia ten tekst przeczyta znacznie więcej osób, niż wywiady z wydań papierowych "Dziennika". Skoro tak - trudno o coś prostszego, niż - gdy harmider trochę ucichnie - odsłonić "trzecią kartę" oraz uzupełnić wywiad o fragmenty, które się nie zmieściły w publikacji. Wszak motyw jest wzorcowy dla "mediów głównego nurtu". Okrojony wywiad, pozbawiony akurat części zawierających konkretne zarzuty pod adresem medium, dla którego się odbywał (oraz medium, którego publicyści są coraz częściej zapraszani na łamy "Dziennika" - TVN) został przedłożony naczelnemu "Wprost" do skomentowania. W moim przypadku opublikowane zostały ogólniki i "druga karta" z M. Walterem pełniącym rolę Jokera ;). Pojawiły się też trzy szczególne "kwiatki", na które chciałbym zwrócić uwagę. Pierwszy z nich, to - w wersji "Dziennika" - sprowadzenie przykładów przemilczania ważnych spraw przez "media głównego nurtu" do "śledztwa dziennikarskiego" A. Michnika sprzed kilku lat. Nic aktualnego, a wszak ostatnio podobnych kwestii mamy szereg - skąd tu ograniczenie do Michnika? Wspomniałem już o tym (rekomendacja Urbana), dokładny cytat niżej.
Druga rzecz, to zupełnie nie związane z wcześniejszym przebiegiem rozmowy pytanie nawiązujące do tego, że Kataryna "świetnie pisze". Czyżby w wersji oryginalnej było kontynuacją jakiegoś wątku, który się "nie zmieścił"?
No i ostatnia sprawa. W kontekście pytania, czy bloger może przeprowadzić wywiad - w domyśle: odpowiedź przecząca dowodzi oczywistej przewagi zawodowych dziennikarzy - po prostu przydałoby się skorzystać z mojego zaproszenia na portal
Blogmedia24.pl. Duża część obecnych w politycznej blogosferze wie dobrze, że we współpracy z Polityczni.pl, liczne wywiady przeprowadza Maryla, a cykl ten zapoczątkował Geralt. Wszystko do przejrzenia i odtworzenia pod odpowiednim banerem na BM24. Temat jednak nie został podjęty, a wywiad zredagowany w kierunku: "logistyczne różnice między dziennikarzami i blogerami są oczywiste". Nie zakładam w tym miejscu żadnej "teorii spiskowej", myślę raczej, że autor po prostu nie zajrzał pod wskazany adres, myśląc zapewne, że "ni z gruszki, ni z pietruszki" (jak to na bazarze) rzuciłem nazwę portalu. Myślę, że trochę szkoda, bo lektura zakładki "
O portalu" pozwoliłaby mu trafić na ślad zjawiska tzw. "mediów obywatelskich", czyli miejsc w blogosferze, w których zwykli bywalcy sieci starają się wypełniać niemałą lukę informacyjną, jaką pozostawiają dziennikarze mainstreamowi. Jak napisałem, szkoda to niewielka, gdyż korzystając z okazji, że ten wpis na blogu będzie miał więcej czytelników, niż publikacja na papierze - mogłem tą kwestię uzupełnić, dodając w tym miejscu.
Cytaty (boldem fragmenty, które się nie zmieściły w opublikowanym wywiadzie)
Pierwsze pytanie:
"Dz" - Dobra, panowie, zaczynamy. Regularnie czytuje blogi, nieregularnie prowadze swojego. Dość często spotykam się, także na Waszych blogach z niechęcią czy pogardą wobec dziennikarzy mainstreamowych mediów. Za co ich nie lubicie?
Foxx -
To jest jakieś nieporozumienie. Nie chodzi o "pogardę" dla poszczególnych osób. Po prostu dziennikarze "mediów głównego nurtu" en-bloque pomijają istotne fakty. Kilka lat temu było to "dziennikatskie śledztwo Adama Michnika,
a dzisiaj np. rekomendacja J. Urbana dla M. Waltera - do kreowania białego PR SB i czarnego - dawnej opozycji.
To są fakty, które - nomen-omen - w papierowym wydaniu "Dziennika" ukazały się na n-tej stronie.
Rybitzky - Negatywnych zjawisk jest bardzo wiele, ale moim zdaniem ich żródło jest jedno. Bynajmniej nie zaden "układ", ale po prostu brak profesjonalizmu. To pociaga za sobą brak etyki, a co za tym idzie łatwe popadania dzienniakrzy w rózne zależności.
Foxx - Nie zgadzam się Rybitzky - czekam na ujawnienie kulisów nagrania "taśm Morozowskiego" w pokoju Beger.
Później było wiele apetycznych kąsków - np. poufne negocjacje o koalicji PO - LiD przed drugą turą wyborów samorządowych w W-wie - TVN zabrakło.
Kogo lubimy czytać?
"Dz" - Dobra, powiedzcie mi w takim razie czy macie w polskich mediach przyklady pozytywne, dziennikarzy, ktorych szanujecie, jesli tak to kogo?
Foxx -
Ja np. bardzo ceniłem "Dziennik" przez pierwsze 6 miesięcy - pełne spektrum poglądów: Ziemkiewicz vs. Żakowski, Zaremba vs. Lis.
Ale to se ne vrati.
Bojkot prywatnych mediów
Foxx - Sednem tego "bojkotu" jest zwrócenie uwagi na fakt, że cały medialny rynek głównego nurtu jest tak przeżarty patologią, że utracił wiarygodność.
Sytuację tą pointuje odpowiedź M. Wójcika z "Dziennika" (wcześniej piszącego w "Naszym Dzienniku" - sic!) na pytanie, dlaczego gazeta ta zaczęła popierać PO (tu nastąpił cytat, który wrzuciłem wyżej oraz podanie źródła)
Ideowo - prawica, czy lewica?
"Dz" - Twierdzicie, że nie ma dziennikarzy, ktorych szanujecie, do ktorych macie zaufanie za caloksztalt. A jednak rzadko krytykujecie, dajmy na to "Rzepę" niż media, które obejmował bojkot: GW, Dziennik, TVN. Czy to kwestia tylko i wylacznie tego, ze sa po Waszej stronie barykady?
Foxx -
Ja krytykuję "Rzepę" być może mniej, gdyż nie daje materiałów w rodzaju sensacji p. Reszki na podstawie "anonimowych informatorów", z których są bardzo daleko idące wnioski. Sorry Winnetou ;)
Blogmedia24.pl
"Dz" - Ja mam wrazenie, ze, nie wchodzac juz w ocene tego, u blogerow nastapil zwrot w strone politykow. Ze u "tradycyjnych" dziennikarzy, przynajmniej w Polsce, jest obsesja niezaleznosci (rozumianej tez jako nie popieranie nikogo otwarcie) wobec politykow. U blogerow - wrecz przeciwnie, glowne ostrze krytyki wymierzone jest w media, a partyjne samookreslanie sie widziane jest dobrze.
Foxx -
polecam: blogmedia24.pl
Dziennikarze vs. blogerzy - "pisanie zza biurka"
"Dz" - Przyznacie, ze dziennikarze, nawet tacy, jacy sa, potrzebni i nie w kazdej roli bloger moze zastapic dziennikarza?
Foxx -
to bardzo ogólne pytanie, bo wiele razy blogerzy zastępowali dziennikarzy (najgłośniejsza sprawa Kataryny).
Rybitzky - Dziennikarze dominuja nad blogerami tylko logistycznie. Mają dostęp do zdjęć, filmów itp, mogą jechać na olimpiadę. na pewno nie góruja inetlektulanie.
"Dz" - Logistycznie. Ale tez zdecydowanie bardziej sie tym zajmuja. Kataryna - zgoda - swietnie pisze i czesto wylapuje to, co media pomina. Ale raczej nie ruszy sie sprzed komputera po to, zeby przeprowadzic sledztwo, zrobic wywiad.