Foxx Foxx
144
BLOG

"Odpieprzcie się od Wałęsy", i jego "wieniec cierniowy", czyli A

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 45
Podczas tradycyjnej niedzielnej wycieczki po portalach trafiłem na kolejny już tekst naczelnego "G.W.", który wydaje się wpisywać w znany skądinąd gatunek, który roboczo można określić, jako "patos nieskończony". O co chodzi? Oto próbka: Lech doczekał się od świata należnych mu laurów. Teraz nastał dlań czas poniżenia od rodaków. Wieńce laurowe może unieść wiaterek; wieńców cierniowych nie zerwie nawet huragan (...).

Chciałbym kiedyś zobaczyć multimedialną reakcję na podobną retorykę kogoś z obozu przeciwników oryginalnej III RP... Nawet chyba najbardziej osławieni i wydrwieni "inni szatani" mieli drugie dno - kontekst historyczny, tymczasem tu mamy do czynienia raczej z dość pysznym mesjanizmem. Wcześniej zresztą A. Michnik informował nas, że "poza Unią dla Polski nie ma zbawienia", dzisiaj wieszczy "wieniec cierniowy" dla Lecha Wałęsy. Oczywiście robi to z właściwym sobie wdziękiem. Pisząc o osobach jednak pytających o niewygodne dla fundatorów III RP kwestie:

Lechowi Wałęsie zajrzało w oczy nieszczęście w grudniu 1970 r., gdy na ulicach strzelano do ludzi, gdy rządziły terror i strach, nikt nie znał dnia jutrzejszego. Trzeba być pętakiem, by nie zdawać sobie z tego sprawy. Dlatego będę nieodmiennie uważał za pętaków tych małych ludzi, którzy nieomylnie wyczuwają dobrą koniunkturę dla łajdactwa.

W swej mniemanej cnocie, w której widzą przywilej dla polowania na cudze grzechy, polubili kondycję psów gończych, które kąsają, a potem wytykają ukąszonemu otwarte rany. Kiedy mówią, że dążą do prawdy - psy gończe zawsze tak mówią - to nie umieją skryć, że ich prawda pochodzi z najgłębszego kłamstwa. Podłość zawsze jest kłamstwem.
 
Jeśli Lech Wałęsa pobłądził czy załamał się w grudniu 1970 r. - szczerze mu współczuję. Jednak jeśli umiał z SB zerwać i podążyć drogą walki z dyktaturą, to szczerze go podziwiam. Niewielu było do tego zdolnych.

(źródło i całość)

Oczywiście w ziejącej tolerancją (© R.A. Ziemkiewicz) publicystyce red-nacza "G.W." powodem do rzucania obelg w tym tradycyjnym, nieco kulejącym mesjanistycznym sztafażu jest publikacja naukowa, o której "centrowy" prof. Andrzej Paczkowski napisał m.in.

Po przeczytaniu książki Cenckiewicza i Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” muszę stwierdzić z całą pewnością, że pod względem faktograficznym jest przygotowana bardzo rzetelnie. Autorzy włożyli w nią mnóstwo pracy i dotarli do materiałów wcześniej nieznanych. Teza, że prezydent Lech Wałęsa przekazywał Służbie Bezpieczeństwa informacje na temat stoczniowców, jest najprawdopodobniej prawdziwa.

("Dziennik", 26.06.2008 - kopia, którą znalazłem w sieci)

Jest dość charakterystyczne, że obrońcy oryginalnej III RP potrafią z podobną pracą "polemizować" przy pomocy obelg (A. Michnik), czy manipulacją (P. Wroński). W sytuacji, gdy zaczynają się odwoływać do faktów, niechcący wychodzi im przyznanie racji adwersarzom - L. Wałęsa na początku lat '70 był TW "Bolkiem" (prof. A. Friszke); Kaczyńscy porzucili Wałęsę w chwili, gdy się zorientowali, że nie będzie on realizował ich wspólnego programu, zawierającego m.in. dekomunizację i "podważenie Okrągłego Stołu" (J. Kurski).

Czym jest więc "koniuktura na łajdactwo"? Jak to się dzieje, że taki kolos medialno-kapitałowy, jak Agora z przyległościami oraz środowisko dysponujące potężnymi środkami (np. Fundacja Batorego) potrafi wydobyć z siebie wyłącznie hektolitry żółci opatrzone atakami ad personam lub pokrętne lawirowanie w ostatecznej wymowie nie podważające faktu, że akta TW "Bolek" dotyczą L. Wałęsy. O co więc właściwie chodzi? Wszak któryś z zaprzyjaźnionych historyków mógłby na podstawie tych samych materiałów napisać hagiografię L. Wałęsy. Nie da się? A to feler - westchnął seler...

Pozostaje pisane rzeczy zrównujących Wałęsę z Jaruzelskim - tytuł inkryminowanego tekstu Michnika "Zła przeszłość i psy gończe, czyli odpieprzcie się od Wałęsy". Kogoś wyjątkowo "podłego" mógłaby nieco zadziwić sytuacja, w której podobną postawę przyjmuje osoba rozkazująca kiedyś, by się "odpieprzyć" od szefa hunty wprowadzającej stan wojenny - a więc głównego odpowiedzialnego za jego zbrodnie - oraz będąca współbiesiadnikiem Kiszczaka (szefa tych wszystkich SB-ków, z którymi zrównuje się osoby zadające pytania, a którym "tak bohatersko się nie dał" L. Wałęsa).

"Podłych" i "małych" ludzi to jednak jakoś nie dziwi. Słyszymy tą kakofonię od kilkunastu lat. Czytamy też, że w przypadku, kontrowersyjnych zdaniem niektórych publicystów "G.W.", działań Armii Krajowej, czy publikacji o pogromach na Żydach (inna rzecz, że nawet tu tandetną i opartą na resentymencie publicystykę serwuje się nam, jako "historię") - należy "obalać mity" i "odbrązawiać polską historię".

Tymczasem "mity" oryginalnej III RP po rozdaniu sobie wzajemnie laurowych wieńców, sięgają po cierniowe korony. Najwyraźniej nie zdają sobie sprawy, że wyglądają w tym wszystkim, jak zawinięci w prześcieradła kolędnicy w papierowych aureolach.

A pod każdym prześcieradłem kryje się przecież żywy człowiek. Tylko, czy każdy z nich umie się z tym pogodzić? Żaden.


Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Polityka