Foxx Foxx
168
BLOG

Reaktywacja 4 - współpraca

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 5

Przypomnienie przeze mnie dość dziwnych decyzji personalnych obecnej ekipy spowodowało szereg pytań. "W takich okolicznościach przyrody" przypominam swój post z głównego bloga, napisany w lutym...

-----------------------------------------------------------------

Tydzień po informacji o przygotowaniach do wielkiego powrotu Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, cień Kraju Rad ponownie padł na okolice między Odrą, a Bugiem. Newsweek.pl "z ostatniej chwili" donosi:

Specjalny zespół rządowy z udziałem m.in. Stanisława Cioska, szuka sposobu, by nie płacić Rosjanom milionów dolarów za radzieckie licencje na sprzęt wojskowy produkowany w Polsce. Sprawą moskiewskich roszczeń zajmą się, prócz byłego ambasadora Polski w Federacji Rosyjskiej i kilku urzędników Kancelarii Premiera, także wieloletni prezes Bumaru Roman Baczyński oraz szef Klubu Wschodniego Feliks Kulikowski. Do pierwszego, nieoficjalnego spotkania gremium doszło tuż przed wyjazdem Donalda Tuska do Moskwy - dowiedział się "Newsweek".

Rosjanie domagają się od Polski opłat za korzystanie z radzieckich patentów przy produkcji broni i sprzętu wojskowego. Chodzi o niemal całą ofertę grupy Bumar, np. o eksportowany do Malezji czołg Twardy PT-91 (skonstruowany na podstawie planów radzieckiego T-72). Skąd wziął się problem? Przed 1989 r. Polska zwierała z ZSRR umowy licencyjne na określony czas, najczęściej na 20 lat. Po ich wygaśnięciu polskie zakłady zbrojeniowe przyjmowały, że automatycznie zyskują pełne prawa do produkcji maszyn zaprojektowanych przez wschodnich inżynierów. Jednak inne zdanie na ten temat ma administracja rosyjska. W 2007 r. ambasada rosyjska skierowała noty dyplomatyczne do premiera Jarosława Kaczyńskiego z żądaniem spłaty długów.

Według nieoficjalnych informacji zespół powołany przez premiera Tuska będzie się starał udowodnić, że modele wyprodukowane na bazie dokumentacji radzieckiej zostały przez nas tak dalece zmodernizowane, że nie musimy płacić Rosji za licencję. - Przygotujemy dokumentację techniczną zarówno pierwowzorów, jak i sprzętu produkowanego obecnie. Zebrane dane damy do oceny niezależnej firmie międzynarodowej. W grę wchodzą dwa koncerny - ujawnia jeden z członków komisji.

Wyniki audytu technicznego będą podstawą do rozmów z Rosjanami. - Przedstawiciel premiera zaproponował, by głównym doradcą w zespole był Roman Baczyński, bo to jeden z najlepszych znawców rynku zbrojeniowego, mający znakomite kontakty w branży. Liczymy też na ogromną wiedzę i zdolności negocjacyjne ambasadora Cioska - mówi z kolei nasz informator z kręgów rządowych.

(źródło)


Powyższa informacja narzuca kilka pytań. Dlaczego o całej sprawie dowiadujemy się z opóźnieniem? Jaki jest związek między "odnowieniem" dwustronnych stosunków z Federacją Rosyjską, a podjęciem rozmów o wysuniętych przez Rosjan powyższych roszczeniach? No, i jaka w tym wszystkim jest rola członka Biura Politycznego KC PZPR w latach 1986-89, doradcy A. Kwaśniewskiego oraz długoletniego ambasadora Polski w Moskwie - Stanisława Cioska?

Warto w tym miejscu przypomnieć fragment tekstu z "Gazety Polskiej" dot. środowiskowych frakcji w oryginalnej III RP:

Ordynacka powołała kilkunastu rzeczników, stanowiących rodzaj gabinetu cieni. Za sprawy związane z obroną narodową odpowiada Andrzej Karkoszka, za sprawy wsi – Andrzej Śmietanko, za gospodarkę – Leszek Juchniewicz i Marek Gaj, za sprawy zagraniczne i europejskie – Sergiusz Najar, za kulturę – Jan Wołek, za media elektroniczne – Robert Kwiatkowski, za politykę regionalną – Jan Rymarczyk, za ochronę środowiska – Krzysztof Szamałek, za służbę zdrowia – Wojciech Pawłowski.

Niedługo ma rozpocząć działalność Rada Senatorów Stowarzyszenia, której przewodniczy były premier Józef Oleksy. Do Rady należą m.in. Aleksander Kwaśniewski, Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz, Stanisław Ciosek, Wiesław Kaczmarek, Grzegorz Kołodko, Krystyna Łybacka, Jacek Piechota, Marek Siwiec i Danuta Waniek. To najbardziej znani członkowie Ordynackiej. Wszystkich łączy zdawałoby się drobny szczegół – działalność w latach studenckich w ZSP lub SZSP. Ludzie z Ordynackiej trzymają się razem i udało im się, jak żadnej innej grupie studenckiej, zajmować wiele kluczowych stanowisk w państwie, biznesie, mediach. W otoczeniu byłego prezydenta było 12 osób z Ordynackiej, m.in. Marek Siwiec, Włodzimierz Cimoszewicz, Grzegorz Kołodko, Wiesław Kaczmarek, Danuta Hubner, Marek Belka, Jacek Piechota; w Sejmie i agencjach rządowych 13, m.in. Ryszard Kalisz, Józef Oleksy, Zbigniew Siemiątkowski. Członkowie Ordynackiej byli we władzach mediów (Robert Kwiatkowski, Włodzimierz Czarzasty, Danuta Waniek) i w Radzie Polityki Pieniężnej (Dariusz Rosati, Grzegorz Wójtowicz). Byli marszałkami Sejmu, ministrami (Józef Oleksy, Sławomir Cytrycki, Jerzy Hausner), szefami spółek skarbu państwa – Orlenu, KGHM, Poczty Polskiej. Stanisław Ciosek powiedział kiedyś, że „Stowarzyszeniu zawdzięcza wszystko, co osiągnął w życiu, oprócz żony i dzieci”. W Warszawie krążył nawet dowcip: „Jaka jest najbardziej prestiżowa ulica w stolicy? Ordynacka”. Przy tej ulicy bowiem mieści się siedziba Stowarzyszenia.

(źródło)


Nie są to żadne nowości, jednak zebrane razem dają pewną perspektywę... Są chyba też poważną podstawą, by zadać pytanie - jak bardzo symbole postkomunistycznych lat '90 będą stanowić fundamenty w budowie "drugiej Irlandii"? Brakuje chyba już tylko A. Kwaśniewskiego i W. Czarzastego.

Trudno o bardziej namacalny przykład, że wszelkie głosy o reaktywacji państwa sprzed tzw. afery Rywina były po prostu trafne. Odkładając na chwilę kwestie związane z polityką zagraniczną, czyli kolejne konsekwencje podjęcia dwustronnych rozmów z Rosją o wszystkim, czego sobie ten XXI-wieczny KGB-owski carat zażyczy... Jest raczej jasne, dlaczego sondażowe wyniki LiD oscylują w granicach 6%. Interesy tego środowiska świetnie wszak realizuje Platforma Obywatelska.

O tym, że oryginalna III RP wraca na całego świadczy również nazwisko drugiego "eksperta" - Romana Baczyńskiego. Tradycyjnie biorąc udział w służbowych frakcyjnych podjazdach, urbanowe "Nie" pisało:

(...) Znikający szmal

I wtedy zaczęły się dziać rzeczy nad wyraz dziwne. W "Cenreksie" zaczęli urzędowanie oficerowie WSI. Do aresztu przybyła żona aresztowanego Marka Ciska z gotowym dokumentem in blanco, w którym zarząd "Cenreksu" zgadza się na zawarcie umowy konsorcjalnej z PHZ Bumar, na czele którego stał Roman Baczyński. Wymowa kwitu była jasna: podpisujesz i wychodzisz albo siedzisz do oporu. Cisek spuścił dokument z wodą, bo miał w ręku mocny argument: był nieodwoływalnym prezesem. Druga strona ugięła się w marcu. Cisek i Grądziel wyszli, ale przecież wciąż mieli na karku zarzuty. Wrócili jednak do firmy. Wtedy Krzysztof Tonderski i Roman Baczyński postawili sprawę jasno: zarząd i pracownicy muszą sprzedać swoje udziały w pracowniczej spółce Tomwar, która w 1997 r. przejęła udziały rolniczej organizacji WZKOR i część udziałów skarbu państwa w "Cenreksie". Miała ona w sumie 49 proc. udziałów. Obydwaj panowie zażyczyli sobie, by te właśnie udziały sprzedać wskazanemu przez nich Leszkowi Cichockiemu. W takiej atmosferze zarząd "Cenreksu" skapitulował i zrezygnował. Cichocki stał się zatem 100-procentowym właścicielem "Tomwaru" i 49-procentowym współudziałowcem "Cenreksu". W ten sposób prywatny człowiek rekomendowany przez służby specjalne dostał do ręki możliwość zarabiania ogromnych pieniędzy. I korzystał z tego w pełni. A było z czego, bo na kontach leżało 6 mln dolarów. Cichocki podpisał z "Cenreksem" (dyrektorem był wtedy protegowany Rusaka, generał Władysław Karcz) umowę na reprezentowanie go na rynkach Afryki Północnej przez jego własną firmę NAT Export-Import Leszek Cichocki. NAT wzięła prowizje od "Cenreksu" za jego kontrakty. Przekazała w dwóch transzach 110 tys. dolarów na konta w Londynie i w Szwajcarii, wskazane – według naszych informacji – przez Zbigniewa Farmusa, właśnie wprowadzonego do Rady Nadzorczej "Cenreksu".

W ogóle skład Rady Nadzorczej "Cenreksu" był w tym czasie bardzo interesujący. Byli w niej: funkcjonariusze państwowi Tadeusz Rusak, Krzysztof Mochol, Zbigniew Farmus, Janusz Kostecki oraz Andrzej Murawski, dyrektor gabinetu Marka Siwca. Mówiąc krótko "Cenrex" stał się firmą, która zasilała kieszenie prywatnego udziałowca, a ten z kolei dawał żyć tym, którzy mu taką fajną fuchę załatwili. Nic dziwnego, że "Cenrex" zaczął dołować. Na początku 2003 r. miał już ponad 10 mln zł strat.

* * *

O tych wszystkich wydarzeniach zaraz po dojściu do władzy SLD byli informowani na piśmie: minister Lech Nikolski, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Zbigniew Janas oraz generał Marek Dukaczewski, szef WSI. Osobne pisma dostał Leszek Miller. Jedyną reakcją władzy było wyproszenie z prezydenckiego samolotu Leszka Cichockiego, który do tej pory latał jak swoim. Poza tym nikt nie zrobił nic, żeby ruszyć ten chory układ.

Obecnie w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie prowadzone jest tajne postępowanie wyjaśniające dotyczące nieprawidłowości w funkcjonowaniu WSI. Sprawa przeciwko firmie Steo do tej pory nie została zakończona. (...)

(źródło)

Info aktualne:

11.11.Warszawa (PAP) - Do 4 maja 2008 r. przedłużono śledztwo w sprawie nielegalnego handlu bronią w latach 90. przez osoby związane z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Podejrzanymi są dwaj byli szefowie WSI - gen. Konstanty Malejczyk i kontradmirał Kazimierz Głowacki. Obrońca Głowackiego jest zaskoczony przedłużeniem, twierdząc, że nie było w ogóle przestępstwa, a jeśli tak - to jego karalność już się przedawniła.

To tajne śledztwo przedłużyła prowadząca je Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie - dowiedziała się PAP w tej prokuraturze. Powodem była konieczność przeprowadzenia "kolejnych czynności procesowych" - nie ujawniono, jakich. Nie wiadomo też, czy do maja śledztwo to się zakończy. (...)

(źródło)

Można w tym miejscu dodać, że obrońcą w tej sprawie jest mec. Marek Małecki - broniący m.in. Lwa Rywina.

Co jeszcze?


PS Nieprzypadkowo zilustrowałem tą notkę okładką płyty chóru Aleksandrowa - w zeszłym roku miał on tour po Polsce i podobne rzeczy wisiały na słupach ogłoszeniowych w Warszawie. Szkoda, że nie działo się to pół roku później - załapały by się na sąsiedztwo zajawek filmu "Katyń". Wyglądałyby identycznie, jak swastyka obok plakatu "Pianisty".

-----------------------------------------------------------------

Z dzisiejszej perspektywy mam jedno proste pytanie: gdzież są ci wszyscy "dziennikarze śledczy"?

Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka