Rybitzky popełnił dzisiaj notkę "
Tak umiera demokracja", porównując okoliczności w Niemczech 1933 i demokratyczne zwycięstwo NSDAP z rokiem bieżącym i polityczną sytuacją w Polsce. Porównanie takie wygląda oczywiście na zbyt uproszczone i szokujące (w sensie podobnym, jak "oswajanie" Hitlera przez J. Korwina-Mikke, gdy porównuje on np. syuację gospodarczą III Rzeszy z państwami demokratycznymi, pomijając wątek totalitarny, czy raczej zbrodniczy). Chciałbym zaproponować więc coś innego. Praktykę.
Istnieje "państewko", w którym pełną kontrolę sprawuje koncern iTi, a newsów dostarcza lokalny dodatek "Gazety Wyborczej". Jednym słowem - Autonomiczna Republika Wykształciuchów. Zdaniem jej obywateli, ma ona raczej cechy głebokiej komuny. Przyglądając się bliżej realiom funkcjonującym w tym "państewku", łatwo jednak dojść do wniosku, że mechanizmy serwowane przez socjalistów narodowych i międzynarodowych są po prostu bratnie.
Co jakiś czas jakieś drobne doniesienia na jego temat trafiają w "eter" ogólnopolski. Kiedyś skomentował to
Major, na co mu
odpowiedziałem przytaczając meritum sprawy.
Dzisiaj, w stołecznym dodatku "Gazety Wyborczej" możemy znaleźć tekst zawierający następujące fragmenty:
W niedzielę Legia zagra z nowo kreowanym mistrzem Polski - Wisłą Kraków. Nawet biorąc pod uwagę to, że rywal nie walczy już o nic poza prestiżem, mecz i tak zapowiadał się szlagierowo. Teraz już się nie zapowiada. - Mecz z Zagłębiem był słaby? Zapewniam, że gdyby na stadionie było 10 tys. widzów, inaczej by to wyglądało. A jak nie ma atmosfery, to wszystko wydaje się słabe - uważa Urban.
O tym, że po ubiegłorocznych wypadkach w Wilnie klub wydał wojnę chuliganom i nie widział możliwości współpracy z rządzącą trybunami kibicowską organizacją, wiadomo od dawna. Przez kolejne miesiące sytuacja się zaogniała. Klub w odpowiedzi na chamskie przyśpiewki i obrażanie właścicieli tylko zaostrza rygory. We wtorek zgromadzeni na trybunie otwartej rozchodzili się na boki, zostawiając puste miejsca na centralnym sektorze. Tym razem nie chodziło tylko o to, że kibole chcą wprowadzić swoje porządki. Był to także protest przeciwko kolejnej podwyżce cen biletów.(...)
Cierpią niewinni kibice i obserwatorzy meczów, którzy chodzą na Łazienkowską. We wtorek ochroniarze rewidowali samochody piłkarzy, sprawdzali pracowników klubu. Chodziło o to, czy ktoś nie wnosi na stadion kawałków flag, z których dałoby się sklecić napisy obrażające przede wszystkim ITI czy imiennie jego prezesa. Rewidowano też fotoreporterów, bo poszła plotka, że wchodząc na poprzedni mecz, któryś z nich pomógł kibicom. W tym wszystkim nie można dać się zwariować. Porządek musi być. Tylko że cena musi być umowna.
(
źródło)
O flagach tych oraz sytuacji w Valterlandzie
pisałem niedawno w kontekście aktualności hasła "precz z komuną!":
Ochrona na ostatnim meczu zarekwirowała transparent "Stop cenzurze na stadionach!", drugi: "Tow. Walter PZPR 1967-1982-miodowe lata. Hańba" - zawisł (wniesiony w częściach). Był to dalszy ciąg akcji, w ramach której wcześniej wisiały płótna o następującej treści: „Canal+=Sprite, ITI=pragnienie. Pragnienie nie ma szans” oraz "Kibice Legii dziękują Rzecznikowi Praw Obywatelskich" (uznał on, że regulamin stadionowy klubu, który zakłada sankcje wobec potencjalnych sprawców wykroczeń - czyli takich, którzy jeszcze niczego nie zrobili - narusza konstytucyjne prawa kibiców).
Jaka jest reakcja iTi?
"Obraźliwe hasła, wulgarne okrzyki oraz transparenty zawierające treści niedozwolone – oto sytuacja na Żylecie, która przybrała na sile zwłaszcza w rundzie wiosennej. Jeśli to jest forma protestu grupy kibiców, to trzeba przyznać, że żenująca i kompromitująca jej autorów. Najsmutniejsze jest to, że bardzo szkodzi wizerunkowi kibica Legii. Klub nie zamierza dłużej tolerować takich zachowań; zachowań niegodnych prawdziwych kibiców Legii; zachowań inicjowanych przez grupę osób, które uważają się za prawdziwych kibiców klubu." (...)
"Jeśli mimo wszystko kibice nadal będą łamać zapisy regulaminu stadionowego, poprzez wykrzykiwanie haseł wrogich i wywieszanie transparentów z treściami obraźliwymi, będziemy także zmuszeni do odmawiania im sprzedaży biletów na mecze.
Przykro nam, ale będziemy musieli sięgnąć po sankcje odnoszące się do odpowiedzialności zbiorowej." (...)
(
całość)
Na portalu Legialive można znaleźć felieton, będący komentarzem do tego oświadczenia. Kończy się on w sposób następujący:
W czasach schyłkowej komuny Waldemar "Major" Frydrych walczył z absurdem systemu poprzez happeningi z udziałem krasnoludków. Niewiele to wprawdzie dało, ale przynajmniej ubarwiało mieszkańcom Wrocławia szarą rzeczywistość. Władze naszego klubu wydając oświadczenie o tak niespójnej i obraźliwej treści tylko udowodniły, że absurdalność i metody minionej epoki są im zdecydowanie bliskie. Nie przejmujmy się nadto i róbmy swoje z fantazją, tak po "kransoludzku".
(
całość)
Otóż postkomuna żyje i ma się dobrze. Jest dokładnie tam, gdzie ją widzieli Kaczyńscy (niezależnie od tego, jak nieporadnie to określali, czy plątali się we spółpracę z osobami w rodzaju Karskiego). Zwykli ludzie, którzy w ogóle nie interesują się polityką doświadczają jej mentalności na sobie - a dzięki chołubionemu przez PiS IPN mogli się np. dowiedzieć, że w 1983 J. Urban rekomendował M. Waltera Kiszczakowi, pisząc o swoich celach i samej postaci twórcy iTi tak:
"
programowanie i realizacja czarnej propagandy, prowadzenie zręcznej kampanii na rzecz zmiany obrazu SB, MO i ZOMO w społeczeństwie". Jakie narzędzia Urban przewiduje dla realizacji tych celów? "
Tworzenie własnych programów telewizyjnych, radiowych i reportaży, a także kompletowanie dokumentacji, którą wykorzystywaliby dziennikarze pracujący w odpowiednich środkach masowego przekazu". Z jakich powodów tak
odpowiedzialny odcinek miał zostać przydzielony akurat tej, a nie innej osobie? "(...)
to najzdolniejszy redaktor telewizyjny w Polsce, który przedstawia tow. Mieczysławowi Rakowskiemu i mnie sporo interesujących koncepcji ogólnopolitycznych i propagandowych".
(
całość)
Spróbujmy więc sprawę podsumować. Większość ludzi chodzących wcześniej regularnie na mecze Legii dzisiaj je bojkotuje. Dominująca część tych, którzy pozostali, protestuje wszelkimi możliwymi sposobami przeciwko totalniackim zapędom ludzi zachowujących się jak okupanci - od happeningów, przez wywieszanie transparentów, nie prowadzenie dopingu po skuteczne odwoływanie się do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Okupant w swojej paranoi wietrzy spisek z każdej strony, kontynuując swoją "czarną propagandę" dot. konfliktu poszczególnych kibiców z prawem, jakby to była jego gestia, a awantura w Wilnie nie była filmowana przez kilka kamer, a nagraniami tymi nie dysponowała policja i prokuratura.
Pozostaje jednak pytanie - skoro rację mają gospodarze Valterlandu, faktycznie walcząc z grupką bandziorków rzucających kawałkami ławek w policjantów, dlaczego muszą sprawdzać pracowników własnego aparatu, dziennikarzy, a nawet... zawodników? Czy ich też oskarżą o uczestnictwo w "zamieszkach w Wilnie", stosując z lubością
odpowiedzialność zbiorową?
PS Swoją drogą, ciekawe, jaki będą mieli do tego mandat, jeżeli potwierdziłyby się plotki, że za ich kadencji Klub Piłkarski Legia Warszawa uczestniczył w aferze korupcyjnej. I czy ich propozycją będzie "odpowiedzialność zbiorowa".