Foxx Foxx
97
BLOG

Na przyjemność trzeba zasłużyć

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 18

"Pocałujcie mnie w dupę..." zaczyna swoją "odezwę" do nas, internautów krytykujących "Dziennik" za żenującą "operację Kataryna" naczelny gazety R. Krasowski. Niezależnie od asekuranckiego post scriptum i wszelkich późniejszych zastrzeżeń, zanim do nich dotarł, czytelnik nie reagujący na wspomnianą wyżej propozycję, musiał się z nią zapoznać. Autor odezwy milczał przez dobę, "moralizatorski kisiel" charakterystyczny dla A. Michnika, o którym napisałem w poprzedniej notce w nim buzował, buzował i w końcu wybuchł. No i stoi przed nami ten obywatel Krasowski cały ociekający kisielem, któren mu się wziął i ulał.

Trudno polemizować z takim wykwitem umiarkowanie ograniczonego narcyzmu. Człowiek firmujący własnym nazwiskiem totalnie oportunistyczną wobec sytuacji politycznej w danej chwili "linię" "Dziennika" i pobierający za to kasę, chlapie tym kisielem na ludzi zajmujących się hobbystycznie (lub społecznie - zależnie od przypadku) tym, co uważają za ważne. Brakowało tylko apelu "odpieprzcie się od Dziennika".

Trudno zachować powagę, gdy naczelny tytułu, któremu prosty bloger może wykazać cały fałsz lub ignorancję... naczelnego - "próbuje rozliczać" internautów z tego, co "zrobili". Pytam po raz kolejny, jak to się dzieje, że to my - "bieda-ćwierć-dziennikarze" jak o nas myśli kisielowy miotacz - bez problemu możemy np. poruszać kwestie uważane przez nas za istotne, np. wpływać na społeczny odbiór filmu, którego zapowiedź "Dziennik" prezentuje w sposób następujący? Otóż, możliwe. My, nie będąc w tym przypadku skazanymi na otrzymywanie od dystrybutorów materiałów promocyjnych oraz uzależnionymi od rynku reklamowego po prostu możemy pisać prawdę. Również w realu. Również w innych przypadkach nasze działania spotykają się z reakcją. A co w takich sprawach robią pracownicy "Dziennika"? Kluczowa kałuża kisielu wygląda następująco:

Budzi to w Was przerażenie? Że jutro taki sam sms, jak do Kataryny, przyjdzie do Was? Bo tego się właśnie boicie, stąd ten cały wielki szum w sieci, wielki bój o anonimowość. Uspokoję was, sms do Was nie przyjdzie, bo jesteście za mali.

Urocze. Przy kim? Przy Panu, Panie Robercie? Bez żartów proszę. Zawierające szantaż sms-y swoich ludzi może Pan wsadzić głęboko... w wazę z kisielem. W "odezwie" znalazło się odniesienie całej sytuacji do filmu "Matrix". Chyba komuś umknęło, że konstrukcja sms-a zawierającego "ofertę" współpracy dla Kataryny, wypisz-wymaluj przypomina teksty, jakie agent Smith w imieniu Matrixa składał sprzedawczykowi Cypherowi, do którego przez naczelnego "Dziennika" zostaliśmy porównani my - akurat ci, którzy nie muszą się sprzedawać, by zarabiać. A piszemy z pasji lub po prostu dlatego, że w danej chwili mamy na to ochotę.

Ja rozumiem, że ktoś może preferować walki w kisielu, że gustuje w rozmaitych świństwach - od szantażu, przez kłamstwo, po niewyszukane rozrywki w duchu niektórych mniejszości. Ale naprawdę, trudno pojąć, że ktoś zwracający się do czytelnika w sposób, od którego ta notka się zaczyna, z oburzeniem "przewiduje", że w odpowiedzi zostanie wyzywany od "pedałów". Nigdy nie miałem cienia akceptacji dla takiego stylu (ad personam w opozycji do ad rem) prowadzenia dyskusji. Z tego, co pisze R. Krasowski wynika, że jest dla niego pełen tolerancji.

Prawidłowym filmowym odniesieniem dla sytuacji wykreowanej przez "Dziennik" jest raczej druga część filmu Ghostbusters II, w którym tytułowi pogromcy duchów w komediowej konwencji taplają się w hektolitrach ektoplazmy mającej konsystencję kisielu. W realiach filmu, z substancji tej "składają się" duchy. Czy ducha można "pocałować w dupę"?

Niech całuje się sam i nie zawraca głowy.

Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka