Coraz częściej z obozu Koalicji Europejskiej płyną głosy o potrzebie zmiany lidera. Sytuacja dojrzała już do publicznego stawiani tej kwestii przez medialne ramiona Koalicji. Zastanówmy się więc kto byłby najbardziej skutecznym następcą Grzegorza Schetyny.
Władysław Kosiniak - Kamysz
Kamysz jako przyszły premier z ramienia Koalicji wydaje się naturalnym liderem KE. Widać też subtelną grę PSL sugerującą opuszczenie Koalicji przez stronnictwo wiejskie. Główne atuty Kamysza to umiejętność odczytywania trendów na scenie politycznej: to twórca "kosiniakowego" stał się trendseterem późniejszych społecznych programów PiS oraz skuteczność: po niezbyt udanej kampanii wyborczej notowania PSL spadły do 3% i przez dłuższy czas utrzymywały się na tym poziomie, a wkrótce po wyborze Kamysza wzrosły o 100%, by w wyborach samorządowych osiągnąć wzrost o 300%. Nie było to jeszcze wspaniałe zwycięstwo Janusza Piechocińskiego z roku 2014,kiedy cała Polska zakwitła zielenią PSL, ale młody wódz PSL nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Kolejnym mocnym atutem Kamysza jest PSL czyli partia fachowców, ludzi spokojnych i doświadczonych, od lat dzierżących władzę. Trudno dziś znaleźć w PL lepszego specjalistę od gospodarki niż Janusz Piechociński, a od sądów i sprawiedliwości niż Janek Bury, Krzysztof Hetman to świetny przywódca resortów siłowych, a Adam Jarubas urodzony dyplomata - człowiek kultury. Sam Kamysz - minister syn ministra - to świetny kandydat do najwyższych stanowisk, zgodnie z fundamentalną dewizą starorzymskiej republiki: konsul syn pretora.
Sędzia Andrzej Rzepliński
Tej kandydatury nie trzeba szerzej przedstawiać. Wybitny prawnik, obrońca praw człowieka, konstytucjonalista, niezłomny prezes Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli KE szuka człowieka który jest w stanie zmierzyć się z PiSem i wyjść z tej konfrontacji zwycięsko to albo sędzia Rzepliński, albo sędzia Gersdorf. A, że sędzia Gersdorf nie skończyła jeszcze swej misji przy Placu Krasińskich, to nie ma alternatywy. Zarzuca się KE brak programu. Któż jest w stanie lepiej wypełnić tę lukę niż sędzia Rzepliński? Kto lepiej od niego jest w stanie naprawić to wszystko, co PiS zepsuł w legislacji? Kto lepiej wykaże łamanie konstytucji? Obiór sędziego Rzeplińskiego na szefa KE byłby też miłym ukłonem w stronę inteligencji - ludzi z wyższym wykształceniem - która masowo poparła KE.
Sędzia Rzepliński ma też cechę bez której, wg fachowców, nie da się dziś pokonać PIS. Otóż by PiS pokonać, należy, jak Bartosz Arłukowicz, pracować w terenie, zjawić się w najmniejszej wiosce i przemówić do ludzi. Sędzia Rzepliński jest zaś tytanem pracowitości co udowodnił w TK przez lata pracując dzień w dzień, bez żadnej przerwy na urlop. Widzą tak wielkie osobiste zaangażowanie szefa, aparat partyjny nie miałby innego wyjścia niż naśladować go. Dobrze byłoby, aby sędziego Rzeplińskiego w rozmowach z obywatelami wsparł swoim autorytetem charyzmatyczny twórca KOD Mateusz Kijowski, którego widzę jako przyszłego wicepremiera KE ds. społecznych.
Ludmiła Kozłowska
Młoda, dynamiczna, niezwykle skuteczna obrończyni praw człowieka. Jej największe atuty to umiejętność zdobywania funduszy, choćby spod ziemi i niezwykłe, osobiste kontakty zagraniczne, które pozwoliły jej przełamać zakaz przebywania na terytorium UE wdany przez jedno z państw członkowskich. Skoro sama potrafiła aż tyle, to czego dokonałaby wsparta aparatem dyplomatycznym państwa polskiego?
Ludmiła jest dziś w PL persona non grata i to byłby jej wielki atut, pokazujący całemu światu zamordyzm PIS, który szefa największej partii opozycyjnej skazuje kapturowym wyrokiem na banicję.
Atut kolejny to obywatelstwo ukraińskie. Razem ze Sławkiem Nowakiem mogliby stworzyć ukraińską sekcje PO uruchamiając pierwszą w UE partię transgraniczną i nawiązując do pięknych tradycji I RP. Warto też bliżej zbadać genealogię Kozłowskiej, jeśli bowiem wywodzi się ona od Ruryka, z kniaziów Kozłowskich to wraz z Bronisławem hrabią Komorowskim, kniaziem Massalskim i mężem p. Kulczyk mogliby zacząć odnawiać piękne tradycje polskiej arystokracji.
Ania Grodzka
Zalet Ani nie trzeba szerzej przedstawiać bo to osoba powszechnie znana. Jeśli KE stawia na sojusz z Robertem Bieroniem i pogłębienie sojuszu z SLD to wybór lidera jest oczywisty: tylko Ania Grodzka. Jeżeli Robert nawet będzie miał osobiste opory to i tak będzie musiał ulec naciskowi swojego elektoratu. A jak skoczyłaby gula biskupom i Kaczyńskiemu? Możemy się tylko domyślać.
Z pozycji lidera KE Ania Grodzka mogłaby też być świetnym i kłopotliwym do pokonania kontrkandydatem w wyborach prezydenckich dla Andrzeja Dudy.
Inne tematy w dziale Polityka