Jak informują media wczoraj miało miejsce spotkanie Dream Team PiS w kwestiach edukacyjnych. Co ten Dream Team wypracował tego nie podano, przyznam jednak, że pełen jestem jak najczarniejszych przeczuć, kierując się dotychczasowymi pomysłami SuperEkipy z Alei Szucha, czyli:
a. przeniesieniem wojny PiS-PO na poziom szkół (Lex Czarnek)
b. zmuszeniem nauczycieli do darmowej pracy przez 8h tygodniowo (tzw. pragmatyka nauczycielska panów Czarnka i Piontkowskiego)
Pierwsze enuncjacje prasowe wydają się te czarne scenariusze potwierdzać. Prof. Czarnek mówi bowiem, że wkrótce druga edycja Lex Czarnek, w praktycznie nie zmienionej formie. Rośnie więc szansa, że prócz miliona dzieci z Ukrainy do szkół trafi również wojna PiS - PO, im bliżej wyborów tym bardziej ostra.
****
Wracając do problemu dzieci ukraińskich w szkołach. Z tychże enuncjacji w prasie wydaje się, że w PiS kształtuje się pomysł, by część dzieci z Ukrainy - te które już są w polskich klasach, w tych klasach zostały. Zaś resztę rzucać na tzw. klasy przygotowawcze gdzie będą uczone zwykłych szkolnych przedmiotów, z tym minimum 6h j. polskiego. A uczyć ich będą czy to nauczyciele polscy - z pomocą asystentów tłumaczy, czy nauczyciele wielojęzyczni.
IMO będzie to pomysł trudny do realizacji, głównie w związku z problemami kadrowymi.
Najgorszym zaś rozwiązaniem jest to co aktualnie dzieje się w części szkół: wrzucanie do polskich klas dzieci z Ukrainy, które po polsku ni me ni be. Jest to krzywda wyrządzana tym uczniom, bo siedzą oni na lekcjach jak na tureckim kazaniu i marnotrawią czas.
A co powinno się zrobić? Moim zdaniem
a. Zrobić tym dzieciom egzaminy z j. polskiego, które się nadają, powinny trafić do polskich klas, które nie na naukę j. polskiego.
b. Nauka języka polskiego powinna ruszyć jak najszybciej. Nie kursy szkolne ale intensywna nauka j. polskiego - przynajmniej komunikatywnego - jak najszybciej. Należałoby wykorzystać to, że najwięcej Ukraińców jest w wielkich miastach - tam gdzie jest wiele ośrodków akademickich. W szkołach zrobić popołudniowe nauczanie polskiego -przede wszystkim przez studentów pedagogiki i kierunków nauczycielskich, a nawet sprawdzonych wolontariuszy. W małych grupkach 5-6 os. na jednego studenta, 4-5 h, ale codziennie. Monitorować takie lekcje powinni doświadczeni nauczyciele, interweniujący wtedy kiedy trzeba, a scenariusze lekcji przerabiać ze studentami naukowcy na zwykłych zajęciach. Młodzi ludzie zwykle bardzo szybko łapią ze sobą kontakt i po prostu lubią się, wtedy takie trochę lekcje, trochę zabawa są atrakcyjne dla obu stron i dzieci zwykle szybko się uczą. A czy byliby chętni studenci? Myślę, że należy tutaj zawierzyć ludziom. Polacy wykazują się zwykle bardzo dużą empatią, poza tym studenci i tak muszą wykonać praktyki, a za dodatkową pracę należałoby im też płacić, jak to się dzieje w cywilizowanych krajach. Sądzę, że takie lekcje byłyby i bardziej efektywne i summa summarum jednak tańsze niż zrzucenie tej sprawy na barki nauczycieli emerytów, albo tłumaczy/lektorów, którzy mają znacznie wyższe stawki.
Taka intensywna nauka polskiego powinna rozpocząć się jak najszybciej i trwać do września. Powinna kończyć się egzaminem i ci Ukraińcy którzy chcą kończyć polskie szkoły powinni do nich trafiać, gdy juz będą w stanie rozumieć co dzieje się na lekcjach.
A co z prowincją gdzie nie ma studentów? Myślę, że i tam znalazłoby się bardzo wielu ludzi dobrej woli, którzy podołaliby takim zajęciom, oczywiście przy monitoringu doświadczonych nauczycieli, ale pracujących nie za, wcześniej tuskowe/hallowe czy teraz czarnkowe "za darmo", bo z niewolnika nie ma robotnika. A, jak co niektórzy przebąkują, Nowy Polski Ład działa i w budżecie jest na luty 11 mld nadwyżki. Może więc warto pomyśleć perspektywicznie i dać młodym Ukraińcom jakieś zajęcie, np. naukę w szkole zanim, zostawiona samy sobie, część z nich zacznie sprawiać problemy, tak bywa, zwłaszcza u młodych, że jeśli ich potrzeby nie są rozumiane, nie potrafią się dogadać, to w końcu reagują agresją.
Last but not least, wartością dodaną takiego podejścia byłoby "uzyskanie" kilkudziesięciu tysięcy młodych, wykształconych ludzi realnie a nie na papierku przygotowanych do pełnienia zawodu nauczyciela, co kiedyś w przyszłości może być ważnym zasobem. A z drugiej strony nie wiemy jak długo ta wojna potrwa, a przy takim podejściu przynajmniej kilkadziesiąt/kilkaset tys. młodych ludzi potrafiłoby sprawnie posługiwać się językiem polskim, czy tutaj, czy na Ukrainie, czy gdzieś na świecie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo