Najkrócej: był to jeden z najbardziej nudnych Marszy. Było jasno, było mało pirotechniki i mało ludzkiej radości.
Wcześniejsze Marsze zaczynały się później, bodaj o 15 i szło się wieczorem. Od początku było dużo zadymienia, dużo flar, dużo petard. Powodowało to wzrost adrenaliny i zupełnie inne przeżycia. Bylo radośnie i kolorowo. Było dużo różnych grup, głównie kibicowskich idących pod własnymi banerami, z różnymi przyśpiewkami, okrzykami (głównie anty-TVN, anty-Tuskie, propolskie). I przede wszystkim ogrom młodych ludzi.
W tym roku pierwszą zmianą był czas: przez cały Marsz było jasno. Po drugie organizatorzy mieli taki sprzęt nagłaśniający, że nawet dało się zrozumieć co mówili (wcześniej bylo to raczej niemożliwe), ale co z tego skoro nisko lecący helikopter i tak wszystko zagłuszał. Marsz szedł głównie w milczeniu, bez śpiewów, okrzyków. Jeśli jakieś grupy miały swoje bannery to raczej rozwijały je gdzieś później. Było za to trochę więcej jawnych prowokatorów (krzyczących przeciw Marszowi w środku). Zmienił się też wiek uczestników, dominowali ludzie w wieku średnim.
Jeśli o bezpieczeństwo chodzi to było ono na podobnym poziomie jak zwykle. Wewnątrz Marszu zawsze jest bezpiecznie. Wyjątki to ataki z zewnątrz przez lewaków i policyjnych prowokatorów z wewnątrz. Ale w tym roku policja dała sobie spokój.
Ogólnie rzecz biorąc było to coś pośredniego między dawnym, atrakcyjnym, młodym Marszem Niepodległości, a szkolnym przemarszem, czy też wielką, milczącą, PiS-owską imprezą, tą gdzie puszczano Pieśń Konfederatów, a zapiewajłą z megafonów był Brudziński. IMO jeśli Marsz pójdzie w tym kierunku to naturalnie zwiędnie, choć nie od razu. Jeśli już państwo musi się do tego mieszać, to chyba najlepszą formułą byłoby aby na początku notable wygłosili swoje przemówienia, a potem młodzież i inni poszli w Marszu na część zabawowo - artystyczną.
Inne tematy w dziale Polityka