- Mieliśmy umowę opartą o metale ziem rzadkich i inne rzeczy, ale Ukraina ją złamała dwa dni temu - powiedział w środę prezydent USA Donald Trump. Ponownie określił ukraińskiego prezydenta mianem "dyktatora". Kpił, że Zełenski mógł przyjechać na rozmowy USA i Rosji do Rijadu, ale nie dostał zaproszenia.
Oskarżył też Wołodomyra Zełenskiego o to, że wciągnął USA w "wojnę, której nie można było wygrać" i znów nazwał go dyktatorem zainteresowanym głównie amerykańskimi pieniędzmi.
Powiało pesymistycznie.
Ta administracja nie rozumie problemu Ukrainy i Europy i wygląda na to że Europa musi sama temu podołać, bez amerykańskiej asysty.
Jeszcze chwila i Rosja będzie Trumpowi bliższa jak Europa. Jak widać Trumpa nie interesuje los Ukrainy ani zagrożenie stąd płynące dla całej Europy i w ogóle dla cywilizowanego świata, nie interesuje go nic tylko 50 % ukraińskich złóż.
Przytoczona wyżej wypowiedź Trumpa może być próbą zbudowania pretekstu do urzeczywistnienia repliki paktu Ribbentrop-Mołotow, teraz w wykonaniu USA-Rosja, o którym pisałem w poprzednim felietonie.
Powiało smutkiem. Ameryka to już nie ta Ameryka. Jakby nie patrzył.
Poczytałem nieco więcej i doszedłem do wniosku że w obecnej sytuacji Prezydent Żeleński powinien wygłosić następujące oświadczenie:
Ameryka (USA) dostanie 50% ukraińskich złóż, bo to się jej należy.
Ale, dopiero po ponownym dojściu demokratów do władzy.
I nie będą one rozdysponowane jak by sobie życzyli dzisiejsi amerykańscy biznesmeni zgromadzeni przy Trumpie i będący jego decyzyjną gwardią przyboczną.
z sympatiami dla prawicy, aktualnie neutralny. analityczny umysł, sprawiedliwy i trzeźwy w sądach i osądach, z humorem. Niezależny, nie ma dla mnie tematu - nie do ruszenia. mail: dilimp@gmail.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
