Zamach na Trumpa

Donald Trump został draśnięty kulą, ale jest bezpieczny, zaś zamachowiec nie żyje - podał prokurator okręgowy Richard Goldinger.

Wzorują się na Dallas. Tam też „strzelec” zginął, żeby nie zaczął mówić i nie podać rzeczywistych organizatorów zamachu. Mała różnica, wtedy to był prezydent demokratów, teraz kandydat republikanów.

Źle się dzieje w USA. A zważywszy ogólną sytuacje na całym świecie, bardzo źle.

Aż strach zapytać, komu zależało na wyeliminowaniu Trumpa

Ps. Moim zdaniem to prowokacja. Miał być zamach, Trump miał nie zginąć. Ze 120 metrów prawdziwy zamachowiec nie miałby problemu aby trafić precyzyjniej. Chodzi pewnie o przekierowanie sympatii na Trumpa i rzucenie cienia na demokratów i Bidena, co może przełożyć się na odpływ wyborców od Bidena i wygraną Trumpa. Tak mogli zadziałać tylko Rosjanie.

PS.2
13:30 czasu polskiego
Czytam co mówią eksperci:

1. Trump dzięki tej sytuacji w znaczeniu politycznym wygraną ma w kieszeni.

2. Po strzale, kiedy agenci powalili go i przykryli swoimi ciałami, stało się coś, co w ocenie ekspertów nie powinno mieć miejsca: Trump wstał.

"Trump powinien zostać ewakuowany, mało tego: nie powinien się podnieść.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oczywiście, można powiedzieć że Trump działał w szoku, ochrona działała w szoku (co jest mało prawdopodobne) i pozwolili mu wstać...

Zatem Trump wstał i po strzale triumfował.

Żeby tak się zachować, trzeba mieć gwarancję, wiedzieć, że nie zostanie powtórzony strzał.

Więc może Trump WIEDZIAŁ?