Wydawało się, że afera hejtowa w ministerstwie sprawiedliwości powiązana ściśle z wiceministrem tego urzędu skupi się politycznie co najwyżej na szefie tego resortu Zbigniewie Ziobrze. Tymczasem niepodziewanie zahacza ona o same szczyty partii władzy, bo o prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
„Jarosław Kaczyński korespondował ze słynną hejterką „Emi”, która rozpętała aferę w Ministerstwie Sprawiedliwości – informuje „Gazeta Wyborcza”. Prezes PiS zapewniał na piśmie w lipcu tego roku, że udzieli jej „wsparcia w ramach uprawnień przysługujących parlamentarzystom”. Jeśli będzie Pani oczekiwała ode mnie wsparcia, którego mógłbym udzielić, działając w ramach uprawnień przysługujących parlamentarzystom, proszę o informację”.
/J. KACZYŃSKI, W LIŚCIE DO „MAŁEJ EMI”, CYT. PRZEZ „GAZETĘ WYBORCZĄ”/
*https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Polityka/Jaroslaw-Kaczynski-pisal-z-hejterka-Emi-oferujac-swoje-wsparcie
*http://wyborcza.pl/7,75398,25153426,prezes-pis-i-hejterka-emi-wyborcza-ujawnia-korespondencje.html
Jak traktować tę sprawę?
*Opozycja ekscytuje się faktem degrengolady moralnej b. już wiceministra Plebiaka, herszta /jak go nazywano/ grupy hejterskiej złożonej z sędziów wysokiego szczebla - od delegowanych do pracy w MS, członków KRS aż po sędziego Izby Dyscyplinarnej SN - ściśle instruującego hejterkę „Małą Emi” jak i których sędziów ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia /opozycyjnych wobec reform Ziobry/ szkalować.
Co w tej sytuacji - na miesiąc przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi - ma myśleć zwykły obywatel?
Rzeczywistość jest smutna. Zwolennicy opozycji myślą podobnie jak partie opozycyjne, a zwolennicy obozu rządzącego podzielają opinie partii rządzącej.
Takie myślenie nie sprzyja obywatelskości politycznych postaw wyborców, którzy powinni otrzymać od państwa natychmiastowego i przekonującego obiektywnie rozstrzygnięcia przez niezależne organy dochodzeniowe kulis i odsłoniętych faktów nielegalnej działalności hejterskiej ludzi z wysokich szczebli służby państwowej, przecinając wszystkie piarowe domysły i plotki.
Dlaczego państwo polskie nie chce tego tak zakończyć?
To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, co podtrzymuje ową smutną rzeczywistość braku transparentności postaw i praktycznych zachowań rządzących.
Może rządzący nie pamiętają o polskich aferach politycznych jak np: afera Rywina - upadek rządów SLD, afera podsłuchowa /nie wyjaśniana/ polityków PO „u Sowy” - upadek rządów PO/PSL?
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo