Ten postulat nie wymyślił Kukiz Wcześniej był na sztandarach PO, Nowoczesnej, Samoobrony i Ruchu Palikota. Obecnie niosą go Kukuz15, Wiosna i Razem. Większość nowopowstałych partii zawsze to postuluje z tym, że po uzyskaniu 3 i więcej procent poparcia wyborczego zaraz o tym zapominają. A szkoda, bo to postulat godny najwyższej uwagi uświadamiający obywatelom, że finansowanie ruchów politycznych z budżetu państwa jest głęboko niedemokratyczne, żeby nie powiedzieć patologiczne.
Subwencja przysługuje partiom politycznym, których komitety uzyskały co najmniej 3 proc. głosów w wyborach do Sejmu i partiom, które wchodziły w skład koalicji, jeśli komitet koalicyjny uzyskał co najmniej 6 procent ważnych głosów w wyborach do Sejmu
https://tvn24bis.pl/z-kraju,74/ile-pieniedzy-dostana-partie-polityczne,589502.html
System ten wymyślono dla umocnienia na arenie politycznej pozycji partii, których obecność wyborcza dowiodła, że są rozpoznawalne.
Taka logika w demokracji jest kuriozalnie dziwaczna, bo państwo - wbrew własnemu interesowi - umacnia na scenie politycznej partie populistyczne, które przecież najłatwiej zdobywają głosy wyborców łasych na różne socjalne obietnice.
Tymczasem ściągalność składek partyjnych przez członków partii politycznych w Polsce jest ścisłą tajemnicą, bo wynoszą one średni nieco powyżej 30%. Powyższe wskazuje, że większość członków owych partii to bezideowi koniunkturaliści czekający na dojście ich partii do władzy i obdarzenie ich intratnymi posadami w sektorze państwowym, czyli partyjnymi synekurami.
Wszystkie bez wyjątku partie u władzy pamiętają o tej wdzięczności i na „wymiecione” z poprzedników synekury partyjne - głównie w spółkach Skarbu Państwa - mianują swoich zaufanych „miernych, biernych ale wiernych” partyjnych koleżków. I to jest dalszy ciąg partyjnego dostępu do pieniędzy publicznych zwielokrotniających partyjne budżety jakże potrzebne na kosztowne kampanie wyborcze.
Ogrom tego problemu jasno naświetliły ostatnio media podając takie bulwersujące fakty /patrz tytułowa plansza/:
„Przynajmniej milion złotych wpłacili w 2018 roku na fundusz wyborczy Prawa i Sprawiedliwości ludzie z zarządów i nadzorów państwowych agencji i spółek - czytamy w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej". Dziennik prezentuje szczegółowe dane i wyliczenia. Najwięcej, bo 31,5 tys. zł, miał wpłacić Grzegorz Ksepko, w 2018 roku pełniący obowiązki prezesa zarządu Energi SA. To właśnie pracownicy tej firmy energetycznej przelali najwięcej pieniędzy na kampanię PiS".
https://expressbydgoski.pl/gazeta-wyborcza-szefowie-panstwowych-spolek-wplacili-setki-tysiecy-zlotych-na-kampanie-prawa-i-sprawiedliwosci-lista-wplat/ar/c1-14232747
Lista wpłat PiS-owskich spółkowych nominatów na kampanię PiS:
• 18 tys. zł wpłacił Krzysztof Figat, prezes Polimeksu-Mostostalu SA
• 16 tys. zł - Artur Kamiński, wiceprezes Grupy Azoty Kędzierzyn
• 25 tys. zł - Alicja Klimiuk, była p.o. prezesa Energi, obecnie prezes Energi Operator
• 20 620 zł - Ewa Rzymkowska, członkini rady nadzorczej Energi Obrót, radna Kutna, pracownica Kancelarii Prezydenta
• 31 500 zł - Krzysztof Kurt, wiceprezes Energi Wytwarzanie
• 20 tys. zł - Marek Kasicki, wiceprezes Energi Operator
• 15 750 zł - Robert Perkowski, wiceprezes PGNiG
• 20 tys. zł - Piotr Tutak, prezes EuRoPol Gazu
• 10 tys. zł - Zbigniew Dżugaj, wiceprezes PGE Dystrybucji, członek rady nadzorczej Poczty Polskiej
• 13 467 zł - Marcin Kasza, prezes zarządu Orlen Projekt
• 12 tys. zł - Adam Meller, prezes zarządu Morskiego Portu Gdynia
https://expressbydgoski.pl/gazeta-wyborcza-szefowie-panstwowych-spolek-wplacili-setki-tysiecy-zlotych-na-kampanie-prawa-i-sprawiedliwosci-lista-wplat/ar/c1-14232747
Czy można sobie wyobrazić hojność firm państwowych i ich prezesów polegająca na przekazywaniu dużych pieniędzy państwowych /Spółki Skarbu Państwa/ i swoich prywatnych w imię sympatii politycznych? Jak ową hojność wytłumaczyć kiedy taki sam aktyw partyjny PiS zalega latami z płaceniem składek partyjnych?
Najbardziej trafnie patologię tę określił konstytucjonalista prof. Marek Chmaj /GW z 24. czerwca/:
(… To o czym można mówić w tym wypadku, to przede wszystkim naruszenie konstytucyjnej zasady równości partii wobec prawa. Partia rządząca ma przewagę - dysponuje stanowiskami i rozdaje je na masową skalę „kupując” sobie przewagę finansową, opozycja takich możliwości nie ma”.
I to jest clou całej sprawy. Państwo jako najwyższe dobro wszystkich obywateli funkcjonuje dzięki złożonemu mechanizmowi instytucjonalnej władzy ustanowionej demokratycznie /wybory/ w oparciu o ustawę zasadniczą /konstytucja/ z gwarancją równości ruchów politycznych wobec prawa - jak mówi prof., Marek Chmaj - rażąco w Polsce nie przestrzeganego.
Ponieważ żadna partia rządząca nie zrezygnuje dobrowolnie z owej antykonstytucyjnej przewagi finansowej nad opozycją trzeba kategorycznie odciąć te partie od wartkiego strumienia państwowych pieniędzy wpływającego na konto partii - w tym funduszy wyborczych - zrównując tym samym konkurencyjność programów wyborczych wszystkich partii, bardziej skonkretyzowanych programowo w miejsce szalejącego obecnie populizmu socjalnego.
Inne reformy ustrojowe to odrębny temat, ale głównym ich nurtem powinna być dalsza decentralizacja państwa w sferze administracyjnej /więcej władzy dla samorządów/ i sektorze spółek państwowych prawdziwie usamodzielnionych z kadrami wyłanianymi w drodze konkursu.
Politykom wara od pieniędzy spółek, a partie polityczne muszą się utrzymywać ze składek, które są miernikiem ideowego kręgosłupa członków partii.
Ale to temat na inną notkę.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka