Dla zrozumienia sensu tak sformułowanego tytułu notki przytaczam za wikipedią następującą definicją narodu.
„Naród – wspólnota ludzi utworzona w procesie dziejowym na podstawie języka, terytorium, życia społecznego i gospodarczego, przejawiająca się w kulturze i świadomości swych członków. Naród wyróżnia się na tle innych zbiorowości, jednak nie jest możliwe ścisłe zdefiniowanie tego pojęcia.
Z uwagi na nagminne nadużywanie politycznych narracjach przymiotnika „naród” pokazuję za Wiki, że: „nie jest możliwe ścisłe zdefiniowanie tego pojęcia [naród].
Dwa główne obozy polityczne w Polsce – sejmowa większość sprawująca rządy i opozycyjna mniejszość – przywołując swoje racje polityczne z równym zapałem powołują się na naród.
Do sprawowania władzy rządzący mają legitymację uzyskaną w wyborach, w których 37% głosujących Rodaków głosowało na ich obóz dając zwycięzcom większość parlamentarną do samodzielnych rządów.
Zaś opozycja słusznie zauważa, że owa większościowa, demokratyczna legitymacja nie jest jednak tak silna, by uznawać ją za wyraz powszechnej woli narodu, z którego przecież zaledwie 19% uprawnionych do głosowania ustanowiło ten demokratyczny mandat dla sprawujących władzę.
Jak więc w tej sytuacji oceniać racje spierających się obozów – rządzącego i opozycyjnego – z równym natężeniem przywołujących argumenty, że za ich racjami stoi „dobro narodu”.
Patrząc na społeczne zachowanie owego narodu w reakcji na różne zdarzenia katastroficzne lub polityczne nie widać jednolitej narodowej większości stanowczo opowiadającej się za jedną lub drugą stroną sporu.
Pamiętamy masowość demonstracji u boku Jarosława Kaczyńskiego po tragedii smoleńskiej. Takoż liczne z okazji przeciwstawiania się reformie sądownictwa, a także ostatnio w żałobie po zamordowanym prezydencie Gdańska Pawle Adomowiczu. Te zdarzenia to właśnie obraz społecznego pluralizmu w Polsce.
Czy znajdzie się ktoś, kto sklasyfikuje te demonstracje; jedne jako zgodne z interesem narodu, a inne jako temu interesowi przeciwne?
Wszystkie one (te demonstracje) są pięknym wyrazem narodowego patriotyzmu i solidaryzmu w imię ogólnego dobra polskich obywateli, wszystkich, bez klasyfikacji światopoglądowej, partyjnej, czy zapatrywań politycznych.
Praktyka obozu rządzącego jest w wyraźnym konflikcie z tymi postawami narodu, bo lekceważy jego polityczno-społeczny pluralizm narzucając wszystkim jedną tylko wizję państwa o przeważających nacjonalistycznych strukturach ustrojowych utwierdzanych pisowską polityką historyczną, oświatową i zagraniczną.
Nie czas i miejsce aby przytaczać tutaj międzynarodowe perturbacje państwa polskiego na tle owych prawotwórczych, nacjonalistycznych akcentów choćby w ustawie o IPN, a także wewnętrznych konfliktów na tle zniesienia równowagi trójpodziału władzy dezawuowaniem roli i rangi Trybunału Konstytucyjnego i dużej części sadownictwa powszechnego.
Światowych echem odbił się konflikt pomiędzy twórcami muzeów II wojny światowej i Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku wywołany rządową polityką historyczną i żądaniem decyzyjnego wpływu na treść owych prezentacji, czemu przeciwstawiają się naukowcy i twórcy tych muzeów broniący obiektywności historycznej wystaw. Tę naukową postawę gospodarzy muzeów rząd brutalnie łamie instrumentami finansowymi. Jedną udaną w Muzeum II wojny światowej i nieudaną w ECS.
O ECS toczy się obecnie bój między radą muzem a ministrem kultury. Piotr Gliński zmienił decyzję o przyznaniu 7 mln złotych dotacji i ograniczył ją do 4 mln. Doszło do spotkania między Aleksandrą Dulkiewicz (p.o. prezydenta Gdańska) a ministrem kultury. Resort kultury stoi na stanowisku, że przywróci pierwotną dotację, ale rada Europejskiego Centrum Solidarności musi podpisać aneks do umowy z 2013 roku, dopasowany do obowiązującej w PiS narracji porozumień sierpniowych, okrągłego stołu i narodzin III RP w wersji interpretacyjnej partii rządzącej mocno krytycznej wobec owej rzeczywistości historycznej.
Przegrana ministra jest dotkliwa:
"Rada ECS oświadcza, że propozycje MKiDN przekazane w rozmowach z pełniącą funkcję prezydenta miasta Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz oraz marszałkiem województwa pomorskiego Mieczysławem Strukiem naruszają zasady leżące u podstaw umowy założycielskiej z 2007 r. oraz obowiązujące przepisy i statut ECS" - głosi przyjęta uchwała”. (http://www.tvn24.pl)
Także bez udziału rządy rozwiązano też problem brakujących finansów na działalność ECS poprzez społeczną zbiórkę pieniędzy zainicjowaną przez gdańską krawcową p. Patrycję Krzemińską zebraniem w ciągu dwóch dni kwoty przekraczającą owe potrzebne 3 mln zł.
To zachowanie ministra kultury jest wyraźnym aktem konfrontacyjnym władzy przeciw społeczności obywatelskiej, która stanowczo przeciwstawia się owej nie akceptowalnej społecznie polityce historycznej dezawuującej wszystkich bohaterów II wojny światowej i sierpnia 80, którzy są dzisiaj w opozycji do obecnego obozu rządzącego.
Równie konfrontacyjnym wobec pluralistycznego społeczeństwa /narodu/ polskiego jest postawa obozu władzy biorącej do rządu skrajnych nacjonalistów (Adam Andruszkiewicz, skrajny narodowiec, który nienawidzi Tuska, Niemiec i imigrantów, i ma zrozumienie dla Białorusi, zostaje wiceministrem cyfryzacji. Według raportu węgierskiego think tanku sprzed dwóch lat jest nieświadomym agentem wpływu Rosji. Rząd Morawieckiego właśnie skręcił mocno na prawo i na wschód”
https://oko.press/nowy-kurs-pis-andruszkiewicz-wchodzi-do-rzadu/
i obdarzając ich posadami w mediach publicznych jak Hubert Jach w Radiu Poznąń (Przenikanie osób związanych z nacjonalistycznymi i faszystowskimi organizacjami do instytucji publicznych, przejmowanie przez nie stanowisk decyzyjnych i kanałów informacyjnych, stało się codziennością w Polsce rządzonej przez PiS. Decyzja o zatrudnieniu aktywnego członka Młodzieży Wszechpolskiej Huberta Jacha w publicznym Radiu Poznań wpisuje się w tę politykę)
. http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/4656-nacjonalista-z-modziey-wszechpolskiej-zatrudniony-w-radiu-pozna\
Taka nieczystość intencji rządzących jest szczególnie podejrzana, bo w/w praktyki stoją w sprzeczności z rządowymi deklaracjami sprzeciwu wobec skrajnych postaw nacjonalistycznych i antydemokratycznych.
W ten obraz „technologii” rządzenia PiS wszedł ostatnio także natłok informacji o niejasnych powiązaniach partii rządzącej i jej prezesa z działalnością gospodarczą związaną inicjatywami ujawnionymi w „taśmach prawdy” nagranymi z narad „biznesowych” w siedzibie PiS przy ul Nowogrodzkiej.
Wyraźna niechęć obozu rządzącego do transparentnego wyjaśnienia tych zakamuflowanych politycznie postaw i zachowań kierownictwa PiS. państwa polskiego i szeroko rozumianej bankowości polskiej można uznać za politycznie konfrontacyjne wobec narodu z nadzieją na przebudzenie władzy i odstąpienie jej od politycznej praktyki preferowania nacjonalizm jako filaru polskiej państwowości.
Bez koncyliacyjnej postawy władz państwowych wobec całego narodu z daleko zaawansowanym pluralizmem społecznym nie można liczyć na pokój społeczny, który jest dzisiaj szczególnie oczekiwany i do którego nawołują wszystkie obozy i siły społecznego oddziaływania.
Czas najwyższy uznać różnorodność polityczno-światopoglądową społeczeństwa polskiego /narodu/ i sprawić, by obóz rządzący rządził tymi społeczno gospodarczymi zasobami bez ideologicznych prób ich odmienienia na obraz i podobieństwo partii rządzącej.
Najwyższy czas!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka