Polski świat liberalno-lewicowy ogłosił victorią sądowe obalenie zakazu prezydenta Lublina dla marszu: „równości”- środowisk LGBT i kontrmarszu nacjonalistów argumentacyjną demagogią „wolności demonstrowania”.
Na czas oczekiwania decyzji sądu Polska wstrzymała oddech; czyje nadzieje spełni oczekiwany werdykt sądowy: prezydenta Lublina i jego zwolenników. czy wyznawców wolności obyczajowej i jej przeciwników. Sąd usatysfakcjonował tych drugich.
A tak w skrócie przedstawia się tło tej sprawy: Prezydent Lublina odmówił obu stronom marszów zgody na demonstracje uzasadnieniem groźby starć ulicznych ze strony fanatycznych nacjonalistów chorobliwie przeciwnych wolnościom obyczajowym, ale tylko w sferze płciowości. Wszystkie inne wolności społeczno polityczne nacjonaliści łamią bez najmniejszych skrupułów, co sądowi jest dobrze wiadome.
Od tej decyzji odwołały się obie zainteresowane marszami strony powołując się na konstytucyjne gwarancje wolność demonstrowania. I mają rację, ale tylko do momentu kiedy demonstracje nie zagrażają porządkowi społecznemu. Miał rację prezydent Lublina, bo zagrażały, co było widoczne czynną agresją ze strony ONR i powstrzymywanie jej licznymi silami policyjnymi z armatkami wodnymi na czele.
Sąd jako ostateczny arbiter sporów ma prawo je rozstrzygać, co nie podległa kwestionowaniu, ale podlega obywatelskiej refleksji w kwestii odpowiedzialności państwa za ów porządek społeczny.
Prawo dopuszcza dwie formy przeciwdziałania zagrożeniu porządku publicznego. Jedna to nie wydać zgody na marsze. Druga, to zgodę wydać z kosztowną policyjną obecnością niedopuszczającą do „bitwy” uczestników przeciwnych sobie demonstracji. Państwo mocą postanowienia sądowego wybrało to drugie rozwiązanie nie dopuszczając policyjnymi siłami do „bitewnych starć”, ale też nie zapobiegło naruszenia porządku publicznego. Były race zanieczyszczające powietrze i ulice, były armatki wodne takoż zanieczyszczające, były gorszące wyzwiska, obelgi z objawami dużego niepokoju społecznego. Czyli państwo popełniło błąd.
W konfrontacji decyzji władzy samorządowej z decyzją władzy państwowej zdecydowanie bardziej odpowiedzialną decyzję podjął prezydent Lublina – gospodarz miasta, przy którym decyzja instytucji państwa (sąd) okazała się błędna.
Ewentualnym moi interlokutorom w tej sprawie przypominam, że sąd pierwszej instancji poparł decyzję prezydenta, co zgodnie z prawem sąd drugiej instancji mógł utrzymać w mocy.
Resume notki: Szanowne władze państwowe, może nie potrzebnie „zawsze i wszędzie” staracie się wykazać swoją pozycyjną wyższość urzędową w państwie, co jak widać na przykładzie Lublina nie zawsze jest to korzystne dla mieszkańców miast i gmin, które demokratycznie wybrały sobie władzę samorządową właśnie po to, żeby was „nie fatygować” w sprawach bardzo bliskich mieszkańcom, a wam – władzom państwowym – kolosalnie jak widać dalekich od mieszkańców. Politykę miast i gmin zostawcie samorządom, przecież „głowa wam pęka” od polityki krajowej.
Trzymajcie się tego!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo