Ruszyła kampania wyborcza do samorządów terytorialnych, która odsłoniła strategię wyborczą głównych konkurentów do samorządowej władzy w najbardziej widocznych obszarach dużych miast i sejmików wojewódzkich.
Oczy Polski zwrócone są na Warszawę, traktowaną jako główny poligon doświadczalny starć wyborczych konkurentów politycznych traktowany powszechnie za zapowiedź efektów wyborczych w kolejnych wyborach do Europarlamentu, Sejmu/Senatu/ oraz prezydenckich.
Ile jest w tym politologicznej powagi badawczej, a ile propagandowego piaru ośrodków politycznych nie wiadomo. Wiadomo jednak, że główni konkurencji owego wyścigu wyborczego „o Warszawę”, czyli PiS i PO ścigają się w duchu poważnie traktującym owe opinie.
Obóz władzy czyli „Zjednoczona Prawica” wystawił jednego kandydata na prezydenta Warszawy Patryka Jakiego („spadochroniarza” z Opola) sprytnie zdobywającego punkty dodatnie u Warszawiaków popularnością zyskaną w przewodzeniu sejmowej Komisji Weryfikacyjnej do Spraw Reprywatyzacji, mocno ciążącej zarządowi Warszawy z nadania PO.
Platforma postawiła na Rafała Trzaskowskiego znakomitego kandydata, Warszawiaka z niewspółmiernie lepszym życiorysem od Jakiego i bogatym urzędniczym CV zdobytym na ważnych funkcjach administracji państwowej.
Na razie sondaże dają Trzaskowskiemu niewielką przewagę mimo, że mieniące się za opozycję do PiS inne od PO ośrodki polityczne wystawiły razem 8-miu kandydatów na prezydenta Warszawy otrzymujących sumaryczne poparcie sondażowe w granicach 20%.
I tu jest sedno tytułowego pouczania antypisowskiej opozycji o uczeniu się od PiS-u.
Gdyby śladem PiS opozycja w całości, bez ambicjonalnych grymasów poparła Trzaskowskiego, jego przewaga nad Jakim wynosiła by już co najmniej kilkanaście procent wskazując Warszawiakom jasno kto jest liderem współzawodnictwa wyborczego. Niestety ambicjonalna małostkowość liderów ugrupowań owych 8-miu kandydatów spoza PO i PiS skutkuje dla Trzaskowskiego i Jakiego sondażowymi szansami poparcia po ok. 50% każdemu. To zaś dowodzi, że żaden z nich nie wybija się (póki co) na czoło „peletonu” wyścigu o fotel prezydenta Warszawy, co jest dla opozycji grą niezmiernie ryzykowną, bo nie wykluczającą zwycięstwa kandydata PiS.
Powyższe jasno dowodzi, że politycy opozycji liczonej w komplecie wszystkich 8 oponentów PIS nie dorośli do roli koncyliacyjnej postawy kompromisu na wagę pokonania kandydata Zjednoczonej Prawicy (PiS) i zablokowania mu drogi do prezydentury Warszawy.
Biadolenie liderów owych ośmiu ugrupowań w mediach ze swoimi kandydatami na prezydenta Warszawy okazują się być typowym narzekaniem na polityczną rzeczywistość w Polsce bez grama samokrytycyzmu do własnych, egoistycznych postaw godzących w ideę opozycyjnej solidarności wobec poważnego zagrożenia „oddania” Warszawy PiS-owi.
Parafrazując Zagłobę warto do nich krzyczeć: panowie „larum grają”, a wy w imię prywaty partyjnej zostawiacie Warszawę w niebezpieczeństwie zdobycia jej przez PiS.
Zapomnieliście, że samorządy terytorialne, to ostatni szaniec instytucjonalnej niezależności obywatelskiej w Polsce?
Larum grają!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka