Odpowiedź na tytułowe pytanie jest nieco złożona, ale czytelna: model ustrojowy PiS jest anachroniczny dlatego, bo nie akceptuje społeczeństwa obywatelsko-samorządowego zastępując je omnipotencją państwa ubezwłasnowolniającego wszystkie nie kontrolowane przez państwo (czytaj obóz rządzący) inicjatywy.
Niezależność i samorządność poza władzą wykonawczą to polityczna obsesja PiS-u, który w imię tej obsesji uzależnia od rządu wszystko i wszystkich.
Trybunały i sądy już podlegają władzy wykonawczej. Rząd „pichci” kolejne projekty ustaw o mediach i samorządach z intencją pozbawienia ich niezależności na rzecz politycznego centrum, które sprawuje PiS.
Dowiadujemy się właśnie, że prezydent podpisał ustawę, która pozwoli wojewodom wpływać na regionalne samorządowe programy gospodarcze finansowane z funduszy unijnych. Ustawa pozbawia marszałków województwa (urzędów marszałkowskich) samodzielności decyzyjnych wprowadzonymi uprawnieniami Wojewodów w procesy przygotowawcze i decyzyjne dotyczące wydawania unijnych funduszy.
Czyli państwo wścibia swój „rządowy” nos w samorządność terytorialną, której nie lubi bo nie ma tam (na razie) kompetencji władczych.
Wprowadzany przez PiS nowy model ustroju państwa jest sprzeczny z obowiązującą konstytucją i wchodzi w ostrą kolizję z ustrojowymi traktatami Unii Europejskiej, których Polska jest sygnatariuszem.
Rząd PiS ma więc obowiązek respektowanie tego ładu ustrojowego, którego naruszanie grozi uruchamianiem przez UE procedur powstrzymujących polskie władze przed łamaniem zarówno ustrojowego prawa krajowego jak i unijnego. powstrzymujących ustrojowe odstępstwa dokonywa
Wiele aroganckich przykładów zachowań polskiego rządu wobec napomnień UE w sferze naruszania demokratycznych kanonów ustrojowych i odmową np. wykonania zaleceń procesowych Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, spycha Polskę do roli krnąbrnego recydywisty bez woli podporządkowania się unijnemu prawu.
Los każdego recydywisty jest wiadomy. Gdy nie skutkują napomnienia i kary przychodzi czas na izolację. Polska otrzymuje ze strony Unii takie napomnienia bez złudzeń, że w razie ich nieskuteczności zostaną uruchomione procedury karania, ale to nie robi wrażenia na polskich władzach. Zbliżamy się więc do finalizacji skutków polskiego nieposłuszeństwa prawu unijnemu, co uruchamia proces powolnego eliminowania nas ze Wspólnoty. Pierwszą taką restrykcją „gwiazdką” jest zapowiedź pozbawienie Polski prawa głosu na unijnym forum. Dalsze kroki (choć powolne) będą nas systematycznie wypychać ze struktur Unii.
Jest mocno zastanawiające dlaczego PiS podejmuje takie ryzyko? W kołach dyplomatycznych UE słychać głosy, że zdeterminowanie Jarosława Kaczyńskiego w dziele likwidacji pluralistyczno-liberalnej demokracji III RP powoduje, że bez zmrużenia oka poświęci on polską rację stanu wyjściem Polski z UE, którą z całego serca nienawidzi.
Ta determinacja p. Kaczyńskiego ma źródło w świadomości, że PiS nie może bezkonfliktowo z Unią zmienić polskiego ustroju z obecnego (pluralistyczno-liberalnego), który jest warunkiem naszego członkostwa w Unii na narodowo-katolicki, który takie członkostwo wyklucza.
Ponieważ III RP rządzona prawami demokracji pluralistyczno-liberalnej jest sprzeczna z hierarchicznym leksykonem ważności politycznych Jarosława Kaczyńskiego, musi więc – jego zdaniem – być zastąpiona prawami demokracji narodowo-katolickiej tak bardzo ważnej dla prezesa PiS, że nic i nikt nie może go od tego odwieść - nawet groźba Polxitu.
Czyli można domniemywać, że Polxit jest wielce prawdopodobny, bo skoro miałby blokować zaplanowaną przez Jarosława Kaczyńskiego zmianę ustroju Polski, to bez najmniejszych zawahań Prezes PiS wybierze wystąpienie Polski z Unii Europejskiej.
Z takim dylematem mamy obecnie w Polsce do czynienia. Myślę, że do tego nie dojdzie, bo ryzyko cofnięcia Polski w rozwoju o kilka dziesięcioleci i doprowadzenia w praktyce do bezbronności wobec agresywnej Rosji wzbudzi orzeźwiające refleksje nawet w obozie PiS.
Pierwsze symptomy tego przebudzenia widać choćby w sporze Antoniego Macierewicza („Drugiego po Bogu” w PiS) z prezydentem Andrzejem Dudą (obszar bezpieczeństwa państwa), oraz symptomatyczną wizytą ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowkiego w Moskwie z wyraźną misją „tłumienia” napięć w stosunkach z putinowską Rosją.
Póki co Jarosław Kaczyński dysponuje niezrozumiałą siłą oddziaływania na swój obóz polityczny, Kościół, i twardy elektorat, co daje mu wysokie notowania i pewność swoich racji.
To postawa błędna bo owe racje znikną tego samego dnia w którym rolnicy nie otrzymają dopłat unijnych i z tego samego powodu zostaną zatrzymane inwestycje infrastrukturalne oparta na tych funduszach ze skutkiem katastrofy gospodarczej i dużego bezrobocia.
Ów pragmatyzm polityczno-gospodarczy może więc zatrzymać ten nieodpowiedzialny pęd obozu władzy do zmiany ustroju państwa za każdą cenę.
Wszak ta cena może być dla Polski miażdżąca!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka