Co bardziej doświadczeni Polacy świadkowie „wojny domowej” 1944 - 1953 (powstanie antykomunistyczne) z niepokojem obserwują narastanie w Polsce „złej atmosfery” mogącej być „zaczynem wojny domowej” świadomie inicjowanej i podsycanej przez nacjonalizm na rzecz definitywnej rozprawy z rodakami, przeciwnikami narodowo-katolickiej Polski.
Głównym zjawiskiem tej atmosfery jest powoływanie do życia paramilitarnego ruchu nacjonalistycznego z symboliką „żołnierzy wyklętych”, ruchu czynnie demonstrującego wrogość do Polaków inaczej myślących z zastanawiającą aprobatą PiS i Kościoła.
Prokuratura nie ściga przestępstw ksenofobii, a Kościół udziela tym ruchom swojego błogosławieństwa (zloty pielgrzymkowe na Jasnej Górze).
Najbardziej właśnie niepokoi postawa Kościoła, którego kapłani byli świadkami nienawistnej, bratobójczej wojny domowo-religijnej w Rwandzie, między innymi wysoki hierarcha Kościoła w Polsce abp Henryk Hoser. Znamienne dla katolików jest to, że Konferencja Biskupów Katolickich w Rwandzie w specjalnym przesłaniu przeprosiła w niedzielę za rolę Kościoła katolickiego w ludobójstwie Tutsich i Hutu w 1994 roku. Oto treść przeprosin:
"Przepraszamy za wszelkie krzywdy wyrządzone przez Kościół. Przepraszamy w imieniu wszystkich chrześcijan za wyrządzone przez nas zło w każdej formie. Żałujemy, że przedstawiciele Kościoła złamali przysięgę posłuszeństwa wobec Bożych przykazań" - głosi przesłanie, które zostało w niedzielę odczytane w parafiach w całym kraju”.
http://wyborcza.pl/7,75399,21007753,biskupi-przepraszaja-za-udzial-kosciola-katolickiego-w-masakrze.html,
Obecnie w Polsce abp Henryk Hoser jest jednym z najbardziej przyjaznych biskupów wobec ruchów narodowych w Polsce, wyzywająco prowokacyjnie demonstrujących przecież wrogość i przemoc wobec obcokrajowców. Czego więc może to być oznaką?
Jaki cel miał marsz ONR w Hajnówce 27 lutego, akurat w wielkie święto prawosławnych. To niedziela "proszczona", czyli czas wybaczania - gdzie podczas marszu obok świątyni prawosławnej ONR-owcy wykrzykiwali między innymi: "Bury, Bury - nasz bohater", co w świetle historii jest prowokacją wobec ludności białoruskiej, której katem był właśnie „BURY” (Adam Rajs - Oddział Rajsa odpowiedzialny jest za szereg przestępstw przeciwko ludności cywilnej, m.in. zbrodnię w Zaleszanach (1946).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Romuald_Rajs
A tak przypomina inne ciemniejsze karty niektórych oddziałów „żołnierzy wyklętych” Michał Wilgocki w GW w rozmowie z dr. hab. Marcinem Zarębą historykiem z z UW i PAN autorem książki „Wielka Trwoga Polska 1944-1947” pt. „Żołnierze wyklęci. Czy wiesz, kogo nosisz na koszulce”?.:
Pytanie: Dlaczego „żołnierze wyklęci” mordowali cywili?
Odpowiedź: Motywem jednej z głośniejszych zbrodni – w Wierzchowinach na Lubelszczyźnie w czerwcu 1945 roku oddział Narodowych Sił Zbrojnych zabił 196 Ukraińców – był odwet za zbrodnicze działania UPA. Były też akcje przeciw Białorusinom w okolicach Bielska Podlaskiego – w Zaniach, Szpakach i Końcowiznie – które wynikały z endeckiego przekonania, że Polska musi być jednonarodowa i nosiły znamiona ludobójstwa. Wojna uczy zabijać, rozwiązywać problemy narodowościowe drogą przemocy.
Z czasem nastąpiła też kryminalizacja części oddziałów. Wielu żołnierzy zerwało się ze smyczy i traciło kontakt z dowództwem. Stali się fallen soldiers, żołnierzami upadłymi. Rabowali, gwałcili, mścili się – nie tylko na milicjantach czy członkach Polskiej Partii Robotniczej, ale także na ich rodzinach. Atakowali stacje kolejowe, gorzelnie, poczty i spółdzielnie rolne.
Motywem – choć drugorzędnym – były również względy religijne. Znana jest historia pacyfikacji dokonanej przez oddział „Burego”, podczas której żołnierze kazali pokazywać ofiarom święte obrazki. Jeżeli na obrazku była Matka Boska – cywila oszczędzano. Jeśli prawosławna ikona – zabijano.
Oto konfrontacja mitu o bohaterstwie „żołnierzy wyklętych” z kartami historii, z których wymazuje się owe „wstydliwe przypadki” i wyłącznie gloryfikuje.
To niebezpieczne praktyki. Oto przykład z otoczenia moich znajomych. Kiedy na lekcji religii(?) katecheta opowiadał dzieciom (6 klasa) o bohaterstwie żołnierza wyklętego majora „Łupaczki” wnuk mojego znajomego (nauczyciela historii) zakomunikował, że dziadek mówił, iż „Łupaszka” zabijał niewinnych ludzi. Oburzony katecheta nazwał to kłamstwem.
Mój znajomy poszedł z wnukiem do dyrektora szkoły, który przeprosił za katechetę i oświadczył, że nie może wobec katechety wyciągnąć konsekwencji, bo podlega mu tylko ewidencyjnie, a nadzór nad katechetami pełni Episkopat.
Ten incydent pokazuje, jakie zamieszanie w głowach młodego pokolenia dokonuje się pod wpływem oficjalnych rządowych wersji czynów „żołnierzy wyklętych” w konfrontacji z przypadkami ich zbrodniczych zachowań. Ten informacyjny dualizm zatruwa umysły młodych ludzi i podważa zaufanie do szkoły a w konsekwencji do państwa polskiego.
Przy obecnym natłoku państwowego gloryfikowania „żołnierzy wyklętych” i dwuznaczności ich moralnych postaw konieczna jest wyczerpująca publikacja IPN z biografiami owych żołnierzy i historycznym omówieniem całości ich życiorysów bez pomijania owych drastycznych incydentów z ich partyzanckich działań.
Tego wymaga uczciwość historyczna wobec Polaków szczególnie młodzieży. Bez takiego wydawnictwa autorytet polskiego państwa rozsypie się w proch
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka