Moja optymistyczna natura bardzo cierpi kiedy wysłuchuję noworocznej gadaniny podsumowującej stary rok i prognozującej nowy. Dlaczego? Ano dlatego, że większość tej gadaniny polega na monologach dyskutantów skupionych wyłącznie na prezentacji własnych poglądów (czytaj partyjnych) z pełnym ignorowaniem poglądów i racji swoich dyskusyjnych interlokutorów.
Jako katolik zacznę od postaw polskich kapłanów KK, których wypowiedzi są najbardziej przygnębiające. Wszystkie homilie, orędzia i życzenia świąteczno-noworoczne zawierają piękne chrześcijańskie przesłania o zgodzie, miłości, zasypywaniu spornych „rowów”, wybaczaniu sobie wzajemnym przewin, pokoju, koncyliacji. Piękne, choć jakże odległe od praktyki.
Kościół z bezdyskusyjnie jednolitą ewangelicką ideą miłości bliźniego, pokoju, wybaczania i zgody nie zdołał w Polsce powstrzymać własnych kapłanów przed głoszeniem zróżnicowanych postaw moralno-politycznych daleko odbiegających od ewangelicznej jednorodności wiary, na rzecz własnych sympatii politycznych. Zarówno w homiliach jak i w katolickiej publicystyce owa różnorodność kapłańskich (także biskupich) postaw czyni KK czynnym uczestnikiem gorszących sporów (kłótni) politycznych w Polsce za co płaci wysoką cenę dezawuowania swojego moralnego autorytetu.
No bo który z autorytetów ma uznać katolik słuchający tak sprzecznych postaw moralnych głoszonych na przykład przez biskupów Leszka Głódzia i Tadeusza Pieronka, albo o. Ludwika Wiśniewskiego i o. Tadeusza Rydzyka.
W mojej parafii homilie brzmiały w duchu o. Rydzyka a w parafii sąsiedniej w duchu o. Wiśniewskiego. Czyli wierny wybiera sobie ten autorytet, który jest bliski jego poglądom. To nie jest godzenie przez Kościół swoich wiernych w duchu ewangelii, to jest utrwalanie istniejącego podziału Polaków narzuconych nam przez polityków partyjną narracją, co Kościół pod żadnym pozorem nie powinien umacniać. A umacnia i to bardzo stanowczo. Czyli jest stroną sporu politycznego i wbrew Ewangelii konserwuje ten spór wśród swoich politycznie zróżnicowanych wiernych.
Nominacja abp Marka Jędraszewskiego na metropolitę Krakowa jest znakiem kontynuowania upolitycznionych postaw Episkopatu Polski i rezygnację z jego apolityczności odstąpieniem od nominowania bp Grzegorza Rysia.
Natomiast postawy polityków i partyjnych publicystów nie są nawet warte ich przytaczania, bo wypowiedzi te nie prezentują zrównoważonej argumentacji swoich politycznych postaw, tylko polegają na wzajemnym wypominaniu sobie partyjno-politycznych grzechów.
Intelektualnie jest to polityczna ciemnia, demonstrowana najczęściej takim „dialogiem”:
Kiedy polityk opozycji mówi, że obecna władza jest antydemokratyczna, bo degraduję TK do roli wykonawcy woli PiS, otrzymuje odpowiedź, że to przecież poprzedni obóz rządzący zapoczątkował ten proces wyprzedzającym wyborem nowych sędziów na kolejną kadencję na kilka miesięcy przed jej zakończeniem.
Przypadki takich słownych przepychanek są nagminne i polegają na ripostowaniu zarzutów politycznych konkurentów stwierdzeniami „przecież wy robiliście to samo kiedy byliście u władzy”. Tego już nie chce się już słuchać, bo jest to intelektualnie beznadziejnie płytkie dowodzące o programowej bezradności pozorowanej sporami „kto jest gorszy”.
Gdyby wyciągać wnioski wyłącznie z takich wystąpień i „debat” polityków obecnego obozu władzy i opozycji, to nasuwa się tylko jedna konkluzja: Rok 2017 będzie kolejnym rokiem postępującej degradacji polskiej kultury politycznej.
Niebezpieczeństwo takiej degradacji umożliwia trwały podział społeczeństwa na (jak to się teraz mówi) dwa przeciwstawne sobie polskie „plemiona”.
Wspomniane wyżej ośrodki religijno-polityczne niebezpiecznie zobojętniały na wzrost owej polskiej wzajemnej nienawiści „plemiennej”, a w miejsce oczekiwanej łagodności i koncyliarności języka słyszymy mowę potępiania przeciwników politycznych zarzutami z gatunku ksenofobii i wrogości podgrzewających nastroje bojowości wobec przeciwników.
Jeżeli ten zgubny obyczaj polskich elit zostanie utrwalony w 2017 r. to Polska stanie się poważnym problemem dla Europy a to niebezpiecznie zwielokrotni wewnętrzne problemy III RP.
Optymistycznie miejmy więc nadzieję, że elity kościelne, polityczne i opiniotwórcze opamiętają się i nic strasznego w 2017 r. nie nastąpi.
Trzeba mieć nadzieję!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka