Nie dopatruję się wprost analogii pomiędzy partią „Razem” a SDKPiL (Socjaldemokracja Króleswa Polskiego i Litwy – poprzedniczka KPP /Komunistycznej Partii Polski/) z braku klarownego programu politycznego partii „Razem”.
Pytanie o jej genetyczne związki z SDKPiL bierze się z absurdalnego protestu tej partii wobec zakupu przez Polskę obrazu pędzla Leonarda da Vinci „Damy z gronostajem” wraz z całą kolekcją Czartoryskich od Fundacji Książąt Czartoryskich za 100 mln euro.
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,21181087,panstwo-kupilo-dame-z-gronostajem-wraz-z-cala-kolekcja-czartoryskich.html
Transakcię tę z zapałem krytykuje partia „Razem”, co zakomunikowała 30 grudnia w radio TOK FM p. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk kuriozalnym zastrzeżeniem, że kolekcja Czartoryskich była opłacona wiekami wyzysku ich poddanych, którym arystokraci powinni wypłacić odszkodowania a nie czerpać pożytki spieniężając dzieła artystyczne owoc niewolniczej pracy ich dawnych poddanych.
Co by nie mówić postawa taka posiada jednak jakiś pierwiastek politycznego dziedzictwa „Razem” po SDKPiL (i jej późniejszych wcieleń komunistycznych) ową ideologicznie „wrodzoną” niechęcią do klasy posiadaczy.
Tak zademonstrowana polityczna postawa partii „Razem” odsłania – w jakiś stopniu – elementy ideologii z pokładu politycznej utopii socjalistycznej upatrującej sprawiedliwość społeczną w likwidacji własności prywatnej niezasłużenie (zdaniem „Razem”) dające osobiste korzyści właścicielom.
Polityczna chorobliwość tej ideologii polega na niedostrzeganiu (a raczej na świadomym przemilczaniu) mechanizmów wszechobecnego, wzajemnego pasożytowania jednych ludzi nad innymi. O tym fenomenie naszej cywilizacji napisałem 3 grudnia notkę pt. „Rozrost przywilejów to wielkie niebezpieczeństwo dla Państwa”.
Może działacze partii „Razem” słabo znają historię ich politycznego ruchu, który „uszczęśliwił” 1/5 świata (wbrew ich woli) ustrojem socjalistycznym pozbawiającym ludzi własności prywatnej i spełniając niejako marzenie p. Agnieszki Dziemianowicz-Bąk „ofiarował” ten majątek klasie robotniczo-chłopskiej do wspólnotowego nią zarządzania (za pośrednictwem partii komunistycznej) i zbiorowego czerpania z tego sprawiedliwych pożytków „ludu pracującego”.
Skutki owego wspólnotowego korzystania z znacjonalizowanego majątku prywatnych posiadaczy odczuwamy nadal płacąc wysokie koszty usuwania strat po PRL-u.
Przypominam partii „Razem”, że odebrana własność obywatelom Polski komunistycznymi ustawami: o nacjonalizacji i reformie rolnej nadal obowiązuje a znacjonalizowane mienie jest ciągle państwowe i służy (podobno) wszystkim obywatelom.
Przypominam też, że wszystkie nieruchomości ziemskie i przemysłowe odebrane polskiej arystokracji (a więc też Czartoryskim) i fabrykantom nie została im zwrócona i ani cząstkowo zrekompensowana jakimiś odszkodowaniami, bo państwo Polskie nie zdołało przez 27 lat odzyskanej suwerenności uchwalić ustawy reprywatyzacyjnej.
Z tego zasobu majątkowego czerpią niemałe pożytki partie polityczne (w tym partia „Razem”) w formie państwowego finansowania ich działalności, choć pozostaje otwarte pytanie czy działalności dla Polski korzystnej.
Przykład partii „Razem” i kilku innych dowodzi, że Polska nie ma z nich pożytku, za to oni z Polski mają wielki korzyści.
Ten przykład dowodzi, że powiedzenie „najpierw trzeba myśleć, później mówić” dotyczy także funkcjonariuszy partyjnych. Nawet bardziej ich niż innych ludzi.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka