Jest także inna przypowieść o przywłaszczaniu cudzej własności: „Na złodzieju czapka gore”. Te mądre przysłowia potwierdzają obecnie społeczno medialne „zawieruchy” wokół zwrotu zagrabionego przez władzę ludową majątku polskim obywatelom, bo władze samorządowe i lokalne społeczności kradzionego oddać nie chcą.
Krótka historia reformy rolnej. Wywłaszczenie z ziemi regulował:
Dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego
z dn. 6. wrześnie 1944 r. o przeprowadzeniu reformy rolnej
Art.2. Na cele reformy rolnej przeznaczone będą nieruchomości ziemskie o charakterze rolniczym.
Właśnie z rażącym naruszeniem tego prawa władze PRL znacjonalizowały 136 ha gruntu - o przeznaczeniu na inwestycje budowlane - własności rodziny Grocholskich w Michałowicach pod Warszawą, wbrew dekretowi o reformie stanowiącym, że reformie podlegają wyłącznie grunty o charakterze rolniczym.
W świetle powyższego rodzina Grocholskich wniosła o unieważnienie owego upaństwowienia i je uzyskała.
„Minister rolnictwa słusznie unieważnił nacjonalizację dawnego majątku rodziny Grocholskich w Michałowicach - orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. To otwiera spadkobiercom drogę do starania się o odszkodowania za 136 hektarów niesłusznie odebranych gruntów.
Sąd oddalił wszystkie skargi. Nie zgodził się z twierdzeniem, że reforma rolna i nacjonalizacja ziemi wywołała nieodwracalne skutki prawne. Odrzucił także tezę, że podzielenie dóbr Grocholskich na parcele nie zmieniło ziemi rolnej w działki budowlane. Właśnie ogłoszono wyrok podtrzymujący decyzję ministra rolnictwa cofającą nacjonalizację 136 hektarów w Michałowicach”.
(http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20725166,reprywatyzacja-michalowice-do-zwrotu-sad-cofa-nacjonalizacje.html)
Dlaczego więc nie ma happy endu? Dlatego, że socjalizm skutecznie zniszczył w narodzie poczucie równoprawnej własności prywatnej z publiczną. Socjalizm odrzucał prywatne prawo własności bezceremonialnie uznając, że jeżeli przeszkadza ono w osiągnięciu jakiegoś politycznego celu władzy, to należy właściciela pozbawić go w imię nadrzędności interesu publicznego nad prywatnym. Zasadzie tej nadal hołdują partie lewicowe, czego dowodzi protest partii Razem przeciwko tej sprawiedliwej decyzji.
Ludzie ci mają za nic krzywdę rodziny pozbawionej bezprawnie - nawet w świetle prawa socjalistycznego państwa - swojej własności, co zostało bezsprzecznie dowiedzione w postępowaniu administracyjnym i sądowym:
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę mieszkańców Michałowic.
Minister rolnictwa słusznie unieważnił nacjonalizację dawnego majątku rodziny Grocholskich w Michałowicach - orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Taka decyzja sądu otwiera spadkobiercom właścicieli znacjonalizowanych gruntów możliwość do starania się o odszkodowania za niesłusznie odebrane 136 hektarów.
Mieszkańcy wystąpili do WSA w obawie, że decyzja ministra rolnictwa otwiera drogę spadkobiercom przedwojennej właścicielki posiadłości w Michałowicach do roszczeń , które mogą zagrażać własności działek obecnych posiadaczy. W ocenie sądu decyzja ministra rolnictwa była prawidłowa, a obawy mieszkańców nie są uzasadnione. Sędzia sprawozdawca Gabriela Nowak podkreślała, że zobowiązania odszkodowawcze ma ten, kto wyrządził szkodę były właścicielom - czyli w tym przypadku Skarb Państwa. Przedstawicielka prawna rodziny Grocholskich obecna na ogłoszeniu wyroku powiedziała, że nie mają oni żadnych roszczeń wobec mieszkańców, ani gminy Michałowice. Natomiast wystąpią o odszkodowanie do Skarbu Państwa. Jak zaznaczyła - na razie nie była rozważana kwota odszkodowania, ale zapewne będzie ona liczona w setkach milionów złotych, bo tyle były warte nieruchomości w czasie, gdy zostały utracone.
Uzasadnienie sądu jest czytelne: stan faktyczny obecnych posiadaczy działek na spornym gruncie nie ulegnie zmianie. Roszczenia ich nie dotyczą, bo to nie oni spowodowali szkodę, tylko państwo i ono musi wypłacić skrzywdzonym właścicielom gruntu odszkodowanie w pieniądzu jako równowartość ziemi.
Czyli czapka powinna goreć na „głowie” Skarbu Państwa a nie mieszkańców Michałowic.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka