![image](//m.salon24.pl/b5b8a4801bfe73bf42d9e80d0e65a7b0,860,0,0,0.jpg)
KATEDRA GNIEŹDZIEŃSKA - ŹRÓDŁO POLSKOŚCI
Niepokojąco wielu polskich katolików przeżywa kryzys wiary spowodowany – moim zdaniem - teologiczną „biurokracją” watykańskiej administracji kościoła wytyczającą formy religijności głównym akcentem cytowania Pisma Świętego.
Wielu z nas, wyznawców Chrystianizmu widzi pewnego rodzaju utopijność intencji tych cytujących biblijne treści bardziej pasujących do teologicznych debat doktorów Kościoła niźli do zwykłych zjadaczy chleba wierzących w poprawność życiowych postaw katolików praktykowanych regułami miłości bliźniego.
Oto jak brzmi to w ustach Jezusa w odpowiedzi na pytanie w tej religijnej materii.
Nauczycielu, które przykazanie jest największe? A On (Jezus) mu powiedział: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy (Mt 22:36–40).
Jakże dotkliwie brak jest w naszych kościołach refleksyjnych kazań z takim nakazem. Za to mamy natłok bezemocyjnych cytatów Biblii w homiliach płynących sprzed ołtarza z główną tonacją pierwszego przykazania: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.
Dlaczego tak wstrzemięźliwie przemilcza się stanowcze Jezusowe podkreślenie tego drugiego nakazu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
A przecież obecny kryzys wiary Polaków wynika głównie z narastającej wrogości polskich katolików przekazujących sobie w kościele „znak pokoju”, a po wyjściu ze świątyni ziejących wobec siebie partyjniacką nienawiścią.
Dobrze więc, że zaczyna głośno wybrzmiewać w tej sprawie głos teologów k.k. apelujących o powrót społecznego oddziaływania Kościoła do pokojowej, koncyliacyjnej wrażliwości polskich katolików - dzieci tego samego kościoła.
Tak to prezentuje jezuita o. Wacław Oszajca w Tygodniku Powszechnym (Nr 5 / 2025):
„Wydawało się przed laty, że skoro na uniwersytety wraca teologia, to tym samym uniwersytecka społeczność odzyska sobie właściwy sposób działania. Niestety, niewiele z tego wyszło. Teologowie, być może dlatego, że w przeważającej części są duchownymi, pierwsze, co zrobili, to obrazili się na „ten niewdzięczny i zeświecczały świat”, i skryli się tym razem w przez siebie zbudowanym limbusie.
A przecież do nich należy szukanie odpowiedzi na podstawowe pytanie, czy rzeczywiście dni jak „fregaty śmierć nam niosą”, śmierć i nic więcej. A przecież teologowie, a na swój sposób filozofowie i artyści, a ostatnio uprawiający nauki matematyczno-przyrodnicze, mówiąc za św. Pawłem, usiłują: „uwolnić tych, którzy bojąc się śmierci, całe życie podlegali niewoli”.
A no właśnie. Owe „teologiczne” homilie to cytowanie tekstów biblijnych zamiast chrystusowych nauk postępowania w życiu tak „by nie obrażać Boga”.
o. Oszaica cytuje też innego księdza abp Adriana Galbasa, który przypomina, że „Kościół bardziej dziś potrzebuje inteligentnych ludzi; ludzi, którzy potrafią we właściwy sposób otrzymaną od Boda w darze inteligencję, ku pokazaniu Kościoła światu w taki sposób, w jaki chciałby sam Chrystus, aby Kościół był widziany jako ostoja miłości bliźniego. Wszyscy inteligentni członkowie Kościoła , którzy umieją zadać pytanie, także trudne i wrażliwe, i nie boją się ich stawiać hierarchii kościelnej, księżom czy biskupom; którzy mają odwagę napomnieć i podkreślić coś co zostało przeoczone a jest ważne”.
Te słowa cieszą takiego katolika jak ja i ośmielają do aktywności polemicznej z konserwatystami pobożności dewocyjnej i uległości administracyjnej straży kościoła Kościoła czyli proboszczom i biskupom.
Bo to oni właśnie nie odpowiadają na pytanie dlaczego rezygnują z odwagi /gruba czcionka w powyższym cytacie abp Gaolbasa/ napominania ludzi ze szczytu państwa /demonstracyjnych katolików/ za rażące odchodzenie od nauk Chrystusa praktykami wrogości wobec współbraci tej samej wiary! O reszty czynach rażąco sprzecznych z dekalogiem nie wspominając.
Niech to pytanie zastąpi resume notki!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo