Mądrość nie musi iść w parze z wykształceniem, co tak barwnie dowodzi to powiedzenie: „Ludzie dzielą się na dwie kategorie – na mądrych i wykształconych”.
Jedna z definicji mądrości mówi, że jest to umiejętność praktycznego wykorzystywania posiadanej wiedzy i doświadczenia. Zaś erudycja to wszechstronna wiedza na jakiś temat.
Łatwo więc rozpoznać, że brak wykształcenia nie ogranicza mądrości, a poziom wykształcenia mądrości nie certyfikuje.
Powyższe uczy, że powinniśmy umieć odróżnić erudycję od mądrości.
To odniesienie jest konieczne dla rozpoznania kulturowo-cywilizacyjnych przekazów głupich, tych tak masowo wtłaczanych nam przez współczesnych szarlatanów różnych idei i polityk.
Obecna cywilizacja jest wypełniona „po brzegi” szarlatanerią oszukańczych public relations serwowanych nam opinii właśnie przez owych „wybitnych” erudytów, lansujących własne idee, jako budulec „nowych pokoleń” uwolnionych od moralności i obyczajów naszej kultury chrześcijańskiej nabywanej całymi wiekami .
Symbolami obecnej, tak zwanej cywilizacji „Zachodu” jest fałszowanie biologii przez owych erudytów intelektualnego fałszu płciowej natury ludzkiego seksu utożsamianiem go z seksem zastępczym - czyli homoseksualizmem. Ów intelektualny fałsz masowo obecny w propagandzie LGBT i generowany „teorią” gender, twórcą „trzeciej płci” zwanej „kulturową”.
Twórcy gender, intelektualnie mroczni krętacze rozbudowali pojęcia ludzkiej płci elementu przynależnego fizjologii ciała o charakterze struktur, funkcji i zachowań pozwalających na sklasyfikowanie organizmów na męskie i żeńskie mężczyzna i kobieta o płeć kulturową jako stan jakiejś świadomości, a nie materii cielesnej.
Obecna cywilizacja dobrobytu nie uznaje wyrzeczeń od indywidualnych, bezkrytycznych przyjemności /demagogicznie określanych szczęściem/, a lokowanym przez LGBT w kulturze Zachodu jako wartość nadrzędną ponad wszelkimi konsekwencjami tych postaw dla bliskiego otoczenia.
Owa kultura dowolności obyczajów ostro cywilizacyjnie ściera się z kulturą łacińską o monogamicznym fundamencie porządku społecznego stanowionego na nauce chrześcijańskiej /od urodzenia do śmierci/ znaczone sakramentami chrztu, komunii świętej, bierzmowania i małżeństwa.
Uduchowione ich przyjmowania dokonuje się w kościołach i podniosłych, rodzonnych uroczystościach świętowanych w domach /salach przyjęć/ z rodzinami i zaproszonymi gośćmi, są tożsamościowym dowodem przynależności nacyjnej i kulturowej do reprezentowanej wspólnoty o poczuciu radości i stabilności zasad owego współżycia społecznego jako fundamentu bezpieczeństwa i zbiorowej egzystencji.
Jakże bez tego jest ubogie obecne pokolenie współczesnej młodzieży dobrowolnie wyzbytej emocjonalnie podniosłych, tradycyjnych ceremonii w osiąganiu kolejnych etapów na drodze do dorosłości - od urodzenia do małżeństwa.
Bez tego prozaiczna pragmatyczność młodzieży w procesie wyrastania na dorosłego człowieka to jest dzisiaj wyłącznie wykształcenie i zawód. Zaś emocjonalna doniosłość tworzenia rodziny w atmosferze miłości i dojrzałości jest im obca i bardzo zubożająca kulturę ih życia.
Rozejrzyjmy się wokoło i popatrzmy na narastającą ilość związków konkubinackich żyjących w stadłach wspólnotowych, wychowujących dzieci bez nazwisk rodowych /podkreślam słowo rodowych!/ i bez metryki pochodzenia, lecz z wyboru.
Nikt nie ma prawa osądzać tych ludzi o brak wzajemnej miłości, tak jak oni nie mają prawa do lekceważenia sakramentu małżeństwa.
Ten cywilizacyjny etap rozwoju ludzkości przypomina morskie przypływy i odpływy.
Tysiącami lat ludzkość cywilizowała się głównie w kulturze ich współżycia i obyczajowości od chaotycznych swobód seksualnych, bigamii do monogamii par małżeńskich legalizowanych religijnie i prawnie jako rodzina, podstawowa i najważniejsza komórka społeczna.
Dzisiaj obserwujemy odpływ od tej kultury i obyczajowości do jej wtórnej „dzikości” nazywanej prozaicznie „partnerstwem” w dowolnej konfiguracji płciowej poszerzonej o homoseksualizm – śmiem twierdzić – mocno i nachalnie promowany przez najpotężniejsze siły polityczne świata z coraz szerszym przyzwoleniem wielu kościołów w tym niestety także chrześcijańskich.
Tak właśnie kształtuje się moralna degrengolada ludzkiej cywilizacji odrzucającej legislacyjnie regulowany porządek stosunków społecznych lidzkich rodzin.
Analizując powyższe oraz chaos konstytucyjny w Polsce z dwoma ośrodkami władzy sądowniczej, to nie dziwi marsz tych samych elit politycznych w kierunku dualizmu małżeństw o seksualnej dowolności biologicznej par normalnych /heteroseksualnych/ i anormalnych /homoseksualnych/.
Widać mądrość elit władzy skutecznie z nich wyparowała na rzecz erudycji idei utopijnych, trujących owoców myśli ludzi wykształconych i tylko wykształconych!
Jednak najbardziej martwi , że nie martwi się establishment nauki i władzy.
A może ewolucja rozwoju już ich wymiotła z tego establishmentu?
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura