MIIEJSCA ZAROBKÓW CELEBRYTÓW
W kobiecym piśmie „Życie na Gorąco” z 14 sierpnia literatka Manuela Gretkowska tak żali się na brak emerytury:
„Nieważne, że od 30 lat żyjąc z książek płacę podatki. Chociaż wydałam 30 książek, nie przysługuje mi ubezpieczenie chorobowe ani pisarska emerytura. Dla mojego kraju jestem darmozjadem. A wkład w kulturę się nie liczy?”
I żeby było dramatycznie /przecież jest pisarką/ dodała:
„Umiem wykładać kafelki. Kupiłam maszynę do krojenia kafelek. Ułożyłam kafelki w kuchni znajomym. Wyszło bezbłędnie (…). Ja jestem dumna, że nie muszę liczyć na polskie państwo dumne (?) z polskiej kultury”.
I ja jestem dumny z p. Manueli, której intelekt nie zawiódł w wykładaniu kafelek, a przecież zawodny w płaceniu składek emerytalnych.
PS.
Przemogłem się do napisania tej złośliwostki, bo takim lamentów ze świata kultury jest coraz więcej /tak narzeka też Maryla Rodowicz/. Dlaczego mnie to mierzi? Po pierwsze ze świadomości bogactwa tych ludzi. Na przykład jeden koncert Maryli to dwa lata pracy nauczyciela. O dochodach dziennikarzy, celebrytów, sportowców nie wspominając. Choć może warto tym „biedakom” współczuć skoro dorabiają do swoich milionów udziałem w żenujących reklamach /np. Świątek, Lewandowski/.
Co o tym myślę, nie napiszę, bo to nie cenzuralne. Zaś refleksja jest smutna: gigantyczna chciwość i roszczeniowość także elit. Wstyd!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo