Referendum ludowe 1946 - pierwsze oszustwo propagandy po wojnie
Obserwując publikacje medialne łatwo zauważyć, że ich egzystencja ma głównie charakter biznesowy, bo kolportowane przekazy stają się dodatkiem do reklam, których nachalność i jakość obraża inteligencję odbiorców. Pisząc odbiorców mam na myśli tych ludzi, którzy chociaż raz na rok przeczytali choć jedną książkę.
Z najnowszego raportu o stanie czytelnictwa książek w 2023 roku dowiadujemy się, że 43% Polaków przeczytało w tym roku co najmniej jedną książkę. Coraz większą rolę odgrywa Internet, a szczególnie serwisy społecznościowe – to najważniejsze wnioski z badania przeprowadzanego przez Bibliotekę Narodową.
Trzymając się tej tezy widać, że reklamodawcy ślą swoje oferty handlowe do owej 57 % większości Polaków, którym reklamy nie przeszkadzają, a może nawet są ważniejsze od reszty przekazów?
Warto tutaj przypomnieć ów dowcip o „namiętnym” widzu TV, który w odpowiedzi na pytanie jak ocenia telewizję odpowiada: „wkurza mnie jedyni przerywanie reklam jakimiś bzdurnymi programami”.
Śmieszy też eufemizm p. M. Olejnik w TVN, która wstęp do „kropki nad i” ciągle zaczynany słowami „witam w wolnych mediach”. Czyżby oznaczało to, że po15 października 2023 r. są jeszcze w Polsce „media reżimowe”?
Zastając przy „wolnych mediach” zauważam, że bardzo naiwnie udostępniają one swoje trybuny elitom poprzedniej władzy /PiS/ z czego owi politycy nadal butnie wygłaszają „propagandę sukcesu” swoich b. rządów.
Redakcjom „wolnych mediów” przypominam więc, że owe 57 % Polaków nieczytających książek nie przyjmuje demokratycznych argumentów obecnej włazy, za to skrupulatnie przyswajają sobie narracje wyznawców byłej władzy, zajmujących obecnie ławy sejmowej opozycji .
W moim środowisku jest sporo wyznawców PiS i oni obecne powołują się często na opinię swoich pupilów stwierdzeniem „słyszałem to w TVN”.
Warto zaznaczyć, że w naszej cywilizacji ważniejsze jest „kto mówi” niż „co mówi”.
Moje pokolenie pamięta słynną rozmowę w 1970 r. św. pamięci Jacka Kuronia, opozycjonistę PRL-u z oficerem SB o paleniu komitetów PZPR. Kuroń nawoływał wtedy protestujących, żeby komitety pozyskiwać a nie podpalać. To jednak posłużyło SB-ecji do oskarżeń opozycjonisty o nawoływanie do podpaleń. Zaprzeczającemu Kuroniowi SB-ek ripostował: tak czy siak mówiliście przecież o paleniu komitetów.
Podobna jest technika dzisiejszej propagandy politycznej. Paradoksalnie sławetne przejęzyczenie Jarosława Kaczyńskiego, że „nigdy nie uwierzymy, iż czarne jest czarne, a białe jest białe” stało się niejako mottem strategii politycznej polskiej sceny walki o władzę.
Tak więc nawiązując do tytułu notki „komu służą media” stawiam tezę, że korporacjom medialnym /gigantyczne zysk z reklam/ i politykom instrumentalizującym media do matactw propagandowych jako głównej techniki demokratycznego zdobywania władzy.
Zmartwieniem cywilizacji jest wniosek, że nie ma najmniejszych sygnałów, że ktoś to zatrzyma.
Trzeba czekać.
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka