ŚW. TOMASZ Z AKWINU
Zastanawiającym fenomenem przyrody jest nasza ludzka natura. Jej wyróżnik to inteligencja o najwyższym poziome pośród ziemskiej fauny. Jesteśmy z tego dumni, bo dzięki niej możemy tworzyć najprzeróżniejsze rzeczy wspomagające naszą egzystencję w jej szerokiej gammie - od wygody życia po zdrowie.
Do wygody życia zaliczamy całokształt ludzkich zachowań biologicznych i poznawczych od fizjologii po technologie zmiany świata i wybieganie w kosmos.
Elementem tej fenomenalnej natury jest właśnie fizjologia, której podstawowym pojęciem jest homeostaza – równowaga fizykochemiczna w organizmie umożliwiająca jego funkcjonowanie.
Ważnym jej elementem są hormony, kierujące prawidłowym funkcjonowaniem organizmu, w tym hormony płciowe odpowiadające za prokreację gatunku.
Ten płciowy element fizjologii odgrywa też ważna rolę w kształtowaniu kultury ludzkiej rozumianej głównie jako całokształt duchowego i materialnego dorobku społeczeństwa.
Poza technologiami materialnej „obróbki” ziemskiej przyrody, rozumianej jako dorobek społeczeństwa, bardzo ważnym jego elementem jest właśnie prokreacja, jako czynnik trwania ludzkich społeczeństw, głównego, żywego podmiotu naszej planety.
W historii ludzkości ów najbardziej żywotny element naszego trwania jakim jest prokreacja stał się mocno kontrowersyjny, bo napędzany głównie biologicznym instynktem, a nie inteligencją rozumu.
Ten biologiczno intelektualny konflikt naszej natury odegrał historycznie główną rolę w rozwoju kultury prokreacyjnego obyczaju filozoficznie rozdwojonego na rozumową /intelekt/ i fizjologiczną /biologia/ obecne w prokreacji.
Główną rolę w tym sporze odegrały religie /chrześcijaństwo/ z misją doskonalenia ludzkich zachowań podporządkowaniem ich „bożym nakazom” redukującym zło.
Dobrem nazwano wstrzemięźliwość w zaspakajaniu potrzebom ciała, a brak tej wstrzemięźliwości nazwano złem.
Ludzka prokreacja zawsze spełniała ważną rolę społeczną w tym kulturową i religijną. Literatura religii począwszy od starożytnych mitów literalnie wymienia bogów i ich boskie potomstwo.
Większość starożytnych bóstw i ich potomstwo ma związek z cielesną prokreacją z chrześcijańskim wyjątkiem Jezusa Chrystusa związane cieleśnie tylko z matką.
Tak ów religijny fenomen tłumaczy Nowy Testament:
„Jezus Chrystus jako Syn Boży, Wcielone Słowo, jest równy Bogu Ojcu i Duchowi Świętemu co do bóstwa, majestatu, wieczności i wszechmocy. Syn Boży ma podwójne narodziny – odwieczne z Boga Ojca i doczesne z Maryi. Jest równocześnie w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem (ciało i dusza) – jedną osobą, na którą składają się bóstwo oraz człowieczeństwo, dwie natury połączone unią osobową”.
Jak widać katolicyzm jako wiara chrześcijańska wykreśla z seksualności rozkosz cielesną jako radość towarzyszącą poczęciu nowego człowieka.
Według nauki katolickiej ta rozkosz jest grzeszna, o czym katechizm katolicki mówi, że chrzest gładzi grzech pierworodny. Tak więc jedynym człowiekiem zachowanym od grzechu pierworodnego była Maria, Matka Boża (Dogmat o Niepokalanym Poczęciu).
Nauka ta głosi , że grzech pierworodny jest przyczyną zepsucia ludzkiej natury, osłabia zdolność jasnego poznania prawdy oraz słabość woli. Przechodzi z pokolenia na pokolenie, przekazywany jest dziecku w akcie poczęcia. W wierzeniach chrześcijańskich jest uważany za przyczynę wszystkich innych grzechów oraz oddziela człowieka od Boga.
Ponieważ religie są wyłącznie wytworem intelektualnej intuicji ludzi i nie posiadają naukowych dowodów więc ich wyznawanie jest oparte wyłącznie na wierze.
Kiedy ktoś jest poszukiwaczem wszelkich dostępnych uciech ciała i umysłu odchodzi więc od wyznawanej wiary.
Tak pięknie o wierze mówi ks. Adam Boniecki /TP nr 13 z dn. 27.03 – 2.04. 24/:
„Wielkanoc, czyli święto zmartwychwstania... Niedawno przeczytałem rozprawkę, w której to zmartwychwstanie opisane jest jako mit, jako opowieść powstała w pierwszym lub drugim wieku po Chrystusie. Tekstów z tego okresu jest niewiele i powstanie Jezusa z grobu miało zostać właśnie wtedy wymyślone – nie będę referował argumentów, wspomnę tylko, że przyjęcie tej teorii musiałoby oznaczać odrzucenie znacznej części pism uznanych przez chrześcijan za prawdziwe. Oczywiście, w powstanie z martwych trudno uwierzyć, trudno zresztą uwierzyć w wiele spraw. Zmartwychwstanie Jezusa nie jest nigdzie opisane jako wydarzenie banalne czy oczywiste. Apostołowie z trudem przyjmowali je za fakt, a wielu ludzi po prostu nie wierzyło. Pogląd kwestionujący fakt powstania z martwych Jezusa jest zresztą stary jak chrześcijaństwo. Wielkanoc jest świętem nadziei. Nie tylko nadziei eschatologicznych, ale także tych doczesnych, ziemskich, ograniczonych. Nie należy ich gasić.
[W tej wierze mieści się oczekiwanie, że będzie lepiej]. Może nowy przewodniczący Episkopatu okaże się orłem, może Ukraina osiągnie swój cel, wolność, może pokusy podboju słabszych przez silniejszych okażą się nie do realizacji, bo państwa i ludzie okażą się lepsi i mądrzejsi, niż to bywało w przeszłości. Kto wie, jak będą przebiegały losy ludzkości, nie mówiąc o losach Ziemi. Jest jednak dosyć ludzi mądrych i dobrej woli, by sprawy nie obróciły się ku najgorszemu. A nawet jeśli tak się nie stanie, jeśli nie najlepsi i najmądrzejsi, ale będący ich przeciwieństwem nadal będą kierowali sprawami świata, nawet wtedy zawsze jest nadzieja na niebo, o którym nam przypominają te święta.
Alleluja. Zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy. Jak? Kiedy? To się okaże”.
Oto siła wiary oparta na intuicji „bytu wyższego niż rozum”, który /między innymi/ wyraża często takie brednie jak ta:
Joanna Kulig /Wysokie Obcasy z 30 marca2024/:
„Kochamy osoby a nie płeć”. Gdyby Pani Joanna zakończyła to zdanie formą „kochamy osoby” bez wymownego homoseksualnie „a nie płeć” była by zgodna z nakazem Chrystusa: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Ewangelia Mateusza 22:37-39). Wtrącając słowo „płeć” p Joanna sugestywnie seksualizuje miłość, co w kontekście święta Wielkanocnego nie jest mądre.
Szkoda też, że w homilii z Niedzieli Palmowej abp Marek Jędraszewski użył tak chrześcijańsko niefortunnego zwrotu o pigułce antykoncepcyjnej -„dzień po”:
„Rządzący w imię wolności, chcą nam zafundować kolejny holokaust naszych nienarodzonych dzieci”
Określenia „kolejny holokaust” nie jest chrześcijańskie i pochodzi z ideologicznego fanatyzmu światopoglądowego „religii wojujących” .
Krytycy Arcybiskupa dedykują mu takie oto średniowieczne tezy płodowe św. Tomasza z Akwinu zawartych w teorii duszy i ciał.
„Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem (wstępuje w niego Duch Święty) po40-tu dniach, zarodek żeński – staje się człowiekiem po 80 dniach. Dziewczynki powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów”
Według tych tez usunięty płód przed 40-tym dniem /zarodek/ męski nie jest człowiekiem a żeński do dni. 80-ciu nie jest grzechem.
To skomplikowane meandry lekkomyślnych dywagacji o prawach natury według wygodnych dla wyznawanych ideologii.
Zgodnie z nauką Chrystusa :„Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Ewangelia Mateusza 22:37-39)” bądźmy więc wszyscy dobrzy dla siebie w pełnej światopoglądowej wolności swoich przekonań.
Niech nam katolikom przyświeca ta wielkanocna myśl ks. Adama Bonieckiego:
„Alleluja. Chrystus Zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy. Jak? Kiedy? To się okaże”.
Skoro wierzymy, to dbajmy żeby na to zasłużyć. Indoktrynacja temu nie służy. Każda!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura