Słuchałem uważnie argumentów p. Julii Przyłębskiej, która w imieniu obecnego TK /7.X./ uzasadniała stanowisko przyznania racji polskiemu premierowi w kwestii, że polska konstytucja góruje nad prawem unijnym.
A to jest argument nieprawdziwy, po prawo unijne oparte na traktatach nigdy nie kolidowało i nie koliduje z naszą konstytucją.
Myślę, że wybujałe nadmiernie intelektualne „dywagacje” komentatorów zdarzenia z dn. 7. października, to prawnicza dysputa zupełnie nie dostępna dla większości społeczeństwa, które nic z tego nie rozumie.
Trzeba więc trzeba temat objaśnić krótko i po „żołniersku”:
Konstytucja.
*Art.8. 1. Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.
*Art. 9. Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego.
Nie ma więc wątpliwości co tego, że konstytucja jest w Polsce najwyższym prawem. Tego nie musi nam tłumaczyć TK.
Nie ma też wątpliwości, że Polska musi przestrzegać wiążącego ją prawa międzynarodowego. A takim prawem są Traktaty na których UE opiera swoją działalność:
1. DEKLARACJA NR 17 DO TRAKTATU Z LIZBONY DOTYCZĄCA ZASADY PIERWSZEŃSTWA:
• zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości traktaty i prawo przyjęte przez UE na podstawie traktatów mają pierwszeństwo przed prawem państw członkowskich na warunkach ustanowionych prze konwent członkowski; potwierdzenie prawotwórczego charakteru orzeczeń TS. /*Trybunału Sprawiedliwości/
2. Zasada pierwszeństwa prawa unijnego wynika głównie z orzecznictwa TSUE /*Trybunał Sprawiedliwości UE/. Mówi ona, że:
• prawo unijne ma pierwszeństwo przed prawem krajowym państwa członkowskiego,
• państwa mają obowiązek zapewnić skuteczność prawa unijnego,
• krajom członkowskim nie wolno jest wprowadzać przepisów prawa krajowego, które byłyby sprzeczne z prawem unijnym,
• w razie sprzeczności przepisów prawa unijnego i krajowego, zastosowanie mają przepisy prawa unijnego,
• późniejsze prawo krajowe nie deroguje wcześniejszego prawa unijnego.
I to jest wszystko. Na uwagę zasługuje więc:
a/ art.9 konstytucji nakazuje przestrzegania wiążącego Polskę prawa międzynarodowego,
b/ Traktat Lizboński /prawo międzynarodowe/ ratyfikowany przez Polskę i podpisany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego/ w deklaracji nr 17 stanowi: zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości traktaty i prawo przyjęte przez UE na podstawie traktatów mają pierwszeństwo przed prawem państw członkowskich na warunkach ustanowionych przez konwent członkowski;
c/ Zgodnie z tą regułą arbitrem w sporach jest TSUE.
Tak więc stopień przestrzegania prawa unijnego rozpatruje i orzeka ten właśnie Trybunał.
Reformy, które realizuje polski rząd są oparte na zwykłych ustawach /a nie konstytucję/, a te naruszają prawo unijne /w dużej mierze także konstytucję/, co jest niedopuszczalne w świetle art. 9 polskiej ustawy zasadniczej.
Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że TSUE nie rozpatruję skarg na naruszenie prawa bez wniosku zainteresowanych podmiotów prawa międzynarodowego. W tym przypadku Trybunał rozpatrywał i orzekał w odpowiedzi na skargi i zapytania prejudycjalne polskich sądów /w tym SN/ i sędziów dowodzących o niekonstytucyjności ustaw reformy wprowadzające "nowy ład". Wszystkie orzeczenia /wyroki/ wydał TSUE po rozpatrzeniu owych skarg i przyznał rację skarżącym.
Czyli źródłem sporu rządu i TSUE nie jest UE tylko polskie podmioty prawne /sądy, sędziowie/ „zanoszące” przed Trybunał owe skargi.
Skąd więc ten „piekielny” atak rządu na TSUE? Skąd taka spolegliwość obecnego polskiego TK, który swoje uzasadnieni zawarł w potoku prawnego języka dalekiego od rzeczywistości konstytucyjnej, a cytujący ustawy, które konstytucją nie są? A te jak wyżej wykazałem muszą być zgodne z prawem międzynarodowym.
Ten wielki potok słów w uzasadnieniu wyroku TK mocno koresponduje z potokiem słów w ustawie „Polskim Ładzie” omawianym przeze mnie wczoraj w tej notce; wwwCzytaj siedemset stron nowego łady gospodarczego w Polsce? - blog folt37 (salon24.pl).
Ów obfity, lawinowy język polityczny /w miejsce meritum problemu/ jest ewidentnie skierowany do przeciętnego polskiego wyborcy, który ma uznać, że sprawa jest „wielka” i ważna, więc należy w to uwierzyć.
Cel. Tę większość Polaków mają zniechęcić do Wspólnoty „antypolskie bezeceństwa” UE.
Nie zniechęcą!!!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka