Tak zwana cywilizacja zachodu, to obraz szaleńczej urbanizacji globu ziemskiego agresywnie zawłaszczające przyrodnicze obszary Ziemi - jedyny, naturalny zasób warunków życia dla innych ziemskich stworzeń.
To cywilizacyjne szaleństwo skutkuje masowym koszarowaniem ludzi w miejskich, „betonowych dżunglach” eliminując ich /ludzi/ z naturalnego przyrodniczo obszaru życia na ziemi.
Obecny stan „cywilizacji dobrobytu” przypomina osobników z nadwagą /utuczonych/ spowodowane brakiem "nieumiarkowania w jedzeniu i piciu" przyrodzonym nam łakomstwem na łatwo dostępne dobra, cechy powszechnego dobrobytu.
Elitarny establishment zarządzający „światem zachodu” jest autorem tej cywilizacji "budowanej" przy użyciu współczesnych metod „technologii władzy” (PR) skonsolidowanej w trójkącie politycy, finansiści, kler [notka:/ttps://www.salon24.pl/u/foltynowicz/1145059,panstwo-to-korporacja-elit-wladzy-a-lud-sila-roboc], namaszczonej mandatem wyborczym, o przymiotniku „demokratyczny”, choć kosmicznie oddalonym od klasycznej demokracji parlamentarnej.
Ta cywilizacja jest wytworem populizmu zdobywającego głosy wyborców w zamian za oferowany dobrobyt, jako coś uznawanego dzisiaj za przynależne nam dobra za sam fakt bycia ludźmi.
Równolegle z tym szaleństwem narasta szaleństwo obyczajowe.
Populistyczne korporacje władzy wyjaławiają ludzkie sumienia wmawianiem, że ludzkie grzechy, słabości i wady to norma człowieczeństwa, a szkodliwe zachowania jak obżarstwo, pijaństwo to choroby, albo otyłości, albo alkoholizmu, itp.
Zaś homoseksualizm z powodów bliskich owym członkom korporacji władzy /politycy, finansiści, kler/, od wieków traktowany jako choroba został nagle wykreślony z wykazu chorób głosami tychże korporacyjnych „władców świata”:
"Dzięki atmosferze farsy jeden epizod z dziejów współczesnej psychiatrii uzyskał legendarny status. W korespondencyjnym głosowaniu z roku 1974 członkowie Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrycznego (APA) przegłosowali - raczej niewielkim marginesem głosów - usunięcie homoseksualizmu ze swego katalogu zaburzeń psychicznych. Głosowanie poprzedzone było szalonym, a czasem brutalnym lobbingiem: spotkania stowarzyszenia były szturmowane przez aktywistów Gay Lib (?). Podczas kongresu przemówił przebrany i zakryty kapturem "Dr Anonymous", który zadeklarował, że jest gejem i zakomunikował, że ponad 200 innych członków APA też jest gejami, w ten sposób niejako grożąc ich ujawnieniem".
[homoseksualizm.edu.pl - Dlaczego homoseksualizm został wykreślony z listy chorób psychicznych?]
W świetle powyższego mocno zastanawia logika wspierania ruchu LGBT przez światowy, polityczny establishment demokratycznych państw zachodu z przychylnością UE afirmujących ludzki homoseksualizm jako coś szlachetnego, równego, a może nawet godniejszego od heteroseksualności.
Dziwność tej postawy polega na tym, że lewica społeczna i liberalne „wolnomularstwo-masoneria”(*) popularyzując homoseksualizm zwykli się powoływać na argumenty naukowe /których brak/, termin miły ich sercu, bo przecież znany im już od „Kapitału” Marksa, spopularyzowanego /a jakże/ jako „naukowy socjalizm”.
Zbratany z elitą władzy przemysł rozrywkowy /forsa/ i cała kultura /pop i wyższa/ równie zaciekle afirmują homoseksualizm, bezceremonialnymi atakami krytyków owej afirmacji – w tym głównie chrześcijan – złośliwościami typu „intelektualny zaścianek” /to najłagodniej/ , „średniowiecze”, itp.
Ruch LGBT swoimi „paradami równości” demonstruje swój wyzywający anty chrześcijanizm jako wrogi ich ruchowi /są podstawy do takich odczuć, choćby demonstrowane przez abp Marka Jędraszewskiego/ obdarzając chrześcijan rewanżyzmem słownym, a sporadycznie bywa, że atakami na wiernych w kościołach.
No i tutaj jest miejsce na przypomnienie reguł pluralistycznej demokracji cywilizowanej.
Oczywistym jest, że w odczuciu chrześcijan /katolików/ obsesyjne ubiory i makijaże wielu uczestników „parad równości” są obraźliwym dla chrześcijan spektaklem afirmacji homoseksualności odbieranych przez chrześcijan jako demoralizacja katolickich dzieci i młodzieży o wychowaniu których decydują ich katoliccy rodzice. Takie demonstracje nie są godne miana demokratycznych. Bo demokracja nie jest azylem do obrażania innych światopoglądów, religii czy politycznych sympatii. Także w polityce nie akceptujemy agresywnych demonstracji akcentowanych wrogością do innych.
Ta sama reguła dotyczy katolików, a głównie kleru katolickiego zbyt często bardzo wrogo napastujących społeczność LGBT niegodnymi porównaniami do zbrodniczych ustrojów politycznych /znowu abp Jędraszewski/, bo wrogość do innych jest obca zasadom religii katolickiej.
Na początku notki podałem przykład szkodzący życiu na ziemi /czyli przyrodzie/ rozpasanej, bezmyślnej urbanizacji i technologizacji przemysłowej wypierającej naturalne, przyrodnicze reguły ziemskiego życia.
Do bezmyślności takiego szkodliwego czynnika wypierającego naturalne normy całokształtu życia ziemskiego zaliczam też homoseksualizm, równie szkodliwy – moim zdaniem – z pustynnieniem obszarów ziemskich.
Powyższe nie oznacza jednak, że taka postawa wymaże homoseksualizm z ludzkiego życia, bo to nie nastąpi. Za Aleksandrą Przybylską /GW – Poznań/ podzielam pogląd amerykańskiej intelektualistki Frank Lebowitz, że „…nigdy nie wiesz, czy która bliskich ci się osobą homoseksualną, …” . No właśnie, dlatego należy mieć szacunek do homoseksualistów na równi za szacunkiem do innych ras, religii czy narodowości. To cywilizacyjny obowiązek każdego człowieka, obywatela społeczności pluralistycznej.
Sprzeciwiam się jednak obnażaniu seksualnych upodobań homoseksualistów w publicznych afirmacjach i postuluję żeby pozostał on intymną własnością ludzi, na równi z intymnymi upodobaniami seksualnymi całej populacji, co w kulturze cywilizacyjnej zwykło się nazywać „tajemnicą alkowy”.
Życie seksualne ludzi jest bardzo różnorodne od bujnego po rutynowe i niech tak zostanie. W demokracji pluralistycznej sypialnie ludzi nie powinny podlegać ingerencji państwa. Muszą być też wolne od ingerencji religijnej, która nie może być kodeksem prawnym wiernych, a jedynie moralną wytyczną ich postaw obyczajowych na równi z wszystkimi innymi postawami uczciwości życiowej ludzi.
Czas więc na intensywne uświadamianie ludzi, żeby uwolnili się od indokrynerskich reguł życia narzucanego nam przez korporacje władzy, co rusz szantażujących nas, obywateli, populistycznymi regułami porządku państwowego przez nich wymyślonymi dla ustanowienia demokratycznej większości gwarantującej im sprawowanie władzy.
Przypatrzmy się tym korporacjom „trzymającym władzę”. Czy żyją oni według reguł nam narzuconych? Czy politycy są uczciwi, majętnie skromni i prawdomówni? Czy finansjera /z bankami na czele/ daje przykład „uczciwości kupieckiej” wobec społeczeństwa /np. kredyty frankowe/? Czy kler katolicki jest pobożny pobożnością ewangeliczną, i uczciwy zarówno w sferze majętności jak i obyczajności? Odpowiedź na te pytania brzmi: Nie!
Jedyną drogą wyzwolenia się z tej „zależności” od korporacji władzy jest praworządność. Konstytucja i ustawy ustrojowo-porządkowe w państwie to „przykazania” które czynią nas obywatelami wolnymi. Nikt nie może żądać od obywateli postaw wykraczających poza te prawa. Podkreślam, Nikt!
Wiara i religia jest naszym przywilejem i możemy podporządkowywać jej swoje postawy życiowe jeżeli nie konfliktują nas z prawem państwowym. Nie wolno naszych postaw religijnych narzucać innym, bo oni mają prawo wyznawać inne religie, różne w założeniach od naszego wyznania i mają prawo kierować swoim życiem zgodnie z ich wiarą.
Podobnie jest z prywatnością zwaną „mirem domowym” czyli oazą spokoju, za którego zakłócenie grozi kara tak ujęta w k.k.:
„Art. 193 kodeksu karnego: „Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.”
www. mir domowy kk
Państwo jako wspólnota wszystkich obywateli wierzących i niewierzących ustanowiło regułę równoprawności w konstytucji takim zapisem w preambule :
„W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski,…”.
To jest właśnie pluralistyczna wykładnia konstytucyjnej obywatelskości uprawniającj do równego prawa uczestniczenia w życiu publicznym wszystkich Polaków na zasadach konstytucyjnie ustrojowych z zakazem indoktrynacji obywateli jakąkolwiek religią dla celów politycznych.
Na użytek tej notki ośmielę się rozszerzyć tę zasadę „miru” o obszar cywilizacji obyczajowej twierdzeniem, że wszelkie publiczne marsze wyzywająco atakujące inne niż demonstrantów światopoglądy, np. religie – nośniki kultur obyczajowych – są naruszeniem „miru” pokoju społecznego natarczywym zakłócaniem reguł światopoglądowych i religijnych obywateli innych przekonań. Jeżeli owe przekonania mają odzwierciedlenie w konstytucji / np. definicję małżeństwa/ to atak na owe przekonanie staję się atakiem na konstytucję, czyli demokrację konstytucyjnie ustanowioną.
Zgodnie z konstytucyjną preambułą nikt nie ma w Polsce prawa potępiać współobywateli za ich wybór wyznania religijnego i pokrewne mu innego światopoglądu.
Zarówno więc „marsze równości” LGBT jak i wrogie wobec nich wystąpienia abp Marka Jędraszewskiego są sprzeczne z demokratycznym ustrojem państwa polskiego, a brak stanowczego wobec tych zachowań sprzeciwu jest dowodem patologii demokracji.
Efekt wrogość wymienionych w notce środowisk społecznych w Polsce z nasilającą się tendencją nienawiści są wyraźnym zagrożeniem spokoju społecznego dla wszystkich.
Jeżeli podżegacze do owej wrogości polsko-polskiej nie odstąpią od tych praktyk, to wcześniej czy później poniosą za to odpowiedzialność przed jakimś trybunałem i oby tylko ziemskim.
Pokój nam wszystkim!
(*) [www.Legalizacja homozwiązków to za mało. Masoni chcą in vitro dla homoseksualistów (pch24.pl)]
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo