Rozwój żywych organizmów na ziemi pobudzone wahadłem ewolucji rozwija się coraz bardziej w skomplikowane organizmy, z których nie wszystko potrafimy zrozumieć. Np.
www. Według fizyków trzmiel nie powinien latać, bo powierzchnia jego skrzydeł jest zbyt mała w stosunku do ciała - ccnews.pl
A trzmiel jednak lata!
Trzmiel to jednak drobiazg wobec człowieka, którego zrozumieć niepodobna. Ewolucja ziemskiego życia zaowocowała niezliczoną ilością powstałych organizmów zwierzęcych, pośród których „wyewoluowała” także nas, inteligentnego ssaka o największym potencjale destrukcji przyrody własnego środowiska. Specyficzność człowieczego gatunku to „konglomerat” intelektu i zwierzęcego instynktu życia, którego naczelnym elementem jest rozmnażanie.
Trwanie gatunku ludzkiego jest cieleśnie uwarunkowane odmienną płcią ludzi z cechami umożliwiającymi męsko-damską kopulację jako początkowy proces poczęcia kolejnego człowieka. Ludzkość błędnie wyeksponowała kulturowo ten proces jako czynnik codziennych, seksualnych potrzeb. Cywilizacja zrównała go na równi /nieomal/ z oddychaniem, piciem i jedzeniem. Stworzono nawet /na wzór artykułów spożywczych/ przemysł erotyczny z potężną reklamą seksualizmu jako niezbędnego elementu codziennego życia, co jest ewidentnym objawem patologii seksu. Dotyczy to wszystkich jego form.
Ów fenomen intelektualno-cielesnej dwoistości rozumnego człowieka i jego zwierzęcego instynktu trwania obrazowo prezentowały już kultury starożytne /mitologia grecka/ chociażby hybrydową postacią centaura w połowie człowieka i w połowie konia. Człowieka symbolizuje głowa /z mózgiem/ zaś reszta, to symbol fizyczności /materia/ z organami rozrodu na czele. Czyli, Starożytni trafnie dostrzegli sprzeczność naszej natury „rozdartej” pomiędzy intelektem /część rozumna/ i fizycznością ciała /materia cielesna/.
Współczesna cywilizacja za bardzo wynosi intelekt nad życiowy instynkt ludzi ściśle związany ze zmysłami (wzrok, słuch, węch, smak dotyk, czucie bólu, zmysł równowagi). Nadmierne intelektualizowanie instynktu humanistycznym /między innymi/ pojmowaniem natury zakłóca rytmy biologiczne naszych ludzkich organizmów zakłócając ich biologiczne normy ciała.
Taką intelektualną postawą człowiek wkracza w prawa przyrody z zarozumiałą pewnością siebie o jej /przyrody/ naprawianiu. Szczególnie ofensywnie jest atakowana ludzka dieta „teoriami” o barbarzyństwie pokarmów mięsnych /uśmiercania zwierząt/. To intelektualne zaćmienie ambasadorów wegetarianizmu jest widoczne choćby brakiem ich refleksji na temat przyrodniczego „ładu pokarmowego” jako ciągu organizmów ustawionych w takiej kolejności, że każde poprzednie ogniowo stanowi źródło pokarmu dla następnego ogniwa w szeregu.
Łańcuchy pokarmowe ekosystemów tworzą więc zazwyczaj skomplikowaną sieć zależności pokarmowych zwaną siecią troficzną.
Podstawowym elementem rozpoznania roślinożercy od mięsożercy jest długość ich jelita cienkiego.
„U mięsożerców jest krótsze, u roślinożerców dłuższe. Poza tym u tych ostatnich występują liczne przystosowania do trudnostrawialnego pokarmu roślinnego, np. czterokomorowy żołądek krowy, dwukomorowy złożony żołądek konia z bakteriami symbiotycznymi i orzęskami produkującymi enzym celulazę rozkładającą błonnik roślinny. Poza tym rozwinięte jest jelito ślepe, samo jelito ma tez wiele fizjologicznych uchyłków zwiększających powierzchnię wchłaniania. Silnie rozbudowana jest również flora bakteryjna jelita grubego u roślinożerców”.
www. Łańcuchy pokarmowe – definicja (eszkola.pl)
Człowiek jest więc „kreatorem” ludzkich stosunków społecznych zwanych kulturą cywilizacyjną niebezpiecznie ingerującą w naturalny ład wszystkich żywych organizmów z myślą ich udoskonalania, a z odwrotnym skutkiem /niestety/ ich niszczenia.
Ten niszczycielski "amok" wchodzi także w nawyk politykom, którzy z ową zasadną w ich mniemaniu pewnością siebie demontują zastany porządek społeczny zamieniając go swoim wyimaginowanym ładem prawno-porządkowym, byle tylko było po ich /często urojonych/ myśli.
Po przeczytaniu tej notki odsyłam czytelnika do komunikatów z obszaru polityki w Polsce i na świecie w imię refleksji, że obserwowane zamieszanie w przemalowywaniu nam życia przez polityków z białego w czarne i odwrotnie są dla nas tak samo szkodliwe jak próby przemodelowania naszych konsumenckich obyczajów przy stole i w alkowie.
Otrząśnijmy się z tego zbiorowego zaćmienia!
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo