Wpadł mi w ręce artykuł Adama Michnika pod tytułem „Pakuję Walizkę” poświęcony niedawno zmarłemu profesorowi Marcinowi Królowi przypomnieniem jego oglądu świata i polityki.
www. Marcin Król: Lepiej stracić złudzenia, niż być głupim (wyborcza.pl)
Szczerość nakazuje mi przypomnieć, że nie podzielam poglądów Marcina Króla obszernie wyłożonych w książce „Byliśmy Głupi” / (Wydawnictwo Czerwone i Czarne - 2015 r./, którą Grzegorz Sroczyński nazwał ''istotnym zdarzeniem o charakterze wstrząsowym'' . Ów wstrząs polegał na tym, że prof. Król wyznał, że na początku polskiej transformacji jego wiara w liberalizm była błędem, bo po latach zrozumiał, że u progu III RP należało społeczeństwu oszczędzić „terapii wstrząsowej” Balcerowicza i być może dłużej dochodzić do równowagi gospodarczej, ale za to elastycznie w społecznej nauce reguł wolnorynkowych. Ten pogląd uzasadnił – jak na filozofa przystało – takim „credo”: „Jak kurnik przemysłowy ma się do odnowy ducha? Tak, że stawianie kurnika to robienie pieniędzy za wszelką cenę, bez najmniejszej troski o innych bliźnich”.
Mój stosunek do tak rozumianej transformacji polskiej gospodarki z socjalistycznej na rynkową wyraziłem kiedyś tutaj tak: „Takie postawy krytyków III RP można porównać - z przymrużeniem oka - do zawodów sportowych po zakończeniu których kibice roztrząsają wszystkie błędy zawodników i przemądrzają się, że zawodnicy mogli grać lepiej, zastosować inną, skuteczniejszą taktykę i uzyskać lepsze efekty zawodów."
Gdy zaś chodzi o cytowanie profesora i jego dorobku filozoficznego to uważam, że warto je znać i brać pod uwagę w spornej ocenie politycznych dylematów ustrojowych w Polsce dla potrzeby rozważania słuszności strategii narodowego rozwoju .
Słuszne jest dowodzenie, że w takich planach „chodzi o to, żeby móc myśleć o przyszłości, trzeba dokonać audytu czasów obecnych” – co jest mądrością rozumienia działań, które na początku ich podejmowania wydają się trafne, a w praktyce życia okazują się błędne. Czyli w pewnym sensie twórcy owego działania ulegli złudzeniu potwierdzającym ludzką niedoskonałość, której zamiast się wstydzić inteligentni ludzie natychmiast powinni złe dzieło naprawić. Lepiej stracić złudzenia, niż być głupim – konkluduje profesor.
A tak interpretuje zaistniałe zjawiska autokratyzmu we współczesnej demokracji:
„Kultura europejska rozwijała się w świecie gwałtownym. Wstrząs i zmiana po II wojnie światowej i Zagładzie nie miały sobie równych, ale gwałt i wściekłość są stale w historii Europy obecne. To jedna przyczyna nieustającego poczucia końca. Druga wynika z samej wewnętrznej budowy kultury europejskiej. To nieustający autokrytycyzm . Podawanie wszystkiego w wątpliwość. (…) Kiedy wszystko jest podawane w wątpliwość, nie jest pewne, a zatem nic nie jest stałe. Pytanie zatem czego w wątpliwość podać niemożna? Otóż samego istnienia tej kultury i jej fundamentalnej wartości /…/.
Wciąż nie zdajemy sobie sprawy, jak głęboki były korzenie /…/ bolszewizmu nazizmu. Powtarzane do dzisiaj pytania: jak mogło dojść do zlekceważenia tego zagrożenia? Czy faszyzm orz nazizm są dziećmi kultury europejskiej, jej bękartem, czy obcym ciałem? – nie znalazły mocnej odpowiedzi. Dlatego, że jej, że jej nie było. Był bezruch i bierność”, pojawiają się zawsze kiedy dominować zaczyna bezmyślność”.
Takich refleksji jest w tekście długa lista obejmująca laicką rzeczywistość demokracji jak i zagubienie się Kościoła katolickiego w dziele głoszenia ideałów „porządnego życia”.
Zdaniem Marcina Króla Kościół porzucił rozważania na temat sensu życia, grzechu, łaski i Trójcy Świętej na rzecz rozważań płci i prawidłowej rodziny. Filozofię zarzucił całkowicie.
W tej „kulturze” cały nasz świat uległ i doprowadził do banalizacji zła. Dlatego złem nazywam zwyczajną polityczną głupotę i kłamstwo – precyzuje Król i napomina, że nie warto demonizować praktyki codzienne ludzi prywatnych i publicznych.
Pokazuje, że dobro widać tylko w zestawieniu ze złem. Dobro to rezultat walki ze złem, a nie tylko odruch moralny! Jeżeli udajemy /w tym Kościół/, że zła nie widzimy, to też nie widzimy dobra i w konsekwencji pomagamy szerzyć się złu.
Że politycy i ich reżymy nie chcą tego widzieć /na przykład katastrofalnej amoralności politycznego serwilizmu personalnych szczytów spółek państwowych w Polsce/ to zrozumiałe, ale dlaczego milczy Kościół? Czy Kościół w ogóle zdaje sobie sprawę ze zmienionej rzeczywistości ludzkiej? Zmienionej bezpowrotnie. Jeżeli tej zmiany nie dostrzega lub nie potrafi na nią zareagować, to znaczy, że go niema!, mówi Król.
Te ostre słowa sugerują, że śp. Marcin Król był Kościołowi niechętny, ale to pozór. Tak naprawdę był on przyjacielem Kościoła od dzieciństwa tak przypominanego:
„Kiedy miałem 9 lat poszedłem do bierzmowania. Wtedy bierzmowanie było wcześniej niż teraz. Kiedy tak szeregiem klęczeliśmy, przechodził biskup i kładł nam rękę na głowie. To był kardynał Stefan Wyszyński. I tak zaczęło się moje świadome kilkudziesięcioletnie współżycie z Kościołem.”
No i na koniec wracam do wcześniejszego cytatu: „chodzi o to, żeby móc myśleć o przyszłości, trzeba dokonać audytu czasów obecnych” . Audyt trwa. Patrzę, przeglądam i układam na nowo!
Odpowiada mi filozofia Marcina Króla, że nasze kłopoty polegają na tym, że olbrzymiej większości za sens życia wystarczy przyjemność /…/.
„A zatem oddzielono cierpienie od ludzkiego losu, a uznano je za wynik /…/ braku wiedzy. Czymże się różni od naszego – powszechnie obecnego XXI wieku – przekonania, że cierpienie można usunąć, sprawić by go nie było? W obecnym ćwierćwieczu od utylitaryzmu(*) i scjentyzmu(*) nie ma ucieczki.”
„Szczególnej zaś uwagi wymaga sytuacja, gdy większa liczna ludzi wspólnie podejmuje próbę zapewnienia sobie szczęścia i obrony przed cierpieniem za pomocą r o j e n i o w e g o przeobrażenia rzeczywistości. Polityka jako złudzenie szaleńców."
Dla mnie refleksje śp. Profesora Króla dowodzą , że czasami trzeba wrócić do zmarłych aby zrozumieć żywych w tym o polityce jako złudzenie szaleńców i zbłądzonym Kościele pasują jak ulał do naszej polskiej rzeczywistości.
Ciekawe czy tylko dla mnie?
[*Utylitaryzm – kierunek etyki zapoczątkowany w XVIII wieku, według którego to, co jest pożyteczne, jest dobre, a miarą słuszności postępowania jest użyteczność jego skutków.
*Scjentyzm (od łac. scientia – wiedza) – zespół poglądów filozoficznych ... Idea scjentyzmu jako postawy myślowej wyraża się w haśle: „Nauka zamiast religii”.]
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo