Już od dziecka ostrzegano nas przed wstydem jako źródłem nieobyczajnych zachowań, złych znajomości, nieposłuszeństwa, itp. To mamy wpojone, co większość z nas respektuje.
Dożyliśmy jednak czasów kiedy wpojone nam wychowaniem cechy wstydliwe już wstydliwymi nie są. Na przykład publiczne obnażanie się /nagość/ , niechlujność odzienia i oblicza, wulgarność języka, łatwość pomawiania bliźnich obrzucanymi kalumniami, lizusostwo, dualizm moralny, itp. przywary są – za przyzwoleniem społecznym – powszechne i zgorszenia nie sieją.
Zatrważającym jest, że owej prostackiej modzie ulegają polskie elity: politycy, duchowni, artyści, intelektualiści, ba, nawet sędziowie umarzający sprawy dotyczące publicznie głosznych pomówień pod adresem przeciwników politycznych z uzasadnieniem, że w narracji politycznej zachowanie takie jest dopuszczalne, niby jako wyraz wolności słowa w obszarze specyfiki publicznego „dialogu politycznego”.
Na przykładzie choćby polskich sporów politycznych znana z wysoce nieparlamentarnego języka p. Krystyna Pawłowicz została przez Sejm powołana na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Na sędziego /sędzię/ tego najwyższego w hierarchii wymiaru sprawiedliwości sądu, którego sędziowie powinni świecić przykładem kultury osobistej, powagą wypowiedzi, obyczajnością zachowań. Pani Pawłowicz jest zdecydowanym zaprzeczeniem tych cech, co jednak nie przeszkodziło sejmowi w jej awansowaniu na to najbardziej prestiżowe stanowisko sądowe w państwie.
Polski sejm nie dostrzegając konfuzji wobec postaw p. Pawłowicz sprzecznych z wymaganymi predyspozycjami etycznymi kandydata na sędziego TK, dramatycznie obnażył brak parlamentarnej wrażliwości na wymóg obyczajności postaw i kultury od najwyższych dostojników państwa polskiego.
Poligonem kontrowersji nieobyczajnych postaw i praktyk jest obecne polskie sądownictwo skonfrontowane w przeciwstawnych sobie etycznie obozach sędziowskich, czyli Krajowej Rady Sądowniczej i Zrzeszaniu Sędziów Polskich Iustitia, tak zasadniczo różnych w ocenach i praktyce stosowania prawa, kompletnie dezinformujących opinię publiczną o stanie polskiego sądownictwa.
Pomiędzy sędziami KRS a sędziami zrzeszonymi w Iustitia jest przepaść w pojmowaniu postaw moralnych sędziów i interpretacji polskiego prawa od konstytucji, zwykłych ustaw po przepisy wykonawcze i wyroki sądowe
Ta ignorancka dowolność interpretacyjna demonstrowana przez sędziów delegowanych do ministerstwa sprawiedliwości i urzędników tego ministerstwa z wykształceniem prawniczym ale bez znaczącego dorobku zawodowego czy naukowego jest najzwyczajniej obraźliwa wobec autorytetów prawniczych z dorobkiem naukowym i bogatej praktyki sadowniczej.
Najmniej wykształcony prawnik i urzędnik państwowy wie, że wykładnia prawa w Polsce należy do SN gdzie jest dokonywana (w zależności od rangi zagadnienia) w różnym składzie sędziów, np. 3-osobowym lub siedmioosobowym, które prawnie i logicznie wywodzą treści interpretacyjne jako obowiązujące w przedmiocie praktycznego stosowania praw.
Na takich wykładniach sądy opierają swoje wyroki, które często w procesach wyrokowania stanowią precedens do kolejnych orzeczeń sądowych.
Przypomnę tylko, że składy tych zespołów orzekających SN to sędziowie i profesorowie o kilkudziesięcioletnim dorobku sędziowskim i naukowym (Ewa Łętowska, Adam, Strzembosz, Fryderyk Zool i inni).
W sprawie autorytetu sędziów TSUE dodam tylko, że ich dorobek jest równie bogaty jak sędziów polskiego SN a często nawet z bogatszym doświadczeniem dot. prawa międzynarodowego.
Te światowe autorytety prawa próbują zdezawuować polskie „prawnicze szczawiki” z zespołu Zbigniewa Ziobry /l. 49/: (Michał Wójcik /l. 48/, Sebastian Kaleta /l. 50/, Marcin Romanowski /l. 43/, że nie wspomnę niedawaną „chlubę” tego zespołu Łukasza Piebiaka /l. 43/ i byłego wiceministra, a obecnie europosła Patryka Jakiego (l. 34) /autora światowego skandalu dotyczącego uchylonej ustawy o IPN/, mających związki z prawem wyłącznie przez dyplomy studiów prawniczych, bez praktyki zawodowej, za to z bogatą praktyką politycznych funkcjonariuszy partyjnych.
Awanse rządowe w ministerstwie sprawiedliwości zawdzięczają więc nie kwalifikacjami z dziedziny prawa lecz partyjną aktywnością polityczną, uznane przez rządzących za umiejętności do reformy polskiego sądownictwa. Ta arogancja jest powodem wszystkich skandali legislacyjnych ośmieszających Polskę w oczach polskiej opinii publicznej i TSUE degradującego te przepisy jako niezgodne z prawem Unii Europejskiej.
Bezwstyd tych panów polega na żenujących dywagacjach /bo nie polemikach/ odsądzających TSUE /wybitnych prawników europejskich - profesorów/ bezmyślną „paplaniną” o omyłkach tej sądowej instancji UE i skandalicznego ignorowania ostatniego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie upolitycznienia polskiego KRS i nielegalności działania Izby Dyscyplinarnej przy SN potwierdzone orzeczeniami polskiego SN dotyczących przywrócenie w państwie polskim konstytucyjnej i unijnej praworządności.
Powtórzę to, co wcześniej napisałem:
„Jeżeli państwo polskie pod rządami PiS rzeczywiście nie naprawi owej błędnej, antydemokratycznej legislacji dotyczącej KRS i Izby Dyscyplinarnej, to polskie sądy utracą status sądu unijnego, a wyroki sygnowane przez sędziów powołanych prze obecną KRS nie będą przez Unię i kraje unijne honorowane z prostego powodu, że wydający je sędziowie nie posiadają uprawnień sędziowskich. Gdyby do tego doszło to Polska jedną nogą była by już poza UE. PiS chyba zapomniał, że przeciw Polsce wcześniej wszczęto już postępowanie z art. 7 Traktatu z zarzutem poważnego naruszenie przez Polskę wartości demokratycznych Unii”.
Najnowsze komentarze (po skandalu z odmową przez polskie władze wykonania wyroków TSUE i SN) przedstawicieli Komisji Europejskiej nie budzą wątpliwości. UE będzie kontynuować postępowanie wszczęte z art. 7 Traktatu pod zarzutem naruszanie unijnych wartości demokratycznych:
„We wtorek w Brukseli ministrowie ds. europejskich kolejny raz zajmują się Polską w ramach procedury z art 7. unijnego traktatu. Przedstawiciele Komisji Europejskiej przekazują na posiedzeniu Rady ds. ogólnych informacje o sytuacji praworządności w naszym kraju. W osobnym punkcie przeprowadzane jest wysłuchanie dotyczące Węgier. To pierwsze spotkanie tego typu od zmiany Komisji Europejskiej. Wiceszefowa KE ds. wartości Viera Jourova zapowiedziała we wtorek, że chce jak najszybciej pojechać z wizytą do Warszawy na rozmowy z polskimi władzami w sprawie praworządności. Komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders ocenił, że sytuacja w Polsce się pogarsza”.
https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/615112,praworzadnosc-w-polsce-pogorszenie-komisja-europejska.html
Sytuacja Polski jest więc beznadziejna. Obóz rządzący wprowadził Polskę na tor odwrotu od III RP – członka Unii Europejskiej – i pędzi po nim ignorując sygnały, że ów tor jest ślepy i kończy się tamą z nasypem i murem, a mimo to władze nie wyhamowują tego pędu, co musi doprowadzić do zderzenia i katastrofy roztrzaskania tego pojazdu zwanego Polską.
Jest więc oczywiste, że obóz rządzący zatracił polityczna przyzwoitość i osiągnął etap bezwstydu - zademonstrowany aferą Banasia -, że nietrudno przewidzieć, iż katastrofę degradacji pozycji Polski w UE i nieuniknionego z tego powodu załamania gospodarczego obarczy opozycję demokratyczną.
To nie jest tylko bezwstyd, to jest ”BEZWSTYUDNY BEZWSTYD!”
Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo