Zasieki, policjanci rozstawieni co 10 metrów, snajperzy na dachach, kierowcy i pasażerowie przejeżdżających pojazdów legitymowani co najmniej kilka razy na przestrzeni 50 metrów. To jednak nie obraz z Paryża, gdzie wykryto wczoraj i unieszkodliwiono podłożone przez terrorystów bomby - choć obraz ma swój francuski kontekst. Powyższy opis przedstawia bowiem drogę prowadzącą do siedziby Parlamentu Europejskiego w Strasburgu - drogę, jaką wczoraj rano przebyć musieli wszyscy posłowie, asystenci i pracownicy, a więc łącznie kilka tysięcy osób. Za wspomniane wyżej atrakcje podziękować możemy prezydentowi Sarkozy'emu, który podsumowywał pół roku prezydencji francuskiej.
Nie pierwszy raz głowa państwa Francji występowała na forum Parlamentu Europejskiego. Nie pierwszy też raz z tej okazji jego siedzibę zamieniono w prawdziwą fortecę. Zastanawiam się tylko, przed kim trzeba tu bronić prezydenta? Bo w efekcie do pracy nie mogli dostać się ci, dla których Sarkozy do Strasburga przyjechał.
Co ciekawe, trudno sobie wyobrazić taką sytuację w Brukseli, którą w końcu również dość często odwiedzają przywódcy z całego świata. Tam wszystko odbywa się spokojnie, bez setek policjantów pilnie strzegących wszystkich dróg prowadzących do PE. Intryguje mnie to tym bardziej, że belgijska siedziba Parlamentu położona jest w środku tętniącej życiem dzielnicy biurowo - mieszkalnej, ładnie komponując się z okolicznymi budynkami i parkiem. Tymczasem chroniona murem i fosą samotna wieża w Strasburgu jako żywo przypomina średniowieczny zamek (dzięki czemu zwana jest czasami prześmiewczo „Strasznym Burgiem").
Z historii Francji znamy jedną twierdzę, która została zniszczona przez rozwścieczony tłum. Ta, o której piszę bardzo się od tamtej różni - jest w końcu bastionem demokracji wśród bezdusznych unijnych instytucji. Podobnie jak Bastylia ma jednak swych zaciekłych wrogów - zwłaszcza wśród posłów. A wczorajsza sytuacja na pewno nie sprawi, że będzie ich mieć mniej. Jeśli przez te wszystkie zabezpieczenia Prezydent Sarkozy chciał pokazać światu, iż jest jednym z najważniejszych przywódców...cóż, efekt był co najwyżej operetkowy.
P.S. Nie odniosłam się w ogóle do tego, co w Parlamencie powiedział prezydent Sarkozy. Pozostawię to bez komentarza, bo można o tym przeczytać praktycznie wszędzie. Zastanawia mnie tylko jedna kwestia: dlaczego Polska - szósty co do wielkości kraj UE - po raz kolejny została napiętnowana za brak ratyfikacji traktatu lizbońskiego, podczas gdy największe państwo Wspólnoty też jeszcze tego nie uczyniło - i nikomu jakoś to nie przeszkadza? Francja niegdyś kojarzyła się z klasą, stylem, dobrym smakiem... chyba szkoda psuć ten niesamowicie pozytywny potencjał skojarzeniowy takimi niestosownymi kuksańcami.
Posłanka Grupy Politycznej Unii na Rzecz Narodów(UEN). Członek - założyciel PiS Sopot, była radna, była posłanka na Sejm RP. Mieszkanka Sopotu, kolekcjonuje porcelanę.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka