Polskie piekiełko byłoby niezwykle śmiesznie, gdyby nie było tak straszne i ...szkodliwe.
Incydent z udziałem prezydentów Polski i Gruzji był wydarzeniem szeroko komentowanym przez dziennikarzy, publicystów i polityków na całym świecie. Salwy te, nie będące z pewnością salwami na wiwat, stały się jednym z najgłośniejszych wydarzeń tego tygodnia. Nie był to jednak jednorazowy koncert na najbardziej znanym rosyjskim instrumencie...uprawiania polityki zagranicznej. Mieszkańcy gruzińskich wsi i miasteczek co noc słyszą przygotowania do kolejnego tournee, czasem nawet sami muszą uczestniczyć w próbach. Pod batutą różnych „Korowiowów" ćwiczą pod ich domami ochotnicze orkiestry osetyjskie, złożone z wszelkiej maści niezbyt muzykalnych grasantów. Echa wystrzałów w każdym miejscu brzmiały jednak inaczej. Powrotu do przebojów sprzed lat doszukali się muzykolodzy w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli. W Moskwie melomani kałasznikowa twierdzili, iż to zupełnie nowa interpretacja ich klasyka, z której autorem z pewnością nie uczęszczają do tej samej filharmonii.
W kraju nad Wisłą echa wystrzałów w Gruzji rezonowały nad wyraz silnie. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż ich mimowolnym słuchaczem był Prezydent RP. Niestety, dźwięki z pudeł rezonansowych wszelkich „Faktów" i „Gazet" nie dość, że były jeszcze mniej miłe dla ucha od kaukaskiego oryginału, to o wiele bardziej fałszywe. Jak na komendę w studiach telewizyjnych i na łamach dzienników pojawiły się polityczne trupy i znawcy „dyplomacji na jedną goleń" . W salwach głupoty ścigał się wąsaty marszałek, nieudolnie kreujący się na męża stanu i były premier, o którym wszyscy wiedzą jak kończył... Media zalewały fala skrzeków i beczeń, do złudzenia przypominających owce z „folwarku zwierzęcego". Jednym słowem, zwyczajne polskie piekiełko. Raport na ten temat zlecono agencji zajmującej się bezpieczeństwem WEWNĘTRZNYM, która nie ma uprawnień do działania poza granicami kraju. Warto przypomnieć, że Tbilisi leży kawałek za granicą Rzeczpospolitej. Agencja nie została wybrana przypadkowo, oczywiście nie chodziło tu o pełną dyspozycyjność jej szefa wobec tuzów PO...jedynym powodem jej wyboru była zniżka na połączenia w „Erze"...
Ten cały cyrk byłby nawet zabawny (jak większość Polaków uwielbiam bowiem czarny humor) gdyby nie to, że szkodzi polskim interesom. Działanie na szkodę polskiej racji stanu, obniżanie jej rangi w polityce międzynarodowej, oskarżanie o prowokacje kraju, z którym łączą Rzeczpospolitą bardzo bliskie stosunki jest działaniem na szkodę państwa! Historia jest nauką bezwzględną, w której błędów się nie wybacza i za kilkanaście lat wstyd będzie przyznać się, że oddało się głos na osobników, którzy w imię swoich małych, partykularnych interesików szkodzą sprawie najważniejszej. Sprawie, której na imię Polska.
PS. Kilka dni temu spotkałam się z ludźmi, którzy właśnie wrócili z Gruzji. Byli tam z misją humanitarną. Ich opowieści, zdjęcia i filmy, które przywieźli, potwierdzają stałe zagrożenie ze strony band osetyńców, krążących nocami po terytorium Gruzji. Może warto byłoby najpierw zdobyć trochę danych, a dopiero później wymądrzać się w mediach, jak niektóre - aż prosi się o to słowo - dyplomatołki.
Posłanka Grupy Politycznej Unii na Rzecz Narodów(UEN). Członek - założyciel PiS Sopot, była radna, była posłanka na Sejm RP. Mieszkanka Sopotu, kolekcjonuje porcelanę.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka