Aby nie zanudzic wszystkich do konca inzynieria materialowa i aerodynamika, a samemu sie nie zmeczyc zanadto, zrobie przerwe i zaczne robic dygresje na tematy ogolno-lotnicze i zamachowe. juz najwyzszy czas, bo inaczej zapomnimy o tym, ze nie dyskutujemy zazarcie o fizyce smolenska (ani o nowej alternatywnej fizyce smolenskiej) dlatego, ze tak sie nagle zainteresowalismy fizyka!
dyskutujemy, czasem klocimy sie, gdyz chcemy zrozumiec dlaczego. wszyscy chcemy wyrobic sobie zdanie na temat ewentualnosci nieczystej gry.
niektorzy mowia, ze nie mozna zrozumiec dlaczego, zanim nie zbada sie dokladnie jak. troche prawdy w tym jest, jesli nie postawimy nierealnie ostrych wymagan co do dokladnosci. inni, ze odwrotnie. ze trzeba ustawic jasno sprawy w szeregu wedlug chronologii i jednoczesnie waznosci: najpierw byly zasadnicze fatalne decyzje i bledy, a dopiero potem mniej istotne: dolek, brzoza, beczka, zamach (niepotrzebne skreslic). w tym jest pewnie jeszcze wiecej prawdy, pod warunkem, ze nie jestesmy totalnie robieni w konia. np. patrzac na zdjecie koncowki skrzydla, ze widzimy koncowke skrzydla #101, a nie jakiegos #RA289091 z magazynu.
ja sadze, ze zamach a priori (w oderwaniu od znanych mi juz konkretow smolenska) mogl byc. sadze tak, bo to nieodlaczna czesc metody naukowej, ktorej holduje. sadze tez, ze zamachu nie bylo (a posteriori, po przyjrzeniu sie dowodom). chcialbym zobaczyc dowody, ktore uznam za wystarczajaco powazne dowody, aby zmienic zdanie. w nauce tez bardziej ekscytuje mnie, gdy teoria nagle sie pieknie wali, niz kiedy jest w kolko weryfikowana pozytywnie, czysto psychologicznie. adrenalina?
to, ze dowodow na zamach nie widze, daje mi nie tylko powod, ale i nawet prawo moralne do czestych przycinkow pod adresem spiskolubow. jak to pogodzic z tym, ze przeciez nie moge miec 100.00 % pewnosci, ze mam racje? moze w takim razie postepuje raz ze glupio, a dwa ze nieetycznie.
to typowy problem, ktory napotykamy w nauce! dla wielu z nas nie nowosc. operujac pewnym zbiorem danych empirycznych, ustawiamy sobie pewnien poziom ufnosc (C.L.) powyzej ktorego przyjmujemy hipoteze. nie oznacza to, ze wierzymy w cos na 100% i traktujemy jak rzecz na zawsze udowodniona, po prostu czekamy az ktos zbierze dane i obali nasza wersje. lub nie obali, tylko (moze niechcacy) nasza wersje fizyki czy przebiegu wydarzen potwierdzi.
powinnismy sie smiac z ludzi, ktorzy maja 100% pewnosc zarowno co do zamachu jak i jego braku, i zamykaja sobie mozliwosc zmiany zdania.
albo z tych, ktorzy mysla, ze ykw udowodnil, ze brzoza przeciela z cala pewnoscia skrzydlo (jesli takie nicki istnieja, schlebiam sobie, moze nie istnieja).
ykw jedynie podal wystarczajaco silny powod, by przyjac wersje podobna do proponowanej przez komisje rzadowe, minus ich niescislosci i nieporadnie klecone opisy, a odrzucic wersje macierewiczowsko-biniendowska jako alternatywna hipoteze nie poparta na razie zadnymi powaznymi argumentami, a majaca wiele problemow z fizyka i inzynieria, z dowodami rzeczowymi ze smolenska. przyjac do czasu, kiedy ktos poda mocne kontrargumenty (nie gwalcace fizyki :-)
truizmy, prawda? ale jaki jest ten wystarczajacy standard dowodu, ktory mowilby, ze faktycznie zmach mogl byc i na raze "nic nie wiadomo". nie moge podac zadnej analitycznej definicji, ale moge podac przyklady, oczywiscie subiektywne.
poniewaz byla niedawno rocznica 10 lat od 9/11, to chcialbym przytoczyc przyklad #1 o tym co i ktoredy walnelo w pentagon, a drugi to lot 93 ktory spadl w pensylwanii. ilustruja one swietne dylemat "wierzyc czy nie", i pokazuja przy okazji czym katastrofa smolenska NIE byla. nie byla nietypowa i jedyna pod wzgledem liczby watpliwosci ktorym dala poczatek - raczej wrecz przeciwnie. katastofa smolenska jest znacznie, znacznie lepiej przebadana niz wiekszosc innych, mimo czestych opinii w salonie ze nic pewnego nie wiemy.
przedrukuje tu jeden moj post z gw z 14.12.10, m.in. po to, zeby zacytowac film, ktory jest wg mnie niedoscignionym na razie wzorem metodologicznym dla badaczy 'zamachu' smolenskiego. to polemika ze zwolennikami zamachu.
* * *
ja, ykw, stwierdzam co nastepuje:
1. katastrofa w smolensku jest zgodna z fizyka, nie ma najmniejszych wiarygodnych dowodow na zamach.
2. atak 911 na pentagon - aaaa, to zupelnie inna historia. juz niedlugo po 911 twierdzilem, ze nie wszystko sie zgadza, i ze to mogla byc inscenizacja: niezbyt fizyczna trajektoria lotu, powalone latarnie (stad tor i przeciazenia, ktore mozna bylo oszacowac), konfiskata wszystkich video kamer strzegacych obiekty wkolo juz pol godziny po fakcie, no i inne historie. milo mi bylo wrocic do sprawy ogladajac
www.youtube.com/watch?v=j5FhQc-LJ-o&NR=1&feature=fvwp
i widzac, tym razem bez potrzeby wysilania intelektu, ze pentagon to jednak byla nie tylko inscenizacja, ale inscenizacja raczej bardzo kiepska (fatalnie zainscenizowane "powalone" latarnie, bo samolot nie przewraca latarn tylko je rozbija scinajac! cala sciezka powalonych latarn nie zagadzala sie z torem lotu samolotu, ktory tam owszem lecial, tylko, ze najprawdopodobniej przelecial tuz na budynkiem i odlecial, tymczasem budynek tajemniczo wybuchl (jak donosil na zywo reporter CNN spod plonacego gmachu, nie pozostawiajac szczatkow samolotu wiekszych, niz mozna wziac w reke). i tak dalej.
ale najciekawsza jest taksowka, ktora ma wybita przednia szybe. wg oficjalnej wersji przez latarnie...popchnieta i przewrocona przez samolot [niemozliwe, samolot nie przewraca latarni tak samo jak nie wyrywa drzewa z korzeniami.] taksowka ma nienaruszona maske i dach [niemozliwosc fizyczna], latarnia jedynie wybila szybe i weszla do srodka [wiszac w powietrzu!]. wielka latarnie wyciagnal taksowkarz rekami i polozyl na jezdni (wg raportow rzadowych, znow niefizyczne).
na filmie, kiedy taksowkarz wie, ze jest filmowany, mowi jedno, kiedy nie wie - przyznaje ze to bujdy na resorach i ze opowiadal wersje podana mu przez kogos. jest, jak mowi, malym pionkiem nic nie majacym i nic nie mogacym zrobic. wszystko bylo zaplanowane przez kogos innego. on musi klamac.
w 1993r. (jak okazuje sie teraz z tasm udostepnionych sadowi przez podwojnego agenta umieszczonego wsrod zamachowcow) to fbi orkiestrowalo pierwszy niezupelnie udany zamach na world trade center (wieza nie zawalila sie, ale 6 osob zginielo i tysiac bylo rannych). fbi dalo nawet arabskim zamachowcom, przez podstawionego agenta egipcjanina, proszek na bombe. agent wiedzial, ze jest to niegrozna atrapa materialu wybuchowego, jednak szef z fbi kazal bez jego wiedzy podmienic proszek na prawdziwy, ktory pozniej detonowal w garazu wtc. o tym nie ma w tym filmie powyzej, ale jest to opisane w new york timesie.
>>> Teraz poczytaj o samolocie , który rozbił się i nie pozostały szczątki, czy ciała ofiar - Flight 93. [to cytat komentarza ae911org'a z KwS gw].
no nie, za kogo ty mnie masz, ae911? ja jestem lepszym i bardziej doswiadczonym spiskolubem niz wiekszosc z was! dlatego o tym wspominam, zeby ci uswiadomic jak wysoki jest standard dowodu na podejrzenia, ktore same w sobie sa naturalne, ktore mozna i trzeba miec.
w dniu 911 sledzilem pewne specjalistyczne forum lotnicze, gdzie wypowiadali sie kontrolerzy ruchu. skracajac opowiesci do minimum: wygladalo i nadal wyglada mi na to, ze lot 93 mogl byc zestrzelony przez air force, a nie, ze spadl w wyniku jakichs tam walk wrecz z bohaterskimi pasazerami na pokladzie. kontrolerzy sledzili co sie dzieje, bo to juz byl ostatni zamachowy samolot i troche wszyscy ochloneli, na tyle ze wiedzieli dokladnie ze samolot jest uprowadzony i patrzyli jak f-16 sie do niego zblizaja.
samolot "spadl" (nie jestem ekspertem od szczegolow tego co naprawde spadlo, cos wygladajacego jak lot 93 wg. swiadkow najpierw eksplodowalo a potem spadlo) kiedy znajdowal sie juz w zasiegu rakiet powietrze-powietrze air force. wpisy od kontrolerow ktorzy byli tego swiadkami usunieto szybko.
reszta jest milczeniem. zapewne oficjalna historyjka jest z jakichs powodow przekrecona i fajnie byloby kiedys sie dowiedziec.
911 wtc to z kolei jasna sprawa, czyz nie tak? jedyny problem czy i kto (tu w gre wchodza tylko dwie nacje) dopilnowal to towarzystwo (al qaide) zeby miala wszystko co potrzebuje, i dla pewnosci wlozyl pare ton thermite. ale to juz inna historia. fizyka tam tez odgrywa role dowodowa.
* * *
bez dowodow fizycznych trudno jest udowodnic tak teze, jak i antyteze, co najwyzej mozna udowodnic synteze (jesli chwytasz do czego nawiazuje). obawiam sie, ze za duzo spiskofili smolenskich idzie ta trzecia droga.
jestescie w smolensku caly rok swietlny od osiagniecia czegos w postaci dowodu. wasze pomysly sa niefizyczne i nie poparte udokumentowanymi opowiesciami swiadkow. dajcie powazne dowody, to zobaczymy. widzisz, faceci pojechali do waszyngtonu, porozmawiali ze swiadkami i bez najmnijeszych watpliwosci udowodnili ze samolot pod penatgonem byl, ale nie lecial wzdluz "sciezki poludniowej" tylko inna droga, nad tzw. annexem, a w zwiazku z tym nie mogl powalic latarni wzdluz wczesniej ustalonej i spreparowanej nieudolnie "sciezki" poludniowej.
prosze, po co klapac paszcza, nie lepiej kupic bilet i pojechac do smolenska a nastepnie przekonywujaco udokumentowac (rozmawiajac z tymi wszystkimi
swiadkami ktorych raporty juz znamy, sprawdzajac czy nie bylo szwindla, czy pan z pieskiem, chlopcy, dzialkowicze (zwlaszcza lekarz bodin), strazacy na pewno istnieja, oglaszajac ze to jest niezalezne prywatne dochodzenie ktore moze zapewnic na zyczenie anonimowosc, jak i kase za interviews). skoro 20 czy 30% polakow nie wierzy w wersje oficjalna - to dlaczego te procenty nie wezma sie do roboty i nie udowodnia, ze: (a) samolot nie spadl, lub (b) wybuchl na takiej to a takiej wysokosci/odleglosci od pasa, lub (c) spadl i sie wlasciwie nie rozbil, ale rannych dobili sanitariusze w 3 karetkach, (d) whatever...
ile jeszcze bedziecie ogladac te same youtubki siedzac na tylku i tworzac komentarze na forach, gdzie jeszcze was toleruja? zachacam do dzialania.
nie mow, ze dzialac nie mozna bo tam wszedzie weszy fsb. widzielismy, ze jest za malo, a nie za duzo ochrony terenu. to, jak znalezc i zarejestrowac zeznania swiadkow, jak odeprzec zarzuty ze sa kupieni, z drugiej strony jednak chyba placac za wywiad, bo to przyciagnie tych, ktorzy dotychczasowo nie zeznawali, to wszystko sprawa wasza, nie moja. prawda?
* * *
to konczy rozprawe o metodzie ktora jest potrzebna, a nie jest stosowana przez spiskolubow-zamachistow.
Nazywam się Paweł Artymowicz, ale wolę tu występować jako YKW. Moje wyniki zatwierdził w 2018 r. i podał za wzór W. Biniendzie jako wiarygodne wódz J. Kaczyński (naprawdę! oto link). Latam wzdłuż i wszerz kontynentu amerykańskiego (link do mapki), w 2019 r. 40 godz. za sterami, ok. 10 tys. km; Jestem niezłym (link), szeroko cytowanym profesorem fizyki i astrofizyki [link] (zestawienie ze znanymi osobami poniżej). Kilka krajów nadało mi najwyższe stopnie naukowe. Ale cóż, że byłem stypendystą Hubble'a (prestiżowa pozycja fundowana przez NASA) jeśli nie umiałbym nic policzyć i rozwikłać części "zagadki smoleńskiej". To co mówię i liczę wybroni się samo. Nie mieszam się do polityki, ale gdy polityka zaczyna gwałcić fizykę, a na dodatek moje ulubione hobby - latanie, to bronię tych drugich, obnażając różne obrażające je teorie z zakresu "fizyki smoleńskiej". Zwracam się do was per "drogi nicku" lub per pan/pani jeśli się podpisujecie nazwiskiem. Zapraszam do obejrzenia wywiadów i felietonów w artykule biograficznym wiki. Uzupełnienie o wskaźnikach naukowych w 2014 (za Google Scholar): Mam wysoki indeks Hirscha h=30, i10=41, oraz ponad 4 razy więcej cytowań na pracę niż średnia w mojej dziedzinie - fizyce. Moja liczba cytowań to ponad 4100 [obecnie 7500+, h=35]. Dla porównania, prof. Binienda miał wtedy dużo niższy wskaźnik h=14, 900 cytowań oraz 1.2 razy średnią liczbę cytowań na pracę w dziedzinie inżynierii. Inni zamachiści (Nowaczyk, Berczyński, Szuladzinski, Rońda i in. 'profesorowie') są kompletnie nieznaczący w nauce/inż. Częściowe archiwum: http://fizyka-smolenska.blogspot.com. Prowadziłem też blog http://pawelartymowicz.natemat.pl.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka